Rodzina Tomasza Komendy zabiera głos. "To początek jego upadku"
- Tomek w ogóle się już do nas nie odzywa. Udaje, że nas nie zna. Nie chce mieć z nami nic wspólnego - mówi w rozmowie z portalem Onet Teresa Klemańska, matka Tomasza Komendy. Jego młodszy brat dodaje, że to "dopiero początek upadku Tomka". - Zostawił nas jak śmieci - wyznaje.
03.04.2023 | aktual.: 03.04.2023 21:02
W ostatnich tygodniach znów głośno zrobiło się o Tomaszu Komendzie. Jego była partnerka Anna Walter oskarżyła go o niepłacenie alimentów na swojego syna. Zarzuciła mu też, że nie interesuje się dzieckiem. Teraz milczenie przerwała rodzina 45-latka.
- Tomek w ogóle się już do nas nie odzywa. Udaje, że nas nie zna. Nie chce mieć z nami nic wspólnego. Z całą rodziną Klemańskich - zdradza Onetowi matka Tomasza Komendy, Teresa Klemańska.
Kobieta przekonuje, że dopóki jej syn mieszkał z najbliższą rodziną, to "było wszystko okej". - Teraz Tomek ma złych doradców. Jest pod wpływem Maćka, który nim steruje. To, co się stało z Tomkiem, to jest jego zasługa - wskazuje. Jak wyjaśnia Onet, pani Teresa ma na myśli Gerarda - swojego najstarszego syna z pierwszego małżeństwa, którego wszyscy nazywają Maćkiem.
"On po prostu zniknął, jak tchórz"
Teresa Klemańska dodaje, że jej syn pewnego dnia po prostu wyszedł z domu i do tej pory nie wrócił. - Któregoś dnia Tomek bez słowa zostawił klucz na komodzie. I zniknął. Więcej telefonu od nas już nie odebrał. Mój syn okazał się tchórzem. Nawet nie potrafił się z nami pożegnać - ujawnia rozgoryczona matka Komendy.
Kobieta nie szczędzi synowi ostrych słów. - Jeżeli może, to niech usunie tatuaż z rękawa z napisem "Kocham cię mamo", bo jest nieprawdziwy i fałszywy. To jest kłamstwo. Po co ten napis? Przecież ja już dla niego umarłam. On mnie pochował żywcem - mówi w rozmowie z Onetem.
Głos zabrał także młodszy brat Tomasza Komendy. - Jeszcze usłyszymy o Tomku, bo to dopiero początek jego upadku - uważa Krzysztof Klemański, dodając, że jego brat odwrócił się od rodziny "bez mrugnięcia okiem". - Zostawił nas jak śmieci. Bez słowa - zaznacza Klemański.
Sprawa Tomasza Komendy
Komenda został skazany w 2004 r. na 25 lat więzienia za przestępstwo, którego nie popełnił. Wyrok dotyczył gwałtu i morderstwa na 15-latce, do czego miało dojść podczas zabawy sylwestrowej w Miłoszycach w 1996 r.
Komenda niesłusznie przesiedział 18 lat w więzieniu. W rozmowie z mediami podkreślał, że był wielokrotnie bity i poniżany przez współwięźniów. Komenda przyznał także, że trzykrotnie próbował popełnić samobójstwo.
Nikt nie wierzył, że mężczyzna może być niewinny. Dopiero dodatkowe śledztwo wykazało, że to nie on stoi za zbrodnią miłoszycką. Ostatecznie Komenda został uniewinniony przez Sąd Najwyższy w 2018 r.
Źródło: Onet