Rakiety spadają na Izrael. Dramat w Strefie Gazy. "Dżina trudno wepchnąć do butelki"
Konflikt izraelsko-palestyński przybiera na sile. Od poniedziałku doszło do zaognienia sporu, który spowodował śmierć wielu osób po obu stronach. Jak tłumaczy Michał Wojnarowicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, do eskalacji konfliktu dochodziło już w ciągu kilku ostatnich tygodni, a punktem zapalnym stała się sytuacja w Jerozolimie. - Jest to odpowiedź Hamasu na sytuację w Jerozolimie. Przez ostatnie tygodnie wzrastało tam napięcie między ludnością arabską a żydowską. Działania izraelskiej policji na Wzgórzu Świątynnym też stały się czynnikiem, który był powodem do reakcji dla organizacji chcącej być pierwszą i najważniejszą siłą palestyńskiego oporu. Ten ostrzał rakietowy na Izrael jest przede wszystkim narzędziem politycznym i wizerunkowym. Przybrało to bardzo ostrą formę, ponieważ mamy do czynienia z bardzo wysoką częstotliwością ataków – tłumaczył gość Patrycjusza Wyżgi. Jak dodał, "istnieje sporo teorii, że jest to zaplanowana eskalacja po obu stronach". - Ja byłbym dużo bardziej ostrożny w takich ocenach. Eskalacja w Jerozolimie faktycznie była wyjątkowo ostra. Władze izraelskie i policja stosowały dość mocne metody, wiedząc, co się dzieje i jak bardzo napięta jest sytuacja w tym mieście. Jednocześnie władze pozostają świadome, że "dżina trudno wepchnąć do butelki", dlatego eskalacja i bilans ofiar mogą wzrosnąć bardzo szybko – powiedział gość programu "Newsroom" WP Michał Wojnarowicz.
Panie Michale, dlaczego, skąd te n… Rozwiń
Transkrypcja: