Reporter zwolniony. Ujawnili rozmowę ws. Przewodowa
Serwis Semafor przeanalizował komunikację dziennikarza Associated Press z przełożonymi w sprawie wybuchu w Przewodowie. Eksperci uznali, że podanie błędnej informacji wskazującej, że na wieś spadły rakiety wystrzelone przez Rosjan, to efekty: błędu autora, chaosu w redakcji i niewłaściwej komunikacji między nim i przełożonymi.
Międzynarodowy serwis Semafor przyjrzał się komunikacji między reporterem Associated Press oraz jego przełożonymi. Chodzi o pierwsze informacje o wybuchu we wsi Przewodów, które przekazała światu agencja AP.
Dziennikarz podał w swoim artykule, że wybuch, w którym życie straciły dwie osoby, miał być wynikiem rosyjskiego ostrzału. Eksperci Semafora przeanalizowali korespondencję między reporterem i jego przełożonymi w komunikatorze Slack, która poprzedziła feralną publikację.
Serwis Semafor podaje, że publikacja była nie tylko efektem błędu dziennikarza, ale też chaosu w redakcji AP. Z ujawnionych rozmów wynika, że przełożeni Jamesa LaPorty błędnie ocenili, że powołuje się on na zweryfikowane źródło w wywiadzie USA. W rzeczywistości - jak ocenia Semafor - nie chodziło bowiem o aktualne i najnowsze informacje.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Droga do niebezpiecznej pomyłki
LaPorta przekazał za pomocą internetowego komunikatora, że od swojego źródła w wywiadzie USA ma informacje o przekroczeniu przez rosyjskie rakiety polskiej granicy. Dziennikarz opisywał, że ma tę informację od "zweryfikowanego urzędnika". Z analizy Semafora wynika, że "źródło" nie potwierdziło jednak aktualnych informacji o wybuchu w Przewodowie - tylko te starsze.
Z raportu międzynarodowych ekspertów wynika, że w komunikacji z przełożonymi LaPorta miał odmówić potwierdzenia swoich ustaleń w kolejnym źródle oraz przekazać, że nie ma więcej informacji na ten temat, "bo jest na wizycie u lekarza". Mimo to zdecydowano o publikacji niepotwierdzonego materiału.
AP była pierwszą światową agencją informującą 15 listopada o rakietach, które spadły na terenie Polski. Na jej depeszę powoływały się inne agencje - m.in. Reuters.
Wybuch w Przewodowie. Reporter AP zwolniony
17 listopada James LaPorta został zawieszony, a w poniedziałek zarząd Associated Press zadecydował o zwolnieniu dziennikarza, który podał błędną informację na temat eksplozji w Przewodowie.
"W rzeczywistości, zgodnie z powszechnymi opiniami, śmiercionośne uderzenie w kraj NATO spowodowały rakiety przeciwlotnicze rosyjskiej produkcji wystrzelone przez Ukrainę" - stwierdziła agencja AP. Jak przyznaje, LaPorta chciał skomentować sprawę, lecz nie otrzymał na to zezwolenia od kierownictwa agencji.
"Uważa się, że AP jest pierwszą organizacją newsową, poza polskimi mediami, która w zeszłym tygodniu poinformowała o ataku rakietowym. Błąd przypisujący winę Rosji był szczególnie szkodliwy ze względu na niebezpieczeństwo, jakie się z tym wiąże, zważywszy na zobowiązanie NATO do reakcji na napaść na kraj członkowski" - przyznała amerykańska agencja prasowa.
AP podała, że dokonuje przeglądu swoich standardów, dotyczących korzystania z anonimowych źródeł i podkreśliła, że polityka agencji wymaga podania powodu zachowania anonimowości oraz potwierdzenia u drugiego źródła informacji pochodzących z poufnych źródeł.
Źródło: Semafor/PAP/WP
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski