Rocznica krwawych zamachów w Bombaju
Sześć lat po ataku terrorystów
Sześć lat temu oczy całego świata skierowane były na Indie
Sześć lat temu oczy całego świata zwrócone były na Indie. Wieczorem 26 listopada 2008 r. w Bombaju rozpoczęła się seria skoordynowanych zamachów terrorystycznych, w których zginęło 166 osób, w tym 26 obcokrajowców, a ponad 300 ludzi zostało rannych. Grupa ekstremistów na przeszło 60 godzin sterroryzowało całe miasto. Później okazało się, że są to członkowie pakistańskiego ugrupowania Lashkar-e-Taiba, który za cel stawia sobie wypędzenie Hindusów ze stanu Dżammu i Kaszmir oraz zaprowadzenie islamskich rządów w całej Azji Południowej.
Terroryści ostrzelali popularną, także wśród turystów, kawiarnię, posterunki policji, podłożyli bomby w taksówkach, zaatakowali żydowskie centrum kultury i dwa hotele, Oberoi Trident oraz Taj Mahal Palace & Tower (na zdjęciu). Ten drugi stał się główną sceną dramatu, gdzie przez kolejne doby zakładnicy walczyli o swoje życie. W hotelu znajdowała się m.in. grupa europarlamentarzystów, w tym Polak - Jan Masiel (który zdążył bezpiecznie się ewakuować). Po trzech dniach oblężenia przeżył tylko jeden zamachowiec, który cztery lata później wyrokiem indyjskiego sądu trafił na stryczek.
Tymczasem eksperci i przedstawiciele służb ostrzegają, że sześć lat po tamtych tragicznych wydarzeniach ryzyko podobnego ataku jest wielkie, jak nigdy wcześniej. Jak pisze "Guardian", na alarmujący poziom zagrożenia wpłynęło kilka nakładających się na siebie czynników - m.in. pojawienie się Państwa Islamskiego, wycofanie wojsk USA z Afganistanu czy słabość władz centralnych w Pakistanie. W związku z tym - według brytyjskiego dziennika - do wielkich zamachów terrorystycznych w Indiach może dojść dosłownie w każdym momencie.
(na podstawie: "Secrets of the Dead. Mumbai Massacre", Times of India, Indian Express, "The Sunday Times", "The Guardian"/tbe)