Rekordowa frekwencja w Holandii. "Ucz się Polsko"
Za nami wybory parlamentarne w Holandii, które wygrała centroprawicowa partia premiera Marka Ruttego, zostawiając w tyle populistów Geerta Wildersa. Zwycięstwo partii rządzącej było możliwe m.in. dzięki najwyższej od 30 lat frekwencji wyborczej. Do urn w środku tygodnia poszło ponad 80 proc. uprawnionych do głosowania. Polacy mogą zazdrościć Holendrom takiego wyniku. W ostatnich wyborach parlamentarnych w Polsce zagłosowało 51 proc. obywateli.
Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) premiera Marka Ruttego może liczyć na ok. 33 miejsca w 150-osobowej izbie niższej holenderskiego parlamentu. Z kolei populistyczna Partia na rzecz Wolności (PVV) Geerta Wildersa będzie mieć ok. 20 mandatów.
Wynik populistów jest niższy niż zakładano w sondażach. Przyczyniła się do tego przede wszystkim wysoka frekwencja wyborcza - ok. 81-82 proc. Warto zaznaczyć, że wybory w Holandii odbywały się w środę. To najwyższa frekwencja w Holandii od 30 lat. W poprzednich wyborach w 2012 roku do urn poszło 74,6 proc. uprawnionych do głosowania. Dwa lata wcześniej głosowało 75,4 proc. Holendrów, a w 2006 roku nieco ponad 80 proc.
W Polsce w wyborach parlamentarnych bierze udział znacznie mniej obywateli niż w Holandii. W 2015 roku zagłosowało 50,9 proc. Polaków. W 2011 roku 48,9 proc., w 2007 roku 53,9 proc. uprawnionych do głosowania. Najwyższą frekwencję w wyborach do parlamentu zanotowano w pierwszych, częściowo wolnych wyborach w 1989 roku - blisko 63 proc.
Internauci podkreślają, że Polacy powinni uczyć się od Holendrów postawy obywatelskiej, aby później nie krytykować wyniku wyborów.