Bartłomiej M. w tarapatach. Prokuratura stawia zarzuty
Sprzedawanie i reklamowanie wódki "Misiewiczówka" bez koniecznego zezwolenia - to zarzuty, które pojawiły się w akcie oskarżenia przeciw Bartłomiejowi M. Dochodzenie ws. byłego rzecznika MON prowadziła policja, teraz sprawą zajmie się sąd.
21.06.2021 07:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O sprawie dawnego współpracownika Antoniego Macierewicza pisze PAP. Agencja informuje, że Bartłomiej M. ma zarzut związany z naruszeniem ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.
Prokuratura twierdzi, że M. "w okresie od 31 stycznia 2020 roku do 17 września 2020 roku na ogólnodostępnym profilu na portalu twitter.com i stronie internetowej www.misiewiczówka.pl publicznie reklamował wódkę 'Misiewiczówka' poprzez zamieszczenie grafiki oraz opisu, w których rozpowszechniał nazwę producenta, znaki towarowe oraz symbole graficzne, służące popularyzowaniu znaków towarowych napoju alkoholowego".
Policja ustaliła, że były rzecznik MON sprzedawał "Misiewiczówkę" bez wymaganego zezwolenia na napoje alkoholowe.
Zobacz też: Piwo w cenie "małpki". "To jest cel lobbingu branży spirytusowej"
- Sprawa została zarejestrowana, obecnie akta sprawy znajdują się u sędziego referenta celem wyznaczenia terminu rozprawy lub posiedzenia - przekazuje PAP Samodzielna Sekcja Prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.
Kim jest Bartłomiej M.?
Przypomnijmy, że Bartłomiej M. był rzecznikiem Ministerstwa Obrony Narodowej w czasach, gdy resortem kierował Antoni Macierewicz. To właśnie wtedy M. miał żądać na jednym z poligonów salutowania mu i zwracania się na "panie ministrze". M. wtargnął także nocą do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. Po odejściu z resortu obrony współpracownik Macierewicza trafił do Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
W 2019 roku Bartłomiej M. został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w związku z prowadzonym przez prokuraturę w Tarnobrzegu śledztwem dotyczącym niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A. Spędził w areszcie pięć miesięcy, jego sprawa regularnie jest odraczana.