Reakcje na dymisję min. Bauca
We wtorek po południu premier Jerzy Buzek zdymisjonował ministra finansów Jarosława Bauca. Premier swoją decyzję argumentował tym, że minister zbyt późno poinformował o stanie finansów publicznych. Nowym szefem resortu została dotychczasowa wiceminister finansów Halina Wasilewska-Trenkner.
28.08.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Oto reakcje na to wydarzenie:
Cezary Józefiak z Rady Polityki Pieniężnej: Uważam, że po dymisji ministra Bauca nie dojdzie do rozluźnienia polityki fiskalnej i także osoba nowej minister finansów gwarantuje prowadzenie odpowiedzialnej polityki fiskalnej z deficytem budżetowym 2002 nie przekraczającym 40 mld zł.
Z punktu widzenia rynków finansowych dymisja ministra Bauca nie będzie oznaczać burzy - powiedział.
Wiesław Walendziak (PiS): Jarosław Bauc dał się postawić w roli kozła ofiarnego, można powiedzieć, że trochę na własne życzenie. Ale niewątpliwie taką rolę odgrywa.
Bauc mówił wiele słusznych rzeczy i przestrzegał przed realnymi niebezpieczeństwami, ale niestety często poprzestawał na deklaracjach. Bauc na znak protestu, że nie realizuje się jego postulatów, powinien nawet podać się do dymisji. Walendziak zaznaczył też, że ma duże wątpliwości co do tego, czy odwołanie Bauca na trzy tygodnie przed wyborami było decyzją w pełni racjonalną. Ostatnio panuje taki obyczaj w polskiej polityce, że posłańcom złych wiadomości obcina się głowy - ocenił.
Prof. Marek Belka (doradca ekonomiczny prezydenta): Sytuacja budżetu państwa jest poważna, ale do wyborów parlamentarnych nie można liczyć na jej ostateczne rozwiązanie. Wiadomo, że w tej sytuacji budżetowej półśrodki nie wystarczą. Szacunki ministra finansów trudno w tej chwili podważyć.
Były minister fiannsów oszacował, że bez zaostrzenia polityki fiskalnej deficyt budżetowy w 2002 roku mógłby wynieść 88,2 mld zł, co potwierdzili niezależni eksperci, i zaproponował program oszczędnościowy przekracający 50 mld zł, żeby deficyt nie przekroczył 5% PKB.
Zdaniem Belki kosmetyczne zmiany w 2002 roku nie wystarczą, dlatego muszą nastąpić głębokie zmiany strukturalne m.in. redukcja wydatków sztywnych, czyli ustawowo zapisanych zobowiązań państwa. Korzyści dla budżetu wynikające z ewentualnego zamrożenia waloryzacji rent i emerytur w 2002 roku można szacować na mniej niż 2 mld zł - powiedział.
Michał Tober (rzecznik SLD): choć odpowiedzialność za obecny budżet państwa ponosi zdymisjonowany minister Bauc, to za katastrofę finansów publicznych odpowiadają także politycy AWS, UW, PO i PiS. Za tym budżetem głosował także pan premier Buzek i ministrowie obecnego rządu. Gdyby chcieć tutaj być konsekwentnym, to powinniśmy mieć do czynienia nie tylko z dymisją ministra Bauca. Obecnej katastrofy budżetowej nie można również postrzegać wyłącznie w perspektywie ostatnich miesięcy: koalicja AWS, UW, Platformy Obywatelskiej oraz PiS konsekwentnie od czterech lat głosowała za kolejnymi przedłożeniami budżetowymi. To na parlamentarzystach, na politykach tych czterech ugrupowań spoczywa cały ciężar odpowiedzialności za obecną zapaść i katastrofę finansów publicznych.
Marian Krzaklewski (przewodniczący NSZZ "Solidarność"): błędem ministerstwa finansów było przedwczesne ujawnienie nie opracowanych do końca założeń budżetowych. Krzaklewski nie chciał wprost oceniać decyzji premiera Jerzego Buzka o dymisji ministra finansów Jarosława Bauca. Wyjaśnił, że nie komentuje posunięć personalnych szefa rządu.
To, że doszło do przedstawienia opinii publicznej jeszcze nie sformułowanego budżetu i nie sformułowanych do końca rachunków, a w zasadzie pewnego przecieku, do bardzo dużego, w związku z tym, kryzysu medialnego i politycznego, to uważam, że jest to błąd.
Nadzór w ministerstwie finansów powinien być szczególny, aby do takich sytuacji nie dochodziło. Sądzę, że premier odwołał ministra Bauca (...) ponieważ znalazł widocznie osobę, która właśnie w sposób, który dystansuje się od polemik politycznych, polemik w mediach, przeprowadzi sprawnie obliczenia budżetowe - stwierdził Krzaklewski. (aka, mp)