Stanowcze słowa Kremla ws. Ukrainy
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oznajmił w czwartek, że Rosja "całkowicie zgadza się" ze stanowiskiem USA wobec Ukrainy. Powtórzył też, że nie zaakceptuje rozmieszczenia europejskich wojsk w Ukrainie w ramach porozumienia pokojowego.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że Moskwa nie zaakceptuje obecności wojsk NATO na terytorium Ukrainy.
Pieskow odniósł się do doniesień "Washington Post", które sugerowały możliwość wysłania 30 tys. europejskich żołnierzy do Ukrainy w ramach porozumienia pokojowego. Rzecznik Kremla zaznaczył, że taka sytuacja byłaby dla Rosji nie do przyjęcia, co powtórzył za ministrem spraw zagranicznych Rosji, Siergiejem Ławrowem.
Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy
Europejscy partnerzy Ukrainy podkreślają, że rozejm wymaga międzynarodowych gwarancji bezpieczeństwa, w tym potencjalnego wysłania wojsk sojuszniczych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Zdecydowanie to odrzucili". Zła wiadomość dla Ukrainy
Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski podkreślił w środę, że decyzja o rozmieszczeniu ewentualnej misji pokojowej, złożonej z europejskich wojsk, będzie należała do Ukrainy. - Cały sens ukraińskiego oporu przeciwko rosyjskiej agresji polega na tym, że to Ukraina decyduje, jakie zagraniczne wojska, jeśli jakiekolwiek, powinny znaleźć się na jej terytorium - oznajmił Sikorski.
Pieskow skomentował także sytuację polityczną prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego, twierdząc, że jego notowania spadają. Tymczasem badania Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii pokazują, że zaufanie do Zełenskiego wzrosło do 57 proc.
Wybory w Ukrainie?
Według doniesień medialnych Rosja żąda, aby jednym z warunków rozejmu było przeprowadzenie wyborów prezydenckich w Ukrainie.
Przypomnijmy, że prezydent USA Donald Trump określił ostatnio Zełenskiego jako "dyktatora bez wyborów", co ukraiński przywódca uznał za "rosyjską dezinformację". Zełenski nie zorganizował wyborów z powodu wojny, a jego kadencja została przedłużona zgodnie z ustawą o stanie wojennym.