Nocne wejście Bartłomieja M. do CEK NATO. Jest decyzja sądu
"Nie mieli prawa" - tak nocne wejście Bartłomieja M. w eskorcie Żandarmerii Wojskowej do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO ocenił Sąd Okręgowy w Warszawie. Wbrew prawu było też odwołanie twórców CEK przez Antoniego Macierewicza.
Wraca głośna sprawa z 18 grudnia 2015 roku. Wtedy pełnomocnik szefa MON Bartłomiej M. na polecenie Antoniego Macierewicza wszedł nocą do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. Resort twierdził, że interweniował, bo w budynku bezprawnie przechowywane są niejawne dokumenty. Oskarżeni o to zostali pułkownik Krzysztof Dusza i jego zastępca generał Piotr Pytel. Sąd zdecydował jednak o umorzeniu sprawy.
Dziennikarze "Superwizjera" i tvn24.pl dotarli do uzasadnienia tej opinii. Sąd podkreślił, że działania Macierewicza i Bartłomieja M. były "niezgodne z przepisami prawa, zarówno krajowego, jak i międzynarodowego".
Sąd zwrócił uwagę na to, że Bartłomiej M. i inne osoby biorące udział w tym akcji nie miały prawa wejść do CEK NATO. Zaznaczył, że Centrum nie podlega MON.
Zobacz także: Karczewski odpowiada na słowa Wałęsy o PiS z 4 czerwca
CEK NATO jest organizacją międzynarodową i w związku z tym ma charakter międzynarodowy. Nie mieści się w kategorii administracji rządowej, nie podlega Ministrowi Obrony Narodowej i nie jest przez niego nadzorowana (...). Zdaniem Sądu Okręgowego oznacza to, że ówczesny Minister Obrony Narodowej niezgodnie z przepisami Porozumienia Technicznego (a więc z prawem międzynarodowym) odwołał z delegacji w Centrum zarówno gen. rez. Piotra Pytla, płk rez. Krzysztofa Duszę, jak i inne osoby zatrudnione. Również niezgodnie z tym zapisem powołał nowego pełnomocnika do spraw tworzenia CEK NATO Bartłomieja M. Opinia do decyzji Sądu Okręgowego w Warszawie
Wyrok ws. byłych szefów CEK NATO nie jest prawomocny. Prokuratura zapowiedziała apelację. Z kolei w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wciąż toczy się śledztwo ws. legalności wejścia Bartłomieja M. do CEK NATO. Na razie nie postawiono zarzutów w sprawie.
Problemy Bartłomieja M.
Były rzecznik MON trafił do aresztu pod koniec stycznia. Powód? Razem z byłym posłem PiS Mariuszem Antonim K. miał "powoływać się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i pośredniczyć w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł".
Ponadto Bartłomiej M. usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego i działania na szkodę spółki Polska Grupa Zbrojeniowa. Razem z byłą pracownicą resortu obrony narodowej Agnieszką M. miał doprowadzić do "wyrządzenia spółce szkody w wysokości 491 964 zł".
Źródło: tvn24.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl