Reparacje wojenne. Niemiecki "FAZ" pyta o mienie żydowskie
Reparacje wojenne. Czy polskie roszczenia wobec Niemiec są reakcją obronną na postulaty restytucji majątku wysuwane przez organizacje żydowskie w USA? - to pytanie, które stawia "Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
"Z większości polskich reakcji na gesty i słowa prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera podczas udziału w obchodach 80. rocznicy niemieckiej napaści na Polskę przebijało poważanie i uznanie” - relacjonuje czytelnikom zza Odry warszawski korespondent "Frankfurter Allgemeine Zeitung” Gerhard Gnauck.
Zauważa, że w wielu wypowiedziach nawiązywano do tematu, który "od kilku tygodni znów forsowany jest przez narodowo-konserwatywną partię rządzącą Prawo i Sprawiedliwość - do reparacji za straty poniesione przez Polskę podczas okupacji".
Dziennikarz "FAZ" przypomina słowa premiera Mateusza Morawieckiego wypowiedziane podczas uroczystości rocznicowych na Westerplatte oraz wywiad prezydenta Andrzeja Dudy dla "Bilda", w którym zapowiedział on rychłe "wystawienie rachunku".
Gnauck polscy dyplomaci natrafili w Berlinie na "mur milczenia"
Gnauck pisze, że temat reparacji wprowadził do publicznej debaty w lecie 2017 r. prezes PiS Jarosław Kaczyński, poruszając ten temat podczas wiecu partyjnego. Przypomina też, że w efekcie w Sejmie powstała grupa robocza, której zadaniem jest oszacowanie wysokości strat.
"Od tego czasu politycy obozu rządzącego zapowiadają raz po raz, że wystawią Niemcom rachunek” – pisze autor. "Jeden z ministrów polskiego rządu wymienił sumę 840 mld euro, prawicowi publicyści piszą o bilionach" - stwierdza korespondent "FAZ".
Zobacz także: 1 września. Morawiecki mówił o zadośćuczynieniu. Następnie rozmawiał z Merkel
"Co jest właściwie celem polskiego rządu?" - pyta Gnauck, zastrzegając, że od członków sejmowego zespołu niewiele można się dowiedzieć.
"Nie ma jasnych dowodów na to, że polscy przedstawiciele poruszyli ten temat wobec Niemiec na najwyższym szczeblu. Dyplomaci próbowali to zrobić, lecz natrafili w Berlinie, jak można usłyszeć, na 'mur milczenia'" - stwierdza niemiecki dziennikarz.
Reparacje wojenne. "Co chce osiągnąć polski rząd?"
"Jeżeli PiS wygra ponownie wybory parlamentarne, to problem reparacji lub skierowanych do pojedynczych osób odszkodowań powróci z pewnością" - przewiduje Gnauck.
"Co chce w ten sposób osiągnąć polski rząd?" - pyta ponownie Gnauck. Stwierdza, że "Polska jest celem roszczeń będących następstwem ciemnych plam w jej własnej przeszłości".
"Mocniej niż kiedykolwiek w przeszłości, naukowcy i publicyści prześwietlają dziś problem kolaboracji z nazistami. Chociaż w Polsce nie było zorganizowanej przez państwo kolaboracji, to jednak polski antysemityzm w warunkach biedy i przemocy czasów wojny - wzmacniany i wynagradzany przez władze okupacyjne - doprowadził do licznych ofiar wśród polskich Żydów" - pisze Gnauck.
"Redystrybucja winy?"
Zdaniem niemieckiego dziennikarza "Polacy obawiają się, że koncentracja na tych aspektach wojny, podczas gdy wiedza o brutalności okupacyjnego terroru i gigantycznych stratach pozostaje niewielka, może prowadzić do 'redystrybucji' winy".
"Do wzrostu zaniepokojenia przyczynia się sytuacja w Ameryce Donalda Trumpa. Wysuwane od lat przez organizacje żydowskie postulaty dotyczące restytucji mienia żydowskiego są obecnie artykułowane dobitniej niż w przeszłości" - dodaje korespondent "FAZ" w Warszawie.
Gnauck wyjaśnia, że w tych przypadkach chodzi najczęściej o mienie bez spadkobierców upaństwowione po wojnie. Cytuje też słowa przedstawiciela "World Jewish Restitution Organisation", który powiedział "FAZ", że "żydowski kolektyw mógłby wysunąć roszczenia do tego majątku".
Zdaniem Gnaucka "sytuacja prawna i presja moralna, to dwa różne aspekty tego wielostronnego konfliktu". Jego zdaniem sami politycy PiS nie wierzą w to, że Polska otrzyma kilkaset miliardów euro.
Gnauck przytacza opinię Andrzeja Zybertowicza, doradcy prezydenta Andrzeja Dudy, który miał ocenić szanse na otrzymanie poważnej sumy na 30 procent. "Inni politycy PiS wskazują na pedagogiczny aspekt dyskusji o reparacjach, nazywając ją 'wielką lekcją historii', zarówno dla sąsiadów, jak i dla samej Polski" - stwierdza dziennikarz.