Rodzice pili, a trzylatek błąkał się po lotnisku
Trzyletnie dziecko błąkało się samo po lotnisku aeroklubu gliwickiego. Policję zawiadomiła przypadkowa osoba. Szybko ustalono, że w tym czasie matka i jej konkubent pili w mieszkaniu, oddalonym o kilka przecznic od lotniska. Zostali zatrzymani. Ona miała 1,5 prom. alkoholu we krwi, on - 2,6.
Malca zauważył przypadkowy przechodzień. Zwrócił uwagę, że dziecko jest bez opieki. Wziął je więc na ręce i powiadomił odpowiednie służby. Wyczerpany chłopczyk natychmiast usnął na rękach swojego "znalazcy".
Dziecko trafiło do komisariatu. Okazało się, że policjanci już raz widzieli dziecko. Znaleźli je w marcu na jednym z podwórek. Również wtedy trzylatek był bez opieki.
Stróże prawa pojechali do miejsca zamieszkania matki chłopca. Kiedy weszli do środka, zastali pięć śpiących osób. 36-letnia matka oraz jej o rok starszy konkubent zostali zatrzymani. Trafili do policyjnego aresztu.
Policjanci w mieszkaniu znaleźli jeszcze jedno dziecko – półtorarocznego chłopca. Również on trafił do komendy miejskiej, do tzw. "niebieskiego pokoju", gdzie zaopiekowała się nim policjantka.
Policjanci zorganizowali też dla dzieci posiłek. Zaczęły się też poszukiwania bliskich, którzy mogliby przejąć obowiązki nad dziećmi. Maluchy trafiły w końcu pod opiekę wujka.
Policjanci wszczęli już dochodzenie przeciwko rodzicom. Odpowiedzą oni za narażenie dzieci na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, za co może im grozić nawet 5 lat więzienia. O sytuacji panującej w tej rodzinie zostanie również powiadomiony sąd rodzinny.