Kilka dni temu do domu 40-letniej kobiety, pracującej na Politechnice Białostockiej zapukała policja. W drzwiach stali policjant i policjantka. Funkcjonariusze mieli ze sobą nakaz przesłuchania. - Przyszli wieczorem, kiedy siedziałam już pod kocem z książką. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Nie chcieli powiedzieć o co chodzi, więc się wystraszyłam, że o moją córkę. Po jednym z kolejnych pytań, które czytali z kartki domyśliłam się, że nie tylko o nią, ale o jej partnera - przyznaje.