Trwa ładowanie...
16-02-2007 11:50

Raport z weryfikacji WSI ujawniony

Raport z weryfikacji WSI został opublikowany na stronach Kancelarii Prezydenta. Zobacz raport w całości w pliku pdf na stronie Wirtualnej Polski.

Raport z weryfikacji WSI ujawnionyŹródło: PAP
d3w9lc7
d3w9lc7

Z raportu wynika, że WSI usiłowały zebrać materiały na prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. W raporcie znalazły się też sformułowania, że za nieprawidłowości i zaniechania szczególną odpowiedzialność ponoszą byli prezydenci - Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski, były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Tadeusz Wilecki, byli szefowie MON Piotr Kołodziejczyk, Janusz Onyszkiewicz, Zbigniew Okoński, Stanisław Dobrzański, Bronisław Komorowski, Jerzy Szmajdziński oraz byli szefowie WSI Czesław Wawrzyniak, Bolesław Izydorczyk, Konstanty Malejczyk, Kazimierz Głowacki, Marek Dukaczewski.

"Materiały na Kwaśniewskiego"

Według raportu z weryfikacji WSI, Wojskowe Służby Informacyjne usiłowały zebrać materiały na Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego. Według raportu, komisja weryfikacyjna natrafiła na dokumenty omawiające rzekome przyjęcie czeku na milion dolarów dla Fundacji Jolanty Kwaśniewskiej - żony prezydenta.

"Działania WSI wobec prezydenta Kwaśniewskiego wynikały z zaangażowania niektórych oficerów WSI w rywalizację firm zagranicznych na polskim rynku alkoholowym. Ppłk M. Tryliński wspierał interesy francuskiej firmy EURO-AGRO (był bratem współwłaściciela tej firmy), która usiłowała przejąć zyski z produkcji i sprzedaży wyrobów Zakładów Polmos w Żyrardowie. Konkurentem firmy francuskiej była amerykańska firma Philips Millenium Beverage, należąca do G. Philipsa, której reprezentant był powiązany z UOP" - czytamy w raporcie.

Rozpracowywano także Bronisława Komorowskiego

WSI rozpracowywały także środowisko polityczne Bronisława Komorowskiego, gdy w latach 1990-93 był wiceministrem obrony narodowej - czytamy w raporcie Antoniego Macierewicza z weryfikacji WSI.

d3w9lc7

Według dokumentu, pretekstem do tego typu operacji miały być kontakty Komorowskiego z płk. Januszem Paluchem, który miał prowadzić działalność parabankową. "Wojskowe służby zebrały informacje zdecydowanie wykraczające poza ich zakres kompetencji. Pretekstem do takich działań miało być zwalczanie ingerencji obcych służb, lecz zdobyte informacje mogły posłużyć do nacisku na wymienione osoby" - czytamy.

"Dopiero 22 maja 1995 r. szef WSI gen. Konstanty Malejczyk poinformował Szefa Sztabu Generalnego gen. Tadeusza Wileckiego o tym, że J. Demol prowadzi działalność stanowiącą zagrożenie dla obronności i skarbu państwa RP. W ślad za tym postanowiono poinformować wyższą kadrę dowódczą o działalności J. Demola i przestrzec przed utrzymywaniem z nim kontaktów. Nic nie wiadomo o losach przestępczej działalności J. Palucha i związanych z nim oficerów WP zidentyfikowanych przez WSI" - konkluduje raport.

W 1993 r. kontrwywiad WSI miał - według raportu - uzyskać, poprzez współpracownika o pseudonimie "Tomaszewski" informację, że obywatel francuski Julien Demol próbował dotrzeć do osób z administracji państwowej (Komorowskiego, Macieja Rayzachera, Jerzego Milewskiego) oraz wysokich rangą oficerów WP (gen. Leona Komornickiego, gen. Zalewskiego, gen. Romana Pusiaka, gen. Zenona Bryka). WSI i UOP miały ocenić, że istnieją przesłanki wskazujące na związki J. Demola z obcymi służbami specjalnymi.

"Z dokumentów nie wynika, że ostrzeżono przedstawicieli administracji i wojska o możliwości pracy J. Demola dla obcego wywiadu. Ta sytuacja posłużyła WSI jako pretekst do podjęcia rozpracowania Bronisława Komorowskiego i Macieja Rayzachera. W trakcie czynności operacyjnych WSI zebrały m.in. charakterystykę Rayzachera oraz informacje na temat pobytu Komorowskiego w obozie internowanych w Olesznie" - napisano w raporcie.

d3w9lc7

W toku tego rozpracowania kpt. Piotr Lenart miał wypytywać agenta "Tomaszewskiego" m.in. o okoliczności poznania Komorowskiego i wydarzenia z okresu internowania. "Działania te podejmowano, mimo że Tomaszewski' podkreślał, że nie chce brać udziału w rozpracowywaniu polityków" - podkreśla raport.

Służby interesowały też kontakty finansowe Komorowskiego i Rayzachera z płk. Paluchem. Komorowski i Rayzacher mieli zainwestować w przedsięwzięcie Palucha 260 tys. marek niemieckich.

"Płk Janusz Paluch działał wśród oficerów, a jego pośrednikiem w przyjmowaniu lokat był m.in. ppłk Janusz Rudziński. Po bankructwie Palucha (wiosną 1992 r.) współpracownik 'Tomaszewski', Bronisław Komorowski i Maciej Rayzacher chcieli odzyskać zainwestowane pieniądze przy pomocy wynajętych firm detektywistycznych, które wkrótce wycofały się z umowy, obawiając się powiązań politycznych Palucha" - stwierdza raport.

d3w9lc7

Według niego, kontrwywiad WSI miał sugerować Komorowskiemu, że może być pomocny w odzyskaniu pieniędzy, bo "pomógł innym oszukanym w ten sposób wysokim oficerom WP". "'Tomaszewski' twierdził, że fundusze zbierane nieoficjalnie przez Palucha mogły posłużyć do sfinansowania biura wyborczego Lecha Wałęsy lub kandydata przez niego popieranego" - napisano.

Raport podaje, że Paluch - w czasie, gdy miał kłopoty z policją, ukrywał się w mieszkaniu siostry Mieczysława Wachowskiego w Bydgoszczy a w listopadzie 1994 r. zaproponował "Tomaszewskiemu" wspólne interesy. Agenci byli wszędzie

Z raportu wynika, że w okresie zmiany sytemu politycznego w Polsce (w latach 1998-90) na 10 tysięcy współpracowników WSI działało prawie 2 i pół tysiąca (2457) agentów w centralnych instytucjach cywilnych: administracyjnych i gospodarczych PRL.

d3w9lc7

W MSZ - 108 agentów, w URM - sześciu, w Ministerstwie Handlu Zagranicznego - 32. W KC PZPR było 2 agentów.

Na Politechnice Warszawskiej działo 22 agentów, na Uniwersytecie Warszawskim - 20, na Politechnice Wrocławskiej - 20. W Polskiej Akademii Nauk było - według raportu - 38 agentów. W sumie w kraju zarejestrowano też 342 studentów.

Wielu agentów było też w centralach handlu zagranicznego: w Ciechu - 22, w Elektrimie - 24, w Impexmetalu - 35, w Metaleksporcie - 33, w Uniwersalu - 19, w Varimeksie - 33. W LOT było 143 agentów, w Orbisie 22.

d3w9lc7

Dziennikarze w WSI

Stosunkowo wielu agentów - 67., było w mediach. W radiu i telwizji działało 28 tajnych współpracowników WSI. 10 współpracowników działało w Polskiej Agencji Prasowej.

Najbardziej znane osoby to między innymi dziennikarz PAP, "Polityki" i TVP Krzysztof Mroziewicz, noszący pseudonim "Sengi". W raporcie pojawia się również wiceprezes PAI Maciej Górski - pseudonim "Gustaw", dziennikarz "Kuriera Polskiego" i redaktor naczelny "Przeglądu Tygodniowego" Andrzej Nierychło, noszący według raportu pseudonim "Sąsiad".

W raporcie są również wymienieni: dziennikarz i korespondent "Polsatu" w Niemczech Jerzy Tepli - pseudonim "Euerko" oraz wiceprezes tej stacji Piotr Nurowski, noszący pseudonim "Tur".

d3w9lc7

Z raportu wynika, że oficerowie WSI liczyli między innymi na to, że Nurowski pomoże im nawiązać współpracę z właścicielem "Polsatu" Zbigniewem Solorzem.

Kolejne osoby to prezes PAI Rafał Steffen, pseudonim "Jericho", dziennikarz TVP, a następnie wicedyrektor ds. programowych TVN Milan Subotić, pseudonim "Milan.

Oficer, który rozpracował i zwerbował Suboticia do współpracy z WSI, podczas pracy jako attache w Korei utrzymywał zażyłe stosunki z kadrowym oficerem GRU, ppłk. Siergiejem Kozyriewem, a w latach 1982-83 był na kursie w Moskwie.

Na liście dziennikarzy wymienionych w raporcie jest także redaktor naczelny Dziennika Telewizyjnego TVP Andrzej Bilik, pseudonim Gordon.

WSI penetrowały środowisko polityków

Do 2001 r. WSI aktywnie penetrowały środowiska polityczne, głównie polityków prawicy z Porozumienia Centrum, Ruchu dla Rzeczpospolitej, Ruchem III Rzeczpospolitej i Polską Partią Niepodległościową - stwierdza raport z weryfikacji WSI.

"Zorganizowano działania operacyjne nakierowane na Jarosława i Lecha Kaczyńskich. Celem tych działań było rozbicie PC, uwikłanie jego przywódców i dezintegracja tej partii" - głosi raport.

Według niego, już w 1990 r. skierowano Grzegorza Żemka, dyrektora generalnego FOZZ, do rozpracowywania Jarosława i Lech Kaczyńskich. "Szczególnie intensywnie działania przeciw środowisku PC prowadzono w latach 2000-2001, gdy telewizja publiczna kierowana przez Roberta Kwiatkowskiego wyemitowała film 'Dramat w trzech aktach'" - czytamy w raporcie. Według raportu, oficerowie WSI zaangażowani w inwigilację PC na początku lat 90., m.in. Zenon Klamecki, na bieżąco informowali kierownictwo WSI o swoich kontaktach z autorami filmu.

Po odwołaniu rządu Jana Olszewskiego 4 czerwca 1992 r. ówczesny szef WSI Bolesław Izydorczyk przesyłał organom państwa ustalenia (także operacyjne) dotyczące stowarzyszeń wojskowych, ich sympatyków i byłego kierownictwa MON. "Przedsięwzięcia WSI były koordynowane z zarządem kontrwywiadu UOP, a szef tego pionu Konstanty Miodowicz zwrócił się do WSI o pomoc w rozpoznaniu nieformalnych grup działających w wojsku i ich związków z oddziałami podległymi MSW" - głosi raport. W lipcu 1992 r. wskazano, aby "nie nawiązywać w tej sprawie kontaktu z UOP do czasu oficjalnego uregulowania współdziałania KW WSI z UOP". Do współpracy WSI z pionem Konstantego Miodowicza niewątpliwie jednak doszło - głosi raport.

"Występuje tu daleko idąca zbieżność działań tzw. grupy płk. Jana Lesiaka (UOP) z akcjami WSI, przy czym wojskowe służby specjalne precyzyjniej określiły działania operacyjne i wprost wskazały, kogo postrzegają jako głównego przeciwnika dla struktur państwa. Tym przeciwnikiem miały być środowiska z jasno określonym programem antykomunistycznym, zarówno wojskowe, jak i cywilne" - stwierdza raport. Podaje on, że w 1992 r. rozpoczęto akcję "Szpak", rozpracowania wiceszefa MON Radka Sikorskiego. Jako powód przyjęto, że jest on "zaangażowany w działalność polityczną ugrupowań stawiających sobie za cel osłabienie struktury i spoistość wojska, osłabić autorytet Zwierzchnika Sił Zbrojnych i kierownictwa MON". Pisano też, że Sikorski "szczególnie zaciekle atakuje WSI". WSI inspirowały artykuły prasowe negatywne o Sikorskim. "Jedną z inspirowanych przez WSI osób był dziennikarz 'Gazety Wyborczej', Edward Krzemień" - stwierdza raport.

Nazwiska pięciu agentów w bankach

Pięć nazwisk oficerów i współpracowników Wojskowych Służb Informacyjnych, którzy pracowali w bankowości, pojawiło się w opublikowanym raporcie z weryfikacji WSI.

Wymieniono nazwisko dziennikarza i informatora WSI, a potem tajnego współpracownika "zwolnionego z obowiązku podpisu pod deklaracją współpracy", Andrzeja Ledwocha, który w połowie lat 90. był rzecznikiem BGŻ.

Jest też nazwisko oficera WSI Tomasza Wróbla, który był dyrektorem biura marketingu klienta korporacyjnego PKO BP. Od trzech lat nie pracuje on w tym banku.

Inna wymieniona osoba, jako "współpracownik niejawny" WSI, to Grzegorz Grabowski, który miał prowadzić "działalność typowniczą" w BRE Banku.

Wymieniony jest też Borys Kisler (w innym miejscu - Adam Kisler), który "jako dyrektor Kredyt Banku utworzył oddział w Gdyni w celu ustanowienia swojego oficera prowadzącego dyrektorem". Kisler jest również wymieniany jako dyrektor oddziału Kredyt Banku w Gdańsku, a wcześniej - pracownik oddziału tego banku w Kaliningradzie. Na str. 111 raportu napisano o jego "działalności mafijnej". Jako dyrektor oddziału Kredyt Banku w Gdyni jest też wymieniany ppłk Leszek Fiertek, st. oficer zarządu II WSI.

W raporcie napisano też, że 17 współpracowników umieściły wojskowe służby specjalne z czasów PRL w bankach i firmach ubezpieczeniowych. Wg raportu, po roku 1990 w administracji państwowej i aparacie handlu zagranicznego WSI dysponowały ponad 2,5 tysiącem współpracowników i oficerów.

Raport podaje, że 5 współpracowników było zatrudnionych w Banku Handlowym w Warszawie, 4 - w Pekao SA, 3 - w Narodowym Banku Polskim, 2 - w innych bankach. Trzy osoby miały pracować w sektorze ubezpieczeniowym.

Szmajdziński kontaktował się z b. radzieckim agentem

Były minister obrony Jerzy Szmajdziński - w roku 2002, gdy był szefem resortu - kontaktował się z Rosjaninem Walerym Topałowem, byłym szefem Komsomołu i - według źródeł WSI - emerytowanym "pracownikiem radzieckich służb specjalnych, prawdopodobnie GRU" - wynika z raportu o likwidacji WSI.

"Według uzyskanych przez WSI informacji, Topałow był gościem min. Szmajdzińskiego podczas uroczystości z okazji jego 50. urodzin. W trakcie przyjęcia miało dojść do kilkunastominutowej rozmowy min. Szmajdzińskiego z Topałowem 'w cztery oczy'" - pisze raport.

Według raportu, miało chodzić o zakup Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Jeleniej Górze oraz produkcję cystern kolejowych (ok. 6 tys. sztuk na rynek wschodni, w tym także do Afganistanu). Kontrakty na dostawę wagonów kolejowych do Afganistanu miała realizować firma Kolmex.

W cytowanym przez raport dokumencie WSI napisano, że "przedsięwzięcie posiada akceptację ministra Obrony Narodowej, który posiada osobiste kontakty z Walerym Topałowem (spotkanie podczas uroczystości 50-lecia J. Szmajdzińskiego)".

"Fakt, że obok dopisano 'inf. 100 proc.' świadczy o tym, że WSI uznały tę informację za bardzo wiarygodną" - zaznacza raport. Raport cytuje dokument WSI, w którym napisano, że "nie można wykluczyć, że aktywność Rosjan na terenie Polski nieoficjalnie inspirowana jest przez rosyjskie służby specjalne".

W innym dokumencie WSI, cytowanym przez raport napisano: "Rosjanie identyfikowani w przeszłości jako kadrowi pracownicy KGB wykorzystują nawiązane kontakty w środowisku działaczy młodzieżowych do prowadzenia działalności gospodarczej wykorzystują swoje kontakty w RP do realizacji przedsięwzięć gospodarczych".

W ocenie oficera WSI "działania gospodarcze stanowią jedynie legendę do działalności wywiadowczej, która na obecnym etapie może polegać na odtworzeniu 'starych kontaktów' z osobami zajmującymi aktualnie eksponowane stanowiska polityczne i administracyjne".

W raporcie napisano także, że w czasach PRL Topałow wraz z niejakim A. Oskinem "często odwiedzali Główny Zarząd Polityczny LWP, gdzie otrzymywali do wglądu dokumenty, dotyczące sytuacji i nastrojów w WP". Korzystali w nich z oddzielnym pomieszczeniu, które zamykali na czas pracy" - podaje raport. Zaznacza, że miały miejsce także "podobne wizyty u gen. Jaruzelskiego". WSI wiedziały o aferze paliwowej

Według raportu przewodniczącego komisji weryfikacyjnej WSI Antoniego Macierewicza, WSI wiedziały o nielegalnych działaniach mafii paliwowej w Polsce i tolerowały ich prowadzenie, a jej żołnierze współtworzyli główne ogniwa mafii.

Według raportu, WSI ochraniała przestępcze działania rosyjskich służb i mafii, mających na celu niszczenie i przejęcie polskiego sektora energetycznego.

Zyski z zakupów paliwa i smarów dla wojska do roku 1990 czerpał państwowy Ciech. Gdy wojsko zmieniło zasady zamówień - z centralnych na zamówienia poszczególnych jednostek, zaczęli na tym korzystać przedsiębiorcy, którzy mieli kontakty z dowódcami okręgów wojskowych i garnizonów, gdzie mieściły się bazy paliwowe wykorzystywane jako mieszalnie.

W raporcie, jako firmy, które osiągały największe zyski Macierewicz wymienia m.in. rosyjskich pośredników "np. spółka J&S" oraz wyższych rangą wojskowych, którzy nadzorowali ten handel: "np. Romuald Waga, wieloletni szef logistyki Marynarki Wojennej a następnie udziałowiec jednej ze spółek paliwowych, brat Jana Wagi prezesa Kulczyk Holding, a następnie przewodniczącego rady nadzorczej Orlenu".

WSI ukryły dane przed lustracją

Wojskowe Służby Informacyjne ukryły istotne dane przed wejściem w życie ustawodawstwa lustracyjnego - głosi raport z weryfikacji WSI. Według niego, do IPN nie trafiło np. ponad 1000 dokumentów z lat PRL; akt takich nie przekazywano też Rzecznikowi Interesu Publicznego.

W styczniu 2007 r. Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Warszawie wszczęła już śledztwo w sprawie nieprzekazania przez WSI do IPN wszystkich dokumentów wojskowych służb specjalnych PRL. O wszczęciu postępowania zdecydowały materiały przekazane przez

Jak wynika z raportu z weryfikacji WSI, akta służb wojska z PRL oraz akta wytwarzane przez WSI były systematycznie niszczone i ukrywane. Świadczy o tym raport sejmowej komisji ds. służb specjalnych z września 2003 r., zawierający m.in. doniesienie do prokuratury o przestępstwie fałszowania teczki sprawy operacyjnej "Belfer". Identyczne praktyki stwierdzono co do akt rozpracowań polityków ugrupowań prawicowych i agentury rosyjskiej.

Według raportu, począwszy od 1992 r. w WSI rozpoczęto tworzenie "całego systemu mającego na celu ukrycie istotnych danych przed ewentualnym wejściem w życie ustawodawstwa lustracyjnego". Częścią systemu było utworzenie dwóch oddziałów paraarchiwalnych: oddziału 26 w zarządzie wywiadu i oddziału 35 w zarządzie kontrwywiadu WSI, nazwanych - dla ukrycia ich rzeczywistych funkcji - "nieetatowymi składnicami akt niearchiwalnych".

Oddziały te gromadziły także wciąż aktualne, ale na bieżąco nie prowadzone sprawy operacyjne o szczególnym znaczeniu, dotyczące polityków, działaczy gospodarczych i mediów.

"Nieetatowe składnice akt nie archiwalnych" były miejscem, do którego trafiały akta przed ewentualnym przekazaniem ich do IPN - głosi raport. W razie pytania o archiwa można było zatem odpowiedzieć, że nie dotyczy to materiałów umieszczonych w "składnicach", gdyż z punktu widzenia struktury organizacyjnej "składnice" nie były archiwami, a tamtejsze akta nie miały charakteru archiwalnego. "Dawało to pretekst do nieujawniania ich organom Rzecznika Interesu Publicznego czy też IPN" - stwierdzono w raporcie.

Zdaniem raportu, także po wejściu w życie ustawy o IPN realizowano plan niszczenia i ukrywania akt. Świadczy o tym m.in. próba niszczenia, przez wykreślenie flamastrem, danych personalnych w "Książce nr 12", zawierającej rejestr agentury z wybrzeża gdańskiego z lat 70. i 80. Dzięki pracy komisji weryfikacyjnej i likwidacyjnej WSI odkryto ponad 1000 akt ukrytych w WSI, które już przed wielu laty winny być przekazane do IPN.

Raport podkreśla, że zidentyfikowano także fakty prowadzenia współpracy nierejestrowanej, w tym przechowywania teczek pracy i teczek personalnych agentów w sposób wskazujący na zamiar ich ukrycia (m.in. dotyczy to teczki personalnej "M" związanej ze sprawą "Zen", a przechowywanej bez wiedzy oficera prowadzącego w odrębnym pomieszczeniu).

"Wszystko to razem sprawia, iż badane akta są dalece niekompletne (dotyczy to przede wszystkim akt przechowywanych w centrali; zasoby znajdujące się w ekspozyturach i inspektoratach, czyli w jednostkach terenowych, są w o wiele lepszym stanie)" - głosi raport. Oddział Y

W 1991 r. podjęto decyzję o wyprowadzeniu z Polski 1,5 mln dolarów - które stanowiły finansową podstawę działalności wywiadu wojskowego a pochodziły jeszcze z PRL-owskiego oddziału Y. Pieniędzy tych nigdy nie rozliczono - wynika z raportu.

W raporcie zaznaczono, że Komisja Weryfikacyjna WSI nie ustaliła, jaki był dalszy los tych środków. "Ostatni wpis dotyczy operacji przeprowadzonej przez Konstantego Malejczyka i Marka Dukaczewskiego (b. szefów WSI), którzy 5 lutego 1993 r. przekazali do depozytu oddziału finansów 552 tys. 160 franków francuskich i 43 tys. 700 zł" - podkreślono w raporcie.

Jak dodano - w 1991 r. podjęto decyzję o utworzeniu kont w trzech różnych bankach szwajcarskich, w których zdeponowano po 500 tys. dolarów na każdym. "Ta suma - 1,5 miliona dolarów wyprowadzonych z Polski przez wywiad - stanowiła minimalny zasób, z którym struktura ta rozpoczęła działalność w III RP. Nigdy nie została rozliczona. Nie wiemy, jak ją wydatkowano ani jakie przyniosła zyski, nigdy bowiem nie dokonano jej zbilansowania" - podkreślono w raporcie.

Przypomniano też, że od listopada 1985 r. do kasy Oddziału Finansów Zarządu II wpływały kwoty pieniężne na tzw. depozyt operacyjny Oddziału Y, którego przeznaczeniem miało być finansowanie działalności operacyjnej w okresie zagrożenia i wojny.

Pieniądze te pochodziły z wpływów pozabudżetowych wynikających z działalności operacyjnej Oddziału Y. Dochody były uzyskiwane z "dodatkowych prowizji, darowizn i dodatkowych zarobków uzyskiwanych przez oficerów pod przykryciem i współpracowników działających w firmach zagranicznych oraz z wpływów z operacji bankowych i nielegalnego przejęcia spadków zagranicznych" - napisano w raporcie.

Jak napisano w raporcie, w aktach dotyczących bieżącego depozytu walutowego Oddziału Y znajduje się "szereg operacji finansowych, których przeznaczenia nie można określić". Odnaleziono jednak dokumenty określające, gdzie lokowano poszczególne sumy pieniędzy.

Z raportu wynika też, że 9 października 1990 r. z kasy Oddziału Y na podstawie pisma płk. Zdzisława Żyłowskiego przekazano przyszłemu szefowi WSI Konstantemu Malejczykowi (dowodził WSI od 1994 r. do 1996 r.) 7 tys. dolarów. "Brak dowodów zwrotu tej sumy lub wyjaśnienia celu jej wydatkowania" - dodano w raporcie. Innym przykładem wykorzystywania środków finansowych przez Oddział Y było udzielenie "w nieokreślonych celach inwestycyjnych" pożyczki w wysokości 15 tys. dolarów konsultantowi ps. "YUGO".

Już są doniesienia o przestępstwie

"Penetracja rosyjska" WSI, wprowadzenie w błąd polskich organów państwowych, nielegalna inwigilacja partii politycznych, sprawa przetargu na KTO (kołowy transporter opancerzony) - to główne sprawy będące przedmiotem doniesień do prokuratury złożonych przez komisję weryfikacyjną WSI.

Jak stwierdza raport, do prokuratury skierowano doniesienia o popełnieniu przestępstwa w następujących sprawach:

- penetracji rosyjskiej Wojskowych Służb Informacyjnych i zaniechania podjęcia stosowanych działań zmierzających do neutralizacji zagrożenia;

- przekroczenia uprawnień oraz przejęcia majątku państwowego w celu nielegalnego zdobycia środków na finansowanie służb specjalnych;

- nielegalnego handlu bronią, a także ukrywania dokumentów;

- działania na szkodę Skarbu Państwa oraz bezpieczeństwa państwa poprzez uprzywilejowanie firmy Siltec w przetargach organizowanych dla WP;

- stworzenia rezydentury, której funkcjonariusze podejmowali nielegalne działania przy współudziale byłych, nie zweryfikowanych pracowników Służby Bezpieczeństwa;

- nieprawidłowości związanych z gospodarowaniem funduszem operacyjnym w krakowskim oddziale WSI oraz przywłaszczania lokali operacyjnych;

- wprowadzenia w błąd polskich organów państwowych przez udzielanie fałszywych wiadomości mających istotne znaczenie dla Rzeczypospolitej Polskiej oraz niedopełnienia obowiązków;

- nieprawidłowości związanych ze sprawą przetargu na Kołowy Transporter Opancerzony;

- nielegalnej inwigilacji partii politycznych;

- prowadzenia działalności szpiegowskiej przeciwko interesom obronności Rzeczypospolitej Polskiej i jej Siłom Zbrojnym;

- ujawniania w zamian za korzyści majątkowe poufnych informacji przez pracowników polskich ministerstw oraz nie przekazania przez WSI informacji o zagrożeniu energetycznym państwa właściwym organom;

- ujawnienia tajemnicy państwowej oraz stosowania bezprawnych gróźb.

Naczelna Prokuratura Wojskowa analizuje już osiem zawiadomień o przestępstwach. Na razie nie wiadomo, do których prokuratur trafiły inne doniesienia. Rosyjski wywiad w Polsce

Rosyjskie służby wywiadowcze intensywnie pozyskiwały agentów i informacje o Polakach w ostatnich latach pobytu wojsk radzieckich w Polsce - mówi raport z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych.

Według dokumentu, KGB i GRU działały w Polsce w oparciu o oficerów Wojska Polskiego - absolwentów wyższych szkół wojskowych w ZSRR oraz osoby, z którymi oficerowie postsowieckich służb specjalnych nawiązali kontakty w Polsce w drugiej połowie lat 90.

Z pierwszej grupy - jak wskazuje raport - wywodziło się szerokie kierownictwo powstałych na początku lat 90. Wojskowych Służb Informacyjnych. Wtedy pełniło w nich służbę około 300 oficerów przeszkolonych wcześniej w ZSRR. Według raportu, w 1998 roku jeszcze 153 z nich zajmowało w WSI eksponowane i kierownicze stanowiska.

Kontakty agentów KGB i GRU w Polsce lat 90. obejmowały zarówno wojskowych jak i osoby cywilne. Odnawiano dawne znajomości i nawiązywano nowe. Sprzyjały temu częste kontakty przedstawicieli Armii Radzieckiej z przedstawicielami polskiej administracji związane z koniecznością przekazania polskiej stronie mienia i nieruchomości.

Raport o weryfikacji WSI, czerpiąc z zachowanych relacji i dokumentów, podaje przykłady częstych kontaktów osób cywilnych i wojskowych, w tym oficerów pełniących stanowiska dowódcze, z cudzoziemcami, o których wiedziano, że są lub byli związani ze służbami specjalnymi ZSRR i NRD. Cudzoziemcy ci działali często pod przykrywką biznesu, utrzymując zażyłe kontakty zwłaszcza z wojskowymi, którzy byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo kraju.

Raport podaje inicjały pewnych wyższych oficerów Wojska Polskiego, którzy brali udział w przyjęciach organizowanych prywatnie przez osoby podejrzewane o kontakty szpiegowskie z rosyjskimi służbami specjalnymi.

Dokument przytacza sprawę jednego z domniemanych agentów zagranicznych, najprawdopodobniej byłego współpracownika STASI, który, jak wynika z opisu, prowadził interesy w Berlinie z rosyjską spółką kojarzoną z osobą o nazwisku Ałganow. Zatrudniał byłych pracowników STASI i absolwentów kursów KGB i GRU. W Polsce miał utrzymywać kontakty z dowództwem jednej z jednostek wojskowych i z ówczesnym ministrem sprawiedliwości Grzegorzem Kurczukiem. Według uzyskanych informacji - twierdził, że odwiedzał nawet Kancelarię Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Raport o weryfikacji podkreśla, że chociaż kontrwywiad WSI wiedział o możliwych niebezpieczeństwach związanych z kontaktami z tą osobą, działania podejmowane w tej sprawie cechowała bezradność. W dokumencie wysunięto domniemanie, że wszystkie działania operacyjne prowadzono tak, by nie przeszkadzać podejrzanemu.

Nigdy nierozpracowani oficerowie szkoleni w ZSRR

Wojskowe Służby Informacyjne nigdy nie rozpracowały kompleksowo oficerów i żołnierzy, którzy byli szkoleni w ZSRR - to wniosek z raportu z weryfikacji WSI.

Raport wskazuje, że absolwentów tych szkoleń, kontrolowanych przez radzieckie służby specjalne, nie poddano w niepodległej Polsce systematycznej weryfikacji w celu wyjaśnienia ewentualnych związków z tymi służbami.

Dopiero w drugiej połowie lat 90. postanowiono poddać te osoby kontroli o kryptonimie "Gwiazda". Jednak już samo podjęcie tematu spowodowało, że niektóre z nich same zwolniły się ze służby. Pozostała w służbie kadra utrudniała rozpoznanie zagadnienia, zasłaniając się niepamięcią lub upływem czasu.

Raport z weryfikacji WSI podkreśla, że taka kontrola nie mogła się powieść, skoro osoby odpowiedzialne za jej wdrożenie i nadzór nad nią same były kiedyś szkolone przez GRU lub KGB.

Według raportu, podawane przez WSI liczby i dane wojskowych szkolonych w ZSRR nie są zgodne z danymi z innych źródeł. Zauważa się, że brakuje niektórych informacji. W komputerowej bazie danych WSI, w której z założenia powinna być cała wiedza o każdym żołnierzu służb, nie ma na przykład danych dotyczących kariery zawodowej ostatniego szefa tych służb generała Marka Dukaczewskiego przed rokiem 1990.

Postawiony w raporcie wniosek wskazuje, że nieprawidłowe prowadzenie procedur "Gwiazda" nie było zwykłym zaniedbaniem lecz skutkiem działań kolejnych szefów poszczególnych komórek WSI. Według raportu, w latach 1990-2006, osoby przeszkolone w ZSRR były rozmieszczone praktycznie we wszystkich komórkach WSI, głównie na stanowiskach kierowniczych. Miały więc dostęp do informacji stanowiących tajemnicę wywiadu i kontrwywiadu WSI.

W dokumencie zauważono, że mimo, iż w 1998 roku ówczesny szef MON Janusz Onyszkiewicz został zapoznany z zagrożeniami związanymi z obecnością w WSI osób przeszkolonych w Rosji, praktycznie nie zrobiono nic, by zintensyfikować procedurę "Gwiazda". Skutkiem tego stanu rzeczy - jak to ujęto w raporcie - była izolacja polskich służb bezpieczeństwa w NATO.

Odpowiedzialność za działania WSI

Raport podkreśla, że do 1995 r. odpowiedzialność za działania WSI nie była uregulowana ani ustawą, ani rozporządzeniem. "Wywoływać to może błędne przekonanie, że nie ma osoby, która jako nadzorująca działanie służby - łącznie z jej szefem - ponosiłaby solidarną odpowiedzialność z funkcjonariuszami dopuszczającymi się czynów niezgodnych z obowiązującym porządkiem prawnym" - napisano w raporcie.

Dopiero w ustawie z 14 grudnia 1995 r. o urzędzie MON zawarto regulację, że WSI podlegały bezpośrednio temu ministrowi. "Nie wyklucza to oczywiście w żaden sposób odpowiedzialności kolejnych ministrów ON za działania WSI przed wejściem w życie tej ustawy, bowiem każdy minister na zasadach ogólnych odpowiedzialny jest za swój resort" - stwierdza raport.

Raport podkreśla, że na mocy tzw. "małej konstytucji" z 1992 roku, to Prezydent RP jest najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych RP. "Z przepisów tych wynika, że w czasie pokoju odpowiedzialność za działanie Sił Zbrojnych RP ponosi zarówno prezydent, jak i szef MON, co oznacza ich szczególną odpowiedzialność za działania WSI" - głosi raport. Takie same rozwiązanie wprowadzono w Konstytucji z kwietnia 1997 r.

Raport zawiera 374 stron. Podzielono go na 12 rozdziałów plus zakończenie. Tekst, pod którym jest podpisany Antoni Macierewicz, ma 163 strony. Reszta to załączniki i aneksy.

Aneksami są m.in. raporty z działalności komisji badających peerelowską Wojskową Służbę Wewnętrzną, peerelowskie instrukcje wywiadowcze, a także spis "współpracujących niejawnie z żołnierzami WSI w zakresie działań wykraczających poza sprawy obronności państwa i bezpieczeństwa Sił Zbrojnych RP oraz drugoliniowych oficerów WSI - zawierający 64 nazwiska.

d3w9lc7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3w9lc7
Więcej tematów