Bartłomiej Misiewicz stanie przed sądem. Jego prawnik mówi o kulisach sprawy
- Prokuratorskie zarzuty dla Bartłomieja Misiewicza nie mają pokrycia w rzeczywistości. Mój klient nie zajmował się sprzedażą wódki "Misiewiczówka", robiła to powołana do tego spółka, która ma wszystkie koncesje na handel alkoholem - mówi Wirtualnej Polsce mec. Maciej Marczak, pełnomocnik byłego rzecznika MON. Innego zdania są śledczy, którzy skierowali w tej sprawie akt oskarżenia do sądu.
O Bartłomieju Misiewiczu (zgodził się na podawanie pełnego imienia i nazwiska oraz ujawnienie wizerunku) znowu jest głośno. Pod koniec maja do Sądu Rejonowego m.st. Warszawy trafił w jego sprawie akt oskarżenia. Chodzi o jeden z jego biznesów i sprzedaż wódki "Misiewiczówka". Dochodzenie w tej sprawie prowadziła stołeczna policja, a zawiadamiającym organy ścigania była Polska Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
- Zawiadomienie w tej sprawie przyjęliśmy z PARPY 23 lipca ubiegłego roku. Wykonaliśmy czynności w tej sprawie. Dochodzenie zakończyło się 10 maja br. przesłaniem materiałów do Prokuratury Rejonowej Warszawa – Ochota. Dalsze decyzje podejmowała Prokuratura – mówi Wirtualnej Polsce Karol Cebula, rzecznik Komendy Rejonowej Policji III w Warszawie.
To właśnie stołeczni policjanci mieli ustalić, że Bartłomiej Misiewicz sprzedawał wódkę "Misiewiczówkę" bez wymaganego zezwolenia na napoje alkoholowe. Po przesłaniu materiału dowodowego, Prokuratura na warszawskiej Ochocie dość szybko (bo w ciągu 11 dni) skierowała akt oskarżenia do Sądu Rejonowego m.st. Warszawy. Informacje o akcie oskarżenia jako pierwsza podała Polska Agencja Prasowa.
Bartłomiejowi Misiewiczowi postawiono zarzuty z ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Według śledczych, "w okresie od 31 stycznia 2020 roku do 17 września 2020 roku na ogólnodostępnym profilu na portalu twitter.com i stronie internetowej www.misiewiczówka.pl miał publicznie reklamować wódkę 'Misiewiczówka' poprzez zamieszczenie grafiki oraz opisu, w których rozpowszechniał nazwę producenta, znaki towarowe oraz symbole graficzne, służące popularyzowaniu znaków towarowych napoju alkoholowego".
Pytany przez Wirtualną Polskę o komentarz do sprawy Misiewicz odesłał nas do swojego prawnika. Mecenas Maciej Marczak w rozmowie z Wirtualną Polską, zaprzecza, że za sprzedażą "Misiewiczówki" stał jego klient. - Sprzedaż była realizowana przez spółkę, w której pan Misiewicz jest 100-procentowym udziałowcem, aczkolwiek nigdy nie zasiadał w organach zarządzających. Sprzedaży dokonywała tylko i wyłącznie spółka Alleati Holding, która posiada zezwolenie na obrót detaliczny alkoholem wydane przez burmistrza Wołomina z ważnością do końca 2023 r. oraz pozwolenie na handel hurtowy wydane przez Ministerstwo Rozwoju do końca 2023 r. - mówi WP mec. Maciej Marczak.
- Z tym zarzutem również się nie zgadzamy, w naszej opinii to nie była forma reklamy, którą można by "podciągnąć" pod przepisy karne. To jest kwestią sporu i interpretacji przez organy ścigania, który będzie wyjaśniany przed sądem - dodaje prawnik byłego rzecznika MON.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy również Polską Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, która zawiadomiła w tej sprawie organy ścigania.
"Informujemy, że udzielanie jakichkolwiek informacji dotyczących postępowania prowadzonego w tej sprawie należy do zakresu właściwości organów ścigania" - przekazała nam jedynie Olga Jędrzejewska z PARPA.
Oryginalna procedura, problemy w innej sprawie
"Misiewiczówka” pojawiła się na rynku w czerwcu ubiegłego roku. Jej wprowadzenie były współpracownik Antoniego Macierewicza zapowiadał na swoich profilach w mediach społecznościowych.
W serwisie internetowym "Misiewiczówki" podawano, że wódka zawiera alkohol produkowany w 100 proc. z pszenicy. "Nasza receptura oparta jest na starannie pielęgnowanych kłosach pszenicy, bez żadnego opryskiwania i bez dodatków detergentów. Kwintesencją oferowanego produktu jest woda źródlana. Wszystko to służy temu, aby wytworzyć niezapomniany smak delikatności, z minimum goryczy typowej wódki, a na następny dzień móc od rana cieszyć się wspomnieniami z degustacji - podkreślano.
Za produkcję i dystrybucję wódki odpowiedzialna była spółka Alleati Holding, założona w marcu ub. roku. Alkohol był sprzedawany w supermarketach i dyskontach.
Był to drugi projekt biznesowy Misiewicza. W lutym 2020 r. były rzecznik MON uruchomił firmę 3D Infinity zajmującą się dystrybucją filamentu niezbędnego do druku 3D.
Przypomnijmy, że w innym śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Tarnobrzegu Misiewicz usłyszał zarzuty przekroczenia swoich uprawnień jako funkcjonariusz publiczny i działania na szkodę spółki PGZ. Razem z pracownicą MON Agnieszką M. miał doprowadzić do wyrządzenia spółce szkody w wysokości 491 964 zł. Były współpracownik Antoniego Macierewicza miał też z byłym posłem PiS Mariuszem Antonim K. powoływać się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjąć się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł.