Rodzinny dramat w Namysłowie. Zmarło niemowlę
Tragedia w Namysłowie na Opolszczyźnie. Nie żyje 8-miesięcznie niemowlę. Na miejscu lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mimo starań ratowników, życia dziecka nie udało się uratować. Policja nie wyklucza, że przyczyną tragedii mogła być tzw. nagła śmierć łóżeczkowa.
Namysłowskie służby w Boże Narodzenie rano otrzymały zgłoszenie o prawdopodobnym zatruciu tlenkiem węgla i śmierci ośmiomiesięcznego dziecka. Do tragedii doszło w mieszkaniu w jednym z bloków w Namysłowie na Opolszczyźnie. O sprawie zawiadomiła policję matka niemowlęcia. Na miejscu niemal natychmiast pojawiła się grupa dochodzeniowo-śledcza.
Na miejsce skierowano załogi pogotowia ratunkowego i kilka jednostek straży pożarnej ze specjalistycznym sprzętem do wykrywania tlenku węgla. - Strażacy, którzy przyjechali na miejsce, nie potwierdzili obecności w mieszkaniu tlenku węgla - przekazał w rozmowie z WP starszy aspirant Paweł Chmielewski z komendy powiatowej policji w Namysłowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policjanci ruszyli na ratunek. Kobieta miała wielkie szczęście
"Nie wykluczamy żadnej hipotezy"
Funkcjonariusze sprawdzają wszystkie możliwości i na tym etapie nie wykluczają żadnej hipotezy dotyczącej przyczyny śmierci niemowlęcia. - Dziecko nie miało żadnych obrażeń. Nie wyglądało też na zaniedbane. W mieszkaniu przebywało także dwoje dzieci w wieku dwóch i trzech lat, im jednak nic im się nie stało. Są pod opieką innych członków rodziny - poinformował Chmielewski.
Policjant przekazał, że w mieszkaniu nie było żadnych niepokojących śladów, a rodzice byli trzeźwi. Matkę dzieci, która źle się poczuła, przetransportowano do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Partner kobiety jest przesłuchiwany przez policjantów na posterunku policji.
Policja nie przesądza, co było przyczyną tragedii. Jedną z rozważanych hipotez jest tzw. nagła śmierć łóżeczkowa.
Czytaj też: