W eskorcie do sądu. Co dalej z więzioną Mirellą?
Mirella ze Świętochłowic, po latach izolacji, pojawiła się w sądzie. Kobieta, która przez 27-lat nie wychodziła z domu miała złożyć zeznania w obecności psychologa.
Mirella, która spędziła 27 lat w izolacji, po raz pierwszy od powrotu ze szpitala opuściła dom. Policja w asyście przedstawicieli opieki społecznej eskortowała ją do Sądu Rejonowego w Chorzowie na przesłuchanie zaplanowane na godz. 12 w czwartek. Śledztwo w sprawie jej wieloletniego koszmaru prowadzi Prokuratura Rejonowa w Chorzowie, ale na razie nikomu nie postawiono zarzutów - przypomina "Fakt".
Co skrywa 27 lat izolacji?
W 1997 r. rodzice Mirelli wypisali ją ze szkoły, gdy miała 15 lat. Od tego czasu zniknęła z oczu sąsiadom, a jej istnienie praktycznie nie było odnotowane w systemie. Kobieta nie posiadała dowodu osobistego ani ubezpieczenia i nigdy nie korzystała z opieki medycznej.
Dramat kobiety wyszedł na jaw 29 lipca br. Do awantury w jej domu wezwana została policja.
Wszystkich Świętych a cmentarne trendy. Takie znicze wybierają Polacy
Podczas wcześniejszego przesłuchania, w obecności rodziców, Mirella nie potwierdziła, że była przetrzymywana siłą. W czwartek, na przesłuchaniu, miała możliwość wypowiedzieć się bez ich obecności - wskazuje gazeta.
Śledczy nadal pracują nad sprawą. W jego ramach nadal prowadzone są czynności m.in. trwają przesłuchania świadków.
Źródło: "Fakt"