Restauracje mają podawać dokładny skład swoich potraw. Na razie mają z tym kłopot
Zgodnie z nowymi przepisami restauracje mają w formie pisemnej informować swoich klientów o składzie serwowanych dań, zwłaszcza o zawartych w nich alergenach. Poznańscy restauratorzy albo o tym nie słyszeli, albo nie wiedzą, jak to zrobić, by menu nie wyglądało jak encyklopedia.
13 grudnia 2014 r. zaczęło obowiązywać nowe rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady Europy nakazujące informowanie konsumentów o składzie potraw podawanych w restauracjach i zawartych w nich alergenach. Nowe przepisy doprecyzowało rozporządzenie ministra rolnictwa z 9 stycznia, które nakazało, aby informacja o składzie potraw miała formę pisaną i była wręczana każdemu klientowi, a nie tylko tym, którzy tego zażądają.
Chociaż przepisy już obowiązują i sanepid ma prawo karać za ich nieprzestrzeganie, na razie trudno znaleźć restaurację, gdzie w karcie dań znajdziemy dokładny wykaz wszystkich ich składników.
- Pracownicy sanepidu w czasie kontroli zwracają na to uwagę, ale na razie nie karzą mandatami, a jedynie przypominają o takim obowiązku. Zdajemy sobie sprawę, że to nowy przepis i restauracje muszą mieć czas, aby się do niego dostosować – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Cyryla Staszewska, rzecznik prasowy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu.
Są restauracje, gdzie jednak nic nie słyszano o nowych wymaganiach. - Jest pan pierwszą osobą, od której o tym słyszę, ale nie ma problemu, dostosujemy się do tych przepisów. Twarde prawo, ale prawo – mówi Jakub Jaskółowski, jeden z kierowników restauracji Mexican.
Jaskółowki potwierdza, że rzeczywiście zdarzają się klienci mający alergie, którzy pytają, czy przypadkiem danie nie zawiera czegoś, na co mają alergie. - Ostatnio widzimy też modę na jedzenie bezglutenowe, chociaż pytanie o nie w restauracji meksykańskiej może trochę dziwić – dodaje.
O nowych przepisach nie słyszano też w restauracji Brovaria. - Chyba ktoś powinien nam przesłać stosowną informację, bo przecież nie każdy śledzi na bieżąco zmiany w przepisach – zwraca uwagę Agnieszka Jurdeczka, kierownik ds. gastronomii w Brovarii, która także podkreśla, że osoby uczulone na ogół same pytają kelnerów o to, czy dana potrawa nie zawiera czegoś, czego jeść im nie wolno.
Nowy wymóg jest już znany za to m.in. pracownikom restauracji Ratuszowa. - Właśnie pracujemy nad tym, jak ten problem rozwiązać, bo jeśli skład potraw miałby być podany w karcie dań, byłaby ona bardzo obszerna i nieporęczna, dlatego skłaniamy się ku temu, aby była to osobna karta – wyjaśnia Jarosław Przybylski, menedżer Ratuszowej.
Ten sam problem, co zrobić, aby menu nie wyglądało jak encyklopedia, mają w restauracji Concordii Taste. - Jesteśmy jeszcze na etapie konsultacji, ale raczej będzie to osobna karta – mówi Leszek Józefowski, menedżer lokalu.
A jak nowy przepis oceniają klienci - alergicy? - To świetny pomysł. Niby można zawsze zapytać o to kelnerkę, ale zdarza się, że niewiele wiedzą o składzie potraw. Ja np. mam alergię na pistacje i gdy widzę, że danie zawiera orzechy, pytam, jakie orzechy dokładnie. Gdy obsługa nie jest w stanie mi odpowiedzieć, wolę nie ryzykować i nie zamawiam takiej potrawy – opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Anna Kułaga, jedna z klientek poznańskich restauracji
Dokładny skład potraw to jednak spore ułatwienie nie tylko dla alergików. - Teraz każdy z nas będzie wiedział, co naprawdę je – zwraca uwagę Cyryla Staszewska.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .