Relacje z premiery filmu o Papieżu
W komentarzach włoskiej prasy z czwartkowej
prapremiery filmu "Jan Paweł II" najwięcej uwagi poświęca się
obecności na premierze włoskich polityków. Mniej pisze się o
walorach artystycznych czy historycznych obrazu reżyserowanego
przez Johna Kenta Harrisona z Jonem Voightem w roli głównej.
18.11.2005 11:10
Największe gazety podkreślają, że do Auli Pawła VI przyszedł były przewodniczący Komisji Europejskiej, lider opozycji i rywal premiera Silvio Berlusconiego - Romano Prodi, który po projekcji podszedł do Benedykta XVI i uścisnął mu dłoń. Przybyli także przewodniczący obu izb parlamentu - Pier Ferdinando Casini i Marcello Pera, a także były premier Giulio Andreotti oraz wielu innych polityków z różnych ugrupowań.
"La Repubblica" podkreśla, że nie jest jasne, dla którego papieża przyszli do Auli Pawła VI i któremu z nich chcieli oddać hołd liczni politycy, partyjni sekretarze, deputowani i senatorowie: "czy temu, który jest bohaterem filmu, czy też temu, który siedział na wielkim białym fotelu na środku sali".
Dziennik "Corriere della Sera" z uznaniem pisze o kreacji Jona Voighta, który - jak zauważa - potrafił odtworzyć najbardziej charakterystyczne gesty Jana Pawła II. Gazeta zastanawia się też, dlaczego kardynała Ratzingera zagrał polski aktor Mikołaj Grabowski, ale informuje o brawach, jakie rozległy się w Auli, gdy pojawił się na ekranie.
Największa włoska gazeta ubolewa nad tym, że w przedstawionym w Watykanie filmie zabrakło scen z młodości Karola Wojtyły, zawartych w jego telewizyjnej wersji. Pojawi się tam, informuje dziennik, wątek młodzieńczej miłości do fikcyjnej postaci, która w filmie nazywa się Anna Nawrocka.
Jak relacjonuje "La Repubblica" "Benedykt XVI długo trzymając w milczeniu dłoń Jona Voighta szukał w jego oczach spojrzenia swego poprzednika". Rzymski dziennik pisze o wielkich emocjach, jakie wywołał film o Janie Pawle II. Według gazety "film powstał po to, aby podobać się publiczności, a nie by ukazać nieznane oblicze Jana Pawła II".
"W ciągu 12 tygodni pospiesznych zdjęć wydano 22 mln dolarów, ażeby stworzyć łańcuch epizodów bez żadnego porządku chronologicznego i reguły narracyjnej; chodziło o to, by ukazać wpływ Polaka Wojtyły na upadek komunizmu we wschodniej Europie. Wszystko zaś jest obficie doprawione rozdzierającymi serce anegdotami, które na pewno spodobają się Amerykanom" - stwierdza dziennik. Zwraca też uwagę na mistrzowską grę Jona Voighta, który "bardzo wzruszył Benedykta XVI".
Sylwia Wysocka