Blokowano podwyżkę dla specjalistów ds. cyberbezpieczeństwa. Politycy: mamy to, co mamy
Kilkunastotysięczne pensje dla osób zajmujących się ochroną polskiej cyberprzestrzeni to zdecydowanie zbyt dużo. Uznało tak Ministerstwo Finansów w toku prac legislacyjnych nad nową ustawą o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa.
WP dotarła do polityka z kręgów rządowych, który mówi wprost: - Stanowisko Ministerstwa Finansów było szkodliwe. Najwyższy czas płacić dobrze ekspertom, którzy w sektorze prywatnym zarabiają krocie. W przeciwnym razie ataki cybernetyczne na Polskę mogą być coraz częstsze i coraz dotkliwsze.
Projekt ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, przygotowany przez Ministerstwo Cyfryzacji, którego kompetencje przejęła Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, zakłada poprawę jakości i nadzoru nad rodzimą cyberprzestrzenią. Założenia przepisów zostały opublikowane jeszcze we wrześniu 2020 r.
Projekt ustawy jednak do dziś nie trafił do Sejmu. Jeden z powodów? Sprzeciw Ministerstwa Finansów. I to zarówno do planowanego poziomu wynagrodzeń, jak i do ogólnych kosztów wejścia w życie nowych rozwiązań.
"Na potrzeby obliczeń założono wynagrodzenie rynkowe specjalistów w CSIRT (zespół reagowania na incydenty bezpieczeństwa komputerowego - red.) w wysokości 18.000 zł brutto m/c. Należy zatem zwrócić uwagę na wysoki poziom wynagrodzeń, co budzi zastrzeżenia i nie może uzyskać akceptacji" - wskazało Ministerstwo Finansów w piśmie z października 2020 r. podpisanym osobiście przez Tadeusza Kościńskiego.
Stanowisko to było podtrzymane w marcu 2021 r. Dalej w swym piśmie ministerstwo zaznaczyło, że dostrzegło, iż specjaliści ds. cyberbezpieczeństwa znajdujący się w różnych organach państwa mają zarabiać od 12 do 20 tys. zł brutto miesięcznie. A to - w ocenie resortu strzegącego wydatków - bardzo dużo.
"Projekt wygeneruje konieczność zatrudnienia wysoko wykwalifikowanych specjalistów zajmujących się cyberbezpieczeństwem, a także przekwalifikowania dotychczas posiadanej kadry. Należy zatem przedstawić koszty wynagrodzeń osobowych dotychczasowej kadry zajmującej się zadaniami z zakresu cyberbezpieczeństwa w podziale na organy zatrudniające te osoby" - podkreśliło MF.
Zasugerowało też, że administracja rządowa nie powinna wydawać na cyberbezpieczeństwo ani jednego złotego więcej niż obecnie.
Projekt ustawy przewidywał zaś koszty na poziomie 440 mln zł w perspektywie najbliższych 10 lat.
"Należy zauważyć, że w świetle panującej obecnie pandemii COVID-19 oraz trudnych do przewidzenia dalszych skutków społeczno-gospodarczych i finansowych z nią związanych, projektowane regulacje i wydatki winny znajdować swoje źródło finansowania w ramach dostępnego limitu wydatków danego dysponenta części budżetowej" - ocenił resort finansów.
Nasz rozmówca blisko związany z rządem mówi, że stanowisko resortu finansów było skandaliczne. I że najlepiej widać to właśnie teraz.
- Nadal wielu urzędników i polityków podchodzi do kwestii wynagrodzeń w administracji publicznej na zasadzie: 3-4 tys. zł brutto i niech się cieszy. Szkopuł w tym, że wówczas nie sposób znaleźć fachowców. I mamy to, co mamy – komentuje polityk. Ma na myśli ostatnie zamieszanie wokół tzw. afery mailowej, czyli sprawy związanej z ujawnianiem wiadomości opisywanych, jako korespondencja do Michała Dworczyka, szefa KPRM.
W ostatnią środę wicepremier Jarosław Kaczyński wydał oświadczenie dotyczące ataków cybernetycznych na Polskę. Stwierdził w nim między innymi, że operacja ta "została przeprowadzona z terytorium Federacji Rosyjskiej".
"Informuję, że najważniejsi polscy urzędnicy, ministrowie, posłowie różnych opcji politycznych byli przedmiotem ataku cybernetycznego" - wskazał Kaczyński.
Nasz rozmówca z kręgów rządowych mówi, że zatrudnienie specjalistów od cyberbezpieczeństwa być może nie pomogłoby w tej konkretnej sytuacji, ale jest konieczne, jeśli chcemy unikać takich przypadków w przyszłości.
Prace nad ustawą o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa nadal trwają. Nie zajęła się nią jeszcze Rada Ministrów. Nie wiadomo, kiedy projekt trafi do Sejmu.
Czytaj również: