ŚwiatPutin konsoliduje władzę. Silna prezydentura czy krok ku totalitarnej powtórce z historii?

Putin konsoliduje władzę. Silna prezydentura czy krok ku totalitarnej powtórce z historii?

Kiedy świat potępia krymskie referendum, Władimir Putin urządza rosyjski plebiscyt wierności tronowi, któremu towarzyszą pokazowe czystki elit, radykalne zaostrzenie cenzury i aresztowania niepokornych. A zatem, czy o światowej stabilności zadecydują wydarzenia w Kijowie, czy raczej w Moskwie? - analizuje dla WP.PL Robert Cheda, niezależny publicysta i ekspert Fundacji im. K. Pułaskiego.


Putin konsoliduje władzę. Silna prezydentura czy krok ku totalitarnej powtórce z historii?
Źródło zdjęć: © AFP | Oxana Onipko
Robert Cheda

02.04.2014 | aktual.: 18.04.2014 12:11

Większość obserwatorów politycznych nazywa aneksję Krymu, głównym czynnikiem destabilizującym światowy ład. Niewątpliwie Rosja, jako sygnatariusz ONZ i współgwarant ukraińskiej niepodległości, pogwałciła zasadę suwerenności i integralności terytorialnej sąsiada, przekraczając alarmową, czerwoną linię.

Większość obserwatorów uważa również, że o dalszym międzynarodowym pokoju zadecyduje rozwój wypadków w Kijowie, a kluczową kwestią pozostaje ukraińska stabilność państwowa i wybór integracyjny, pomiędzy Brukselą a Moskwą.

Tymczasem równie ważne, lub nawet ważniejsze są wydarzenia w samej Rosji, bo zdaniem miejscowych ekspertów przyczyny agresji wobec Ukrainy tkwią głęboko w wewnętrznej polityce Kremla, a agresywna strategia zagraniczna jest tylko jej skutkiem. Jeśli tak, to aneksja Krymu oznacza, że Władimir Putin przekracza inną czerwoną linię, a mianowicie granicę pomiędzy silną prezydenturą a otwarcie wodzowskim ustrojem politycznym, zbliżającym Rosję do totalitarnej powtórki z historii.

Wewnętrzna zimna wojna w Rosji

Jak ocenia "Niezawisimaja Gazieta": Putin wypowiedział zimną wojnę. Z tym, że taka wojna toczy się w Rosji. W lutym państwowa telewizja Rossija-1 wyemitowała dokument pt. "Biochemia zdrady", w którym do wrogów Kremla zaliczyła hipsterów, blogerów, środowisko LGBT, opozycjonistów i niepokornych artystów, słowem wszystkich myślących niezależnie. Miesiąc później Władimir Putin, w swoim krymskim orędziu mówił już o konieczności walki z zagrażającą Rosji "piątą kolumną", a na praktyczne następstwa wystąpienia nie trzeba było długo czekać. Było to bowiem ogłoszenie swoistego plebiscytu wierności tronowi, w którym jedynym kryterium głosowania pozostaje hasło, kto nie z Putinem, ten przeciwko Rosji.

Zdecydowana większość elit właściwie zrozumiała prezydencką intencję, bo na wyścigi zaczęła deklarować poparcie dla ukraińskiej awantury. I tak, działacze kultury podpisali wiernopoddańczy list poparcia dla aneksji, a oligarchowie przełknęli gładko tąpnięcie moskiewskiej giełdy, które wstrząsnęło zawartością ich kieszeni.

Naród oszalał, bo ponad 80 proc. ankietowanych z entuzjazmem powitało zbrojny powrót Krymu do macierzy. Słowem, w Rosji zapanowała nacjonalistyczna euforia, a odgórne zjednoczenie ludu z dobrym carem pozwoliło Putinowi na natychmiastowe dokręcenie politycznej śruby. Dyspozycyjna Temida skazała na kilkuletni łagier uczestników antykremlowskiej manifestacji, jaka miała miejsce w 2012 r. na moskiewskim Placu Bołotnym.

Kreml rozpoczął także pokazową czystkę i zwolnił ze stanowiska kilku niepewnych gubernatorów prowincji, bo elity regionalne zawsze stanowiły przeciwwagę dla nadmiernych ambicji moskiewskiego centrum.

Prokuratura pod zarzutem ekstremizmu, zamknęła czasowo agencję informacyjną Rosbałt oraz wystosowała ostrzeżenie wobec TV Dożd i agencji informacyjnej Lenta.ru. Te środki informacji miały bowiem "czelność" zamieszczać wywiady z ukraińskimi "faszystami i banderowcami", prezentujące ich punkt widzenia na politykę Kremla. W obawie o własny interes operatorzy kablowi usunęli natychmiast Dożd ze swojej oferty, co równa się zamknięciu telewizji. W Lencie prywatny właściciel wyrzucił naczelnego redaktora, a to wywołało solidarnościowe odejście z pracy 20 wiodących dziennikarzy.

Jak zauważył, działający jeszcze niezależny portal Słon.ru, po tak zimnym prysznicu wszystkie media wyłączyły funkcję komentowania wydarzeń. W obawie przed prokuratorskimi zarzutami i falą nienawiści ze strony rozhisteryzowanej tłuszczy. W ślad za mediami, aresztowany został opozycjonista Aleksiej Nawalny, który publicznie potępił agresję na Ukrainę. Władze szacownego Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, zwolniły za to samo profesora Andrieja Zubowa.

Medialnemu linczowi za krytykę Putina, został poddany Andriej Makarewicz, legendarny lider równie legendarnego zespołu Maszyna Wriemieni.

Rozkwit nacjonalizmu

Trudno oprzeć się wrażeniu, że obecnie trwa w Rosji prawdziwy festiwal nienawiści. Prym wiedzie w nim deputowana Dumy z prokremlowskiej Jednej Rosji Irina Jarowaja, która okrzyknęła zdrajcami uczestników wielotysięcznej manifestacji antywojennej w Moskwie.

Rosja przeżywa także erupcję nacjonalizmu, ubranego w pojęcie patriotyzmu. W tej z kolei odgórnej kampanii dochodzi do kuriozów, bo bohater telewizyjnej dobranocki o imieniu Filia, wstępuje właśnie do wojsk pogranicza, aby strzec ojczyzny przed intruzami. Byłoby to śmieszne, gdyby nie szereg inicjatyw ustawodawczych Jednej Rosji, zakładających karanie niedostatecznie patriotycznych postaw obywateli, zaostrzających jednolitą wykładnię historii oraz przywracających obowiązek zajęć politycznych w szkołach i uczelniach.

Jakby tego było mało, deputowani Dumy reaktywują radzieckie standardy wychowania obronnego, znane starszemu pokoleniu, jako gotow k trudu i oboronie (gotowość do pracy i obrony socjalistycznej ojczyzny), co oznacza przygotowanie do powtórnej militaryzacji społeczeństwa.

Ostatnim objawem wiernopoddańczego konkursu lojalności jest inicjatywa Żyrinowskiego, aby na honorową listę miejsc chwały rosyjskiego oręża wpisać stolicę Francji, do której po klęsce Napoleona wkroczyła carska armia. Bo, jak twierdzi wnioskodawca: najpierw był Paryż 1814 r., a dopiero potem Berlin 1945 r. Po co jednak Putinowi plebiscyt wierności elit oraz kampania ksenofobii i nienawiści?

Władza testuje elity i społeczeństwo

Rosyjscy eksperci nie pozostawiają złudzeń, obecna polityka zagraniczna ma czysto wewnętrzne przyczyny. Zdaniem Nikołaja Pietrowa z Centrum Carnegie, żaden ze strategicznych scenariuszy Putina, widzącego Rosję, a to jako państwo liberalno-demokratyczne, a to jako energetyczne supermocarstwo, nie został zrealizowany.

Skutkiem jest systemowy kryzys, a preferowanym przez Kreml wyjściem - powrót do mobilizacyjnego modelu społeczno-gospodarczego ZSRR. W tym celu Kreml zaostrza represyjną politykę wewnętrzną i prowadzi agresywną strategię międzynarodową. Bo nic lepiej nie mobilizuje społeczeństwa niż wyraźny wróg zewnętrzny, czyli Ukraina i świat zachodni oraz wewnętrzny, czyli wspomniana "piąta kolumna".

Jednak następstwem będzie transformacja obecnego ustroju fasadowej demokracji, w reżim otwarcie autorytarny, z totalitarnymi ciągotami. Podobnie widzi problem Borys Makarenko z Centrum Koniunktury Politycznej. Prezydent ogłosił publicznie, że obecny model cywilizacyjnego rozwoju Rosji został wyczerpany. Ale zamiast alternatywnej strategii, Putin testuje elity na wierność, a społeczeństwo na patriotyzm, bo głównym celem programowym jest utrzymanie władzy. I to jest jedyny alternatywny projekt cywilizacyjny Kremla. Putin przejmuje rosyjską rewolucję

Jeszcze dalej w ocenach posuwa się Władimir Pastuchow z portalu Polit.ru, nazywając Krym "putinowskim pożarem Reichstagu". Inwazja na Ukrainę, to nic innego niż wyprzedzające działanie Kremla w sytuacji rewolucyjnej smuty. Bo rewolucja społeczna w Rosji zaczęła się w 2011 r. spontanicznymi demonstracjami przeciw fałszerstwom wyborczym.

Obecnie Putin przejął po prostu inicjatywę z rąk społeczeństwa obywatelskiego i sam stanął na czele rewolucji, kierując ją jednak na szowinistyczne tory, znane w historii Rosji, jako okres działalności ultraprawicowej bojówki, Czarnej Sotni. Putin wybrał Krym nieprzypadkowo, bowiem jego utrata była w rosyjskiej świadomości narodowej drugą raną po rozpadzie imperium. Dlatego odzyskanie Krymu obudziło w Rosjanach "plemienny ryk pierwotnego nacjonalizmu".

Jak tłumaczy Pastuchow: rosyjski pociąg pancerny przeskoczył rozjazd demokracji i pędzi w kierunku historycznego ślepego zaułka. Ślepego, bo do zawrócenia z totalitarnej drogi ZSRR potrzeba było klęski w Afganistanie i rozpadu imperium po zimnej wojnie. Co zatem stanie się z Rosją?

Patriotyczny entuzjazm nie potrwa zapewne długo, bo nie rozwiązuje żadnego z istotnych problemów Rosji, szczególnie tych ekonomicznych. A Rosjan trapi ciągły wzrost cen, wywołany inflacją. Marija Lipman z opiniotwórczego periodyku "Pro et Contra", sądzi, że poparcie dla Putina potrwa do czasu, gdy Rosjanie zorientują się, że ukraińska awantura jest finansowana z ich kieszeni. A przewidywane wydatki są ogromne, bo Kreml będzie musiał wpompować w Krym ok. 30 miliardów dolarów.

Tymczasem rosyjskie ministerstwo finansów obniżyło właśnie prognozę rocznego wzrostu PKB z 1,8 do 0,6 proc., co oznacza recesję, która ogranicza zdolność do wypłat rozdętych świadczeń socjalnych. Swoje robią sankcje międzynarodowe, które skutecznie podważyły zaufanie rynków finansowych do Rosji i wywołują ogromny odpływ kapitału, szacowany w 2014 r. na 100 miliardów dolarów.

Agresja zgubi Rosję?

Dlatego przed Putinem staną dwa wyjścia. Kontynuacja polityki zagranicznej z aneksjami terytorialnymi, na podobieństwo krymskiej, w celu podtrzymania nacjonalistycznych nastrojów i odciągnięcia uwagi obywateli od problemów bytowych. Lub ciągłe dokręcanie politycznej śruby dla lepszej kontroli elit i społeczeństwa. Bardzo prawdopodobny wydaje się scenariusz mieszany. Politolog Aleksiej Małaszenko twierdzi, że taka polityka to wyraz słabości Rosji, a nie jej siły i doprowadzi w końcu do polaryzacji elit władzy oraz głębokich podziałów społecznych, a w konsekwencji do destabilizacji wewnętrznej Rosji.

Dlatego przed społecznością międzynarodową stoi dziś nie lada wyzwanie. Stosowanie nadmiernych sankcji, może zapędzić Kreml w narożnik i zwielokrotnić jego agresję zewnętrzną. Sankcje zbyt łagodne rozzuchwalą Putina, który przyspieszy totalitarny eksperyment wewnętrzny, wywołując rewolucję zakończoną rozpadem Rosji.

Robert Cheda dla Wirtualnej Polski

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)