"Rambo" z Irlandii walczy za Ukrainę. "Najgorsze jest chodzenie po ciałach zabitych w okopach"
28-letni Irlandczyk o pseudonimie "Rambo", walczący po stronie Ukrainy, opowiedział o horrorze wojny i spotkaniu z Rosjanami. "Wszyscy krzyczeliśmy".
12.07.2023 12:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rhys Byrne, 28-latek z Dublina, walczył w wielu jednostkach na Ukrainie, w tym w 59. brygadzie ukraińskiej armii terytorialnej, gdzie obsługiwał ciężki karabin maszynowy. W rozmowie z brytyjską stacją Sky News opowiada o tym, co widział i doświadczył na własnej skórze.
- Na linii frontu panuje horror. To jest po prostu ludobójstwo. Rzeź. Wszędzie są martwi ludzie. Rosjanie nie żyją. Ukraińcy nie żyją... - opowiada Irlandczyk. - Największym problemem, jaki napotykamy, gdy wchodzimy do okopów, jest przechodzenie przez wszystkie martwe ciała, które już tam są. Tego rodzaju rzeczy naprawdę cię prześladują.
Zobacz także
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spotkanie z Rosjanami
W rozmowie ze Sky News Byrne wspomina starcie z rosyjskim czołgiem, którego omal nie przypłacił życiem. Wraz z pozostałymi z 40-osobowej jednostki (Ukraińcami, Amerykanami i Brytyjczykami) zostali wysłani do szturmu na rosyjskie okopy. Musieli je przejąć do czasu przybycia pozostałych jednostek. Nie mieli przy tym żadnej asekuracji - ani w postaci dronów, ani ukraińskich czołgów, które wycofały się z pozycji. Z oddali zbliżał się natomiast czołg Rosjan, który wystrzelił pocisk w ich kierunku.
- Powinniśmy być martwi - mówi Irlandczyk, który wciąż nie może się otrząsnąć.
Ci, którzy przeżyli, ukryli się w lesie. Zbawieniem okazał się ukraiński pick-up. Rosjanie dostrzegli jednak uciekających żołnierzy i zaczęli ich gonić. - To przerażające, gdy widzisz zbliżający się do ciebie duży T-72, a ty siedzisz w pick-upie Humvee - mówi 28-latek. Razem z siedzącym obok Duńczykiem patrzyli, jak rosyjskie pociski przelatują nad ich głowami.
Zobacz także
Irlandczyk podkreśla, że za Ukrainę walczą tysiące zagranicznych ochotników. Wielu z nich - po tym, co przeżyli - potrzebuje wsparcia psychologicznego.