Rekrutacja do szkół średnich 2019. Najlepsze licea oblężone przez olimpijczyków. Psycholog: "robimy im świństwo"

Już przed 10:00 rano uczniowie z Mazowsza poznali wyniki rekrutacji do szkół średnich. Dyrektorzy liceów zastrzegają, że dokładną liczbę chętnych na jedno miejsce poznamy po ogłoszeniu ostatecznych wyników. Pewne jest, że ta liczba wzrosła. To już nie kilka, ale kilkanaście osób.

Rekrutacja do szkół średnich 2019. Najlepsze licea oblężone przez olimpijczyków. Psycholog: "robimy im świństwo"
Źródło zdjęć: © East News | Maciej Chmiel
Katarzyna Romik

16.07.2019 | aktual.: 16.07.2019 14:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Walka o miejsce w dobrym ogólniaku przypomina taką, jaka jeszcze do niedawna toczyła się o najbardziej prestiżowe kierunki studiów na najlepszych uniwersytetach w kraju.

Do warszawskiego Staszica startowało więcej olimpijczyków niż było miejsc. Efekt? 5 klas złożonych wyłącznie z laureatów olimpiad przedmiotowych. Telefon w szkole musi się urywać, dyrekcja nie miała chwili na rozmowę.

Pierwsza próba za młodymi ludźmi. – Teraz stres będzie im towarzyszył przez kolejne 3-4 lata nauki w liceum – ocenia w rozmowie z WP psycholog UW dr Aleksandra Piotrowska. I dodaje: – To my, dorośli, robimy im świństwo.

Psycholog: to wina dorosłych

Psycholog z Pracowni Psychologii Edukacyjnej Wydziału Pedagogicznego UW porównuje tegoroczną rekrutację do nieudanego wychowywania szczeniaków:

– Kiedy tresuje się małe psy i chce się, żeby walczyły i były figtherami, to dba się o to, żeby na pewno w pierwszych walkach zwyciężały – mówi dr Piotrowska. Jej zdaniem, taki same warunki powinno się stworzyć młodym ludziom. – Powinniśmy dbać o nasze dzieci i chronić je przed niepowodzeniami, dopóki są na tyle młode, że nie potrafią dobrze radzić sobie ze stresem.

Psycholog UW jest przekonana, że tegoroczna rekrutacja była czymś zupełnie odwrotnym. – My fundujemy dzieciakom ogromne obciążenie. One wiedzą, że szkoła szkole jest nierówna, jeśli chodzi o szanse na kolejne etapy edukacji. A jeszcze do tego wszystkiego my – dorośli, rodzice, nauczyciele – wzmacniamy presję, podkreślając, jak wielkie znaczenie ma liceum, które się kończy – tłumaczy nam Piotrowska.

Robienie tragedii z tego, że ktoś nie dostał się do szkoły pierwszego wyboru jest krzywdzeniem dziecka. Ekspertka radzi rodzicom wstrzemięźliwość. – Naprawdę często mam ochotę im powiedzieć: nie przesadzajmy, nauka nie jest najważniejsza. To jeden z elementów życia, a nie całe życie - dodaje.

Psycholog: depresja spowszednieje

Dr Aleksandra Piotrowska od kilku miesięcy pracuje z uczennicami, które mają depresję. - Świadomość tego, co się dzieje i co powtarzają im nauczyciele i rodzice jest dla nich trudna. Nie potrafią sobie z tym poradzić – przyznaje.

Psycholog wyjaśnia: - 13-14 lat to jest taki czas, kiedy jeszcze bardzo istotnie kształtuje się samoocena. Samoocena zaniża się w naturalny sposób. Dzieciaki są u progu okresu dojrzewania, zmieniają się fizycznie, tracą pewność, bo ich ciało się zmienia. Do tego dodać niepowodzenia w takich niezwykle ważnych dziedzinach, jak nauka. Oni się nie proszą o te egzaminy i cały ten cyrk. My im to fundujemy – ocenia Piotrowska.

Najlepsi, czyli najtrudniejsi

Rekrutacja to dopiero początek obciążającego doświadczenia, jakim będzie nauka w prestiżowym i popularnym liceum. Dlaczego? Według psycholog UW, z wychowawczego punktu widzenia najbardziej wartościowe środowisko wychowawcze to jak najbardziej zróżnicowane środowisko – intelektualnie, klasowo, z punktu widzenia kompetencji. W tym najlepszych liceach tego zróżnicowania nie będzie.

- Nie wiem komu bardziej współczuć w tych prestiżowych i najlepszych liceach – uczniom czy nauczycielom. Bo co jeszcze taki nauczyciel może zaproponować fascynującego olimpijczykom, którzy poznali już całą podstawę programową? Oczywiście w tych najlepszych szkołach uczą bardzo doświadczeni nauczyciele, którzy sobie z tym poradzą – zapewnia.

Niebezpiecznie zadarte nosy

Uczniowie przetrwają 3-4 lata w szkole średniej, poradzą sobie z presją. Co dalej? Rodzime uniwersytety mogą okazać się zbyt skromne.

- Mam nadzieję, że dzięki mądrym nauczycielom, nie dojdzie do czegoś takiego jak chów geniuszy. Tylko, że ci młodzi ludzie zechcą spotykać się z rodzącymi się w tym czasie miłościami, będą fascynować się koszykówką, kajakami. Na tym polega nasze zadanie. Nie można ograniczać tych lat, bardzo ważnych dla rozwoju człowieka, tylko do nauki. To koszmarny błąd - podkreśla dr Aleksanra Piotrowska.

A co z wyjazdami po maturze? - Zachęcam młodych ludzi, żeby wyjeżdżali, studiowali gdzie się da. W ramach zbierania, kolekcjonowania doświadczeń. Niech rok studiują w Ameryce Południowej, rok w Azji, a rok na Harvardzie. To bardzo wzbogaca człowieka. Ale warto pamiętać, że jest różnica, jeśli to jest wybór człowieka, bo jest ciekawy świata i chce zobaczyć, jak jest w innych miejscach, a zupełnie inaczej, jeśli musi, że tutaj wszystko co można, to już osiągnął. W młodych ludziach może się pojawić takie przekonanie i zaczną nosić nosy absurdalnie wysoko zadarte - ostrzega psycholog.

Dr Piotrowska podsumowuje: - Trzymam kciuki, żeby uczniowie trafiali na mądrych nauczycielach, którzy przytrzymają ich bliżej ziemi. I że będą żyć, ani tylko się uczyć.

Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (74)