Putin skomplementował Polskę
Prezydenci Polski i Litwy Aleksander
Kwaśniewski i Valdas Adamkus mogą uznać brak zaproszenia na
uroczystości 750. rocznicy powstania Kaliningradu za
"niezamierzony komplement" ze strony prezydenta Władimira Putina
oraz dowód na to, że Kreml poważniej traktuje Warszawę czy Wilno,
niż niektórych niemieckich polityków - napisał dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
04.07.2005 | aktual.: 04.07.2005 11:10
Autor opublikowanego na pierwszej stronie gazety komentarza zauważył na wstępie, że wiele mniejszych krajów europejskich - od Finlandii przez Norwegię do Łotwy - uważało do niedawna właśnie Niemcy za swego adwokata. Jednak poczucie pewności co do stanowiska Berlina "gwałtownie zanika".
Jako przykład gazeta wskazuje na niemiecko-rosyjski plan budowy gazociągu po dnie Bałtyku. "Z niemieckiego punktu widzenia można uznać gazociąg przez Morze Bałtyckie za atrakcyjny projekt. Jednak gazociąg poprowadzony przez kraje bałtyckie i Polskę byłby nie tylko tańszy i korzystniejszy dla środowiska naturalnego, lecz także zmniejszyłby wrażliwość tych krajów na rosyjskie naciski" - czytamy. Rosjanie wykorzystują zależność energetyczną tych krajów do wywierania na nie presji - tłumaczy komentator.
"FAZ" ocenia, że po wejściu do NATO i UE wzrosło poczucie pewności siebie krajów bałtyckich. Nie muszą już zabiegać o łaski zachodnich sojuszników, lecz poszukują nowych układów, mogących lepiej chronić ich interesy.
"Powstaje nowa oś biegnąca od Rygi i Wilna przez Ukrainę i Polskę aż do Gruzji i Armenii. Co kilka dni dochodzi do spotkań i nowych inicjatyw, które pogłębiają te kontakty. Polska, Litwa i Łotwa troszczą się o umocnienie demokracji w Gruzji i Mołdawii, a także o większą pomoc dla opozycji na Białorusi" - czytamy.
Z punktu widzenia Kremla taki rozwój wypadków wzbudza niepokój - uważa "FAZ". "Putin wie, że kraje bałtyckie odegrały rolę drożdży w procesie fermentacji nie tylko w przypadku rozwiązania i upadku ZSRR" - zauważa komentator.
Właśnie to jest - jego zdaniem - powodem gniewu Putina, jego nieprzejednanej postawy i chęci do kłótni. I właśnie dlatego zaprosił do Koenigsbergu (komentator użył niemieckiej nazwy Kaliningradu) swoich "przyjaciół" z Berlina i Paryża, a nie bezpośrednich sąsiadów Polski i Litwy.
"Z tego punktu widzenia prezydenci Polski i Litwy mogą uznać brak zaproszenia na niedzielne uroczystości za niezamierzony komplement. Nie zostali zaproszeni, ponieważ Putin traktuje ich poważnie, być może poważniej niż niektórych specjalistów od polityki zagranicznej w Berlinie" - czytamy w konkluzji.
"Die Welt" uważa, że brak zaproszeń dla prezydentów Polski i Litwy był "czymś więcej niż tylko przypadkiem". Komentator przypomniał wypowiedź jednego z zaufanych współpracowników rosyjskiego prezydenta - "Na nasze uroczystości zaprosiliśmy naszych przyjaciół". Rosjanin miał być może swoje powody, by dokonać takiego wyboru - zauważył.
"Jednak to, że kanclerz Gerhard Schroeder i prezydent Jacques Chirac kształtują politykę wschodnią UE za plecami mieszkańców Europy Środkowej, musi budzić niepokój" - uważa gazeta.
"Sueddeutsche Zeitung" zwróciła w relacji z Kaliningradu uwagę na słowa Putina, iż skandal wokół zaproszeń jest jedynie "dziennikarskim wynalazkiem". Kanclerz Schroeder kwitował pytania dotyczące tego tematu "demonstrującym znudzenie wzruszaniem ramion" - czytamy w "SZ".
Jacek Lepiarz