Rafał Gaweł walczy z neonazistami w Białymstoku. Czy dlatego ma poważne kłopoty?
Kilka dni temu do domu 40-letniej kobiety, pracującej na Politechnice Białostockiej zapukała policja. W drzwiach stali policjant i policjantka. Funkcjonariusze mieli ze sobą nakaz przesłuchania. - Przyszli wieczorem, kiedy siedziałam już pod kocem z książką. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Nie chcieli powiedzieć o co chodzi, więc się wystraszyłam, że o moją córkę. Po jednym z kolejnych pytań, które czytali z kartki domyśliłam się, że nie tylko o nią, ale o jej partnera - przyznaje.
27.01.2017 | aktual.: 28.01.2017 09:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kobieta nie chce ujawniać swojego imienia i nazwiska. W rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że policjanci wydawali się zażenowani całą sytuacją. - Pytali o moją córkę. O to: czy wiem z kim się zadaje, że założyła firmę, zapytali też skąd miała pieniądze na samochód? Pytań była cała lista - relacjonuje.
Wirtualna Polska rozmawiała także z rzecznikiem Prokuratury Rejonowej w Białymstoku prokuratorem Łukaszem Janystem. - Nie mogę ujawnić szczegółów, co do terminu i przebiegu przesłuchania kobiety, o której pani mówi, gdyż toczy się postępowanie. A prowadzący je prokurator ze względu na dobro sprawy nie zezwolił na udzielenie tych informacji - wyjaśnia Janyst.
Sprawa Rafała Gawła
Partner córki przesłuchanej to Rafał Gaweł. Mężczyzna jest szefem Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, szefem stowarzyszenia i dyrektorem Teatru TrzyRzecze, który działa na warszawskim Żoliborzu. W 2016 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał go winnym m.in. wielokrotnego doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem (zarówno kontrahentów, jak i banku), przywłaszczenia mienia znacznej wartości (tu sąd zmienił kwalifikację prawną czynu, uznając, że była to kradzież z banku ponad 200 tys. zł i oszustwo na ponad 20 tys.) oraz sprzeniewierzenia pieniędzy kontrahentów. Gaweł w rozmowie z Wirtualną Polską wyjaśnia, że padł ofiarą zmasowanej akcji ze strony prokuratury, której zaszedł za skórę 3 lata temu. Złożył apelację i czeka na kolejną rozprawę licząc, że chociaż część zarzutów okaże się bezpodstawna. - Stoję na czele organizacji pozarządowej, która alarmowała, co dzieje się w Białymstoku. Sprawa swastyki to był taki katalizator, który uruchomił cały proces nagonki na mnie -
dodaje Gaweł.
Przypomnijmy, że w czerwcu 2013 roku jeden z białostockich prokuratorów odmówił wszczęcia śledztwa ws. namalowanej na murze swastyki. W uzasadnieniu napisał, że „swastyka w Azji jest powszechnie stosowanym symbolem szczęścia i pomyślności”. Ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet zainteresował się sprawą, o której było głośno w mediach głównie za sprawą Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Gaweł, jako szef OMZRiK wielokrotnie alarmował, że neonaziści są w Białymstoku bezkarni.
Seremet zlecił kontrolę w Prokuratorze Rejonowej Białystok - Północ. Ta wykazała podobno szereg nieprawidłowości. Prokurator Wojciech Zalesko, czyli szef prokuratora od sprawy swastyki podał się wtedy do dymisji. Dziennikarze sugerowali, że został do niej zmuszony. Przeciwko innym prokuratorom wszczęto postępowania dyscyplinarne. Gaweł - jak twierdzi - stał się wtedy ich wrogiem numer jeden.
- Po tym zdarzeniu zebrał się Związek Pracowników Prokuratury, zaprosił media i poinformował, że pracownicy Prokuratury Białystok podjęli uchwałę, w której wyrażają pretensje w stosunku do mnie i uważają, że Rafał Gaweł zrobił źle niszcząc im opinię. I że oni wyciągną z tego konsekwencje - opowiada Gaweł.
Czy to zemsta?
- Naraziliśmy się wielu osobom w Białymstoku. Prokuraturze, prezydentowi miasta mówiąc o jego kontaktach z deweloperem, wiceprezydentowi, który jest członkiem organizacji Opus Dei bo zwracaliśmy uwagę, że w mieście jest usilnie promowany tylko jeden nie cieszący się dużym zainteresowaniem festiwal. Ośmieliliśmy się też wystawić "Golgotę Picnic" i inne spektakle o gejach. Pani Adwokat, która miała bronić Rafała usłyszała, że jeśli weźmie tę sprawę to może zapomnieć o karierze - opowiada, kolega Rafała Gawła i dyrektor artystyczny Teatru TrzyRzecze Konrad Dulkowski.
W 2016 roku, czyli po zmianie rządu oraz objęciu funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego przez Zbigniewa Ziobrę prokurator Zalesko powrócił na stanowisko szefa Prokuratury Okręgowej z tym, że już nie Północ, ale Południe.
Przesłuchanie niedoszłej teściowej Rafała Gawła miało miejsce w czasie, kiedy ten w Ambasadzie Kanady rozmawiał z delegacją posłów z Komisji Spraw Zagranicznych tamtejszej Izby Gmin. - Kanada od roku przyznaje Polakom status uchodźcy. We wniosku można zaznaczyć, że chodzi o emigrację ze względów politycznych. My jako organizacja pozarządowa zostaliśmy zaproszeni na spotkanie w ambasadzie, bo posłowie chcieli zapoznać się z rzetelnymi informacjami na temat sytuacji w Polsce - opowiada Gaweł.
Gaweł vs. prokuratura, Ministerstwo Obrony Narodowej i Ministerstwo Sprawiedliwości
- 3 miesiące temu zarzuty wobec mnie skierował pan wiceminister w Ministerstwie Obrony Narodowej Bartosz Kownacki. Jednak policjanci z Żoliborza odmówili ścigania mnie. Powiedzieli, że w tym co zarzuca naszemu stowarzyszeniu minister nie ma krzty prawdy. Sprawa więc upadła. Z kolei dwa tygodnie temu dowiedziałem się, że wniosek o delegalizację Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych przesłało do prokuratury regionalnej Ministerstwo Sprawiedliwości - opowiada Gaweł. Wirtualnej Polsce nie udało się potwierdzić czy wiceminister Kownacki podejmował jakieś kroki ws. Rafała Gawła.
- Jak mówią stalinowscy prokuratorzy: nie ma ludzi niewinnych są tylko mało kreatywni, mało zdolni prokuratorzy - podsumowuje swoje kłopoty Gaweł. - Zapewniam, że jeszcze dwa lata temu to, co dzieje się wokół Rafała i naszej wspólnej działalności uznałbym za jakiś film z gatunku science-fiction - dodaje Dulkowski.