"Putin kpi sobie w żywe oczy". Niemiecka prasa o rosyjskim ataku rakietowym na Odessę

Rosyjski atak na port w Odessie, zaledwie dzień po podpisaniu porozumienia zbożowego, podniosły głosy, że Moskwa jest całkowicie niewiarygodna. "Rosyjski prezydent kpi sobie w żywe oczy ze światowej społeczności. Ukraina nigdy nie będzie bezpieczna przed tym megalomańskim przywódcą (...). Chce tworzyć fakty za pomocą bomb" - komentuje niemiecka prasa. W tym kontekście pojawia się również polski wątek.

Ostrzelany port w Odessie
Ostrzelany port w Odessie
Źródło zdjęć: © East News | STR
oprac. WJR

25.07.2022 | aktual.: 25.07.2022 11:44

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" podkreśla: "Rosja od wielu lat według własnego uznania traktuje przestrzeganie umów. Mimo to próby nakłonienia Moskwy do podpisania zobowiązujących ją do czegoś umów nie są całkowicie bezsensowne. Widać to również na obecnym przykładzie: bez porozumienia ze Stambułu nie byłoby żadnych szans na to, by Ukraina mogła w tym roku eksportować zboże przez Morze Czarne. Gdyby Moskwa całkowicie zablokowała realizację tego porozumienia, oszukałaby także mediatorów – Turcję i ONZ, których może kiedyś potrzebować w innych sprawach".

"Moskwa nadal będzie jednak próbowała utrudniać eksport ukraińskiego zboża. Zachód nie może zatem wpaść w pułapkę w postaci wzywania obu stron do współpracy przy pomocy starannie wyważonych sformułowań" - czytamy.

"Kpi sobie w żywe oczy". "Żenujące gierki Niemiec"

"Mitteldeutsche Zeitung" z Halle przestrzega: "Po Putinie, tym watażce, można spodziewać się absolutnie wszystkiego, na co kolejnym dowodem jest rosyjski atak rakietowy na Odessę, w dzień po podpisaniu umowy ws. eksportu zboża".

"Rosyjski prezydent kpi sobie w żywe oczy ze światowej społeczności. Ukraina nigdy nie będzie bezpieczna przed tym megalomańskim przywódcą Kremla, jeśli nie zostanie on skutecznie powstrzymany. Putin gwiżdże na słowa, traktaty i umowy. Chce tworzyć fakty za pomocą bomb. Dlatego Ukraina pilnie potrzebuje dostaw broni dla swojej obrony. To żenujące, że Niemcy nie potrafią zawrzeć szybkiej wymiany rekompensacyjnej z Polską na dostawy czołgów dla Ukrainy. Ten kraj, brutalnie najechany przez Rosję, po prostu nie ma czasu na takie gierki".

"Badische Neueste Nachrichten" z Karlsruhe przewiduje: "Przez wiele miesięcy tureccy politycy i dyplomaci pracowali nad znalezieniem rozwiązania problemu zapasów zboża, zamrożonych na Ukrainie. Mimo wielu niepowodzeń udało im się w końcu wraz z ONZ wypracować sposób, w jaki w samym środku wojny można dostarczyć na światowe rynki 20 milionów ton zboża i złagodzić w ten sposób globalny kryzys zaopatrzeniowy".

"Dlatego Turcja zasłużyła na uznanie całego świata, gdy w piątek podpisano traktat. Ale radość nie trwała nawet 24 godzin. Rosyjski atak rakietowy na port w Odessie pokazuje, że prawdziwa próba ogniowa dla tureckiej polityki zagranicznej dopiero się rozpoczęła" - czytamy.

"Cios w głowę Zachodu"

Według "Reutlinger General-Anzeiger": "To zrozumiałe, że minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock i inni politycy Zielonych, jak wiceprzewodnicząca Bundestagu Katrin Goering-Eckardt, są wściekli. Co się dzieje w rządzie, a zwłaszcza w niemieckim MON? Czy my dostarczamy ciężki sprzęt, czy też nie, a może coś już jednak dotarło na Ukrainę? Dlaczego wymiana rekompensacyjna nie działa tak, jak powinna? A co z samobieżnymi działami przeciwlotniczymi Gepard?".

"Informacje są skąpe i sprzeczne. Na razie można było odnieść wrażenie, przynajmniej ze strony minister obrony Christine Lambrecht, że w gruncie rzeczy ona tego nie chce i dlatego raz po raz stawia kolejną zasłonę dymną. Pytanie, w jakim stopniu stoi za tym Urząd Kanclerski i czy to on tego nie hamuje?" - czytamy.

Zdaniem lokalnej prasy "OM-Mediengruppe" z Vechty/Cloppenburga: "Kto spodziewał się, że ten barbarzyński watażka (Putin - red.) choć przez chwilę będzie kierował się zasadami człowieczeństwa - nawet w obliczu milionów głodujących ludzi na całym świecie, którzy pilnie potrzebują dostaw zablokowanego przez Kreml zboża - ten się pewnie rozczarował znacznie szybciej, niż by tego chciał".

"Ale kalkulacja Putina staje się przez to coraz bardziej oczywista: im więcej cierpienia wywoła na Ukrainie i w głodującym świecie i im więcej gniewu wywoła na Zachodzie, tym szybciej Europejczycy zdecydują się zapewne na wstrzymanie sankcji. Ten atak był ciosem zadanym wprost w głowę Zachodu, który musi teraz zająć jeszcze bardziej jednolite i zdecydowane stanowisko wobec rosyjskiego tyrana".

Dagmara Jakubczak

Czytaj także:

Źródło artykułu:Deutsche Welle
wojna w Ukrainiewładimir putinrosyjska armia
Wybrane dla Ciebie