Putin jak "szczur zapędzony do rogu". Gen. Polko: Mam nadzieję, że inne upokorzone szczury go zaduszą
Coraz bardziej nerwowe ruchy wskazują, że Putin ponosi porażkę. Jeśli w czwartym dniu wojny zaczął straszyć bronią ostateczną, to wskazuje, że jest w desperacji - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM. I dodaje, że rosyjski prezydent jest teraz jak "szczur zapędzony do rogu". - Myślę, że inne szczury go zaduszą, bo czują, że nie ma już takiej mocy jak wcześniej.
28.02.2022 07:15
Gen. Polko przypomina w tym kontekście tzw. doktrynę Gierasimowa, szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. - Broń jądrowa może być użyta w odwecie za taki sam atak albo wtedy, gdy uderzenie konwencjonalne zagraża istnieniu państwa. Żadna z tych przesłanek nie jest dzisiaj spełniona. Dlatego podoba mi się bardzo szybka odpowiedź Ministerstwa Spraw Zagranicznych Francji, które przypomina Putinowi: "my też mamy broń jądrową".
Były dowódca GROM zwraca uwagę, że najważniejsze teraz jest to, aby nie dać się zastraszyć. - Bardzo dobrze, że Zachód mówi jednym głosem. Bo gdzie Putin chciałby tą bronią uderzyć? - pyta gen. Polko.
"Putin jest zbrodniarzem wojennym"
Przypomnijmy, w niedzielę prezydent Rosji postawił w stan najwyższej gotowości bojowej siły odstraszania, do których należy broń nuklearna. Sankcje, które Zachód zaczął coraz intensywniej nakładać na Rosję i bezpośrednie otoczenie Putina najpewniej go zabolały. Jak mówił, "zachodnie kraje nie tylko podejmują wrogie kroki przeciw Rosji w wymiarze ekonomicznym, ale też najwyższej rangi urzędnicy krajów NATO pozwalają sobie na wypowiadanie agresywnych stwierdzeń" dotyczących jego kraju.
Co ma na celu takie niespodziewane oświadczenie Putina? To zabieg propagandowy, socjotechniczny? - W tym momencie wygląda to tak, jakby Putin chciał popełnić zbiorowe samobójstwo. Sam jest zbrodniarzem wojennym i nie wydaje się, aby po tym, co już zrobił, ktokolwiek z wolnego świata chciał z nim rozmawiać i uznawać za wiarygodnego przywódcę - mówi gen. Polko.
Jakie jest zatem realne zagrożenie? - Putin próbuje oczywiście wszystkich zastraszyć, coś jeszcze ugrać, ale trzeba też mieć z tyłu głowy, że przecież tę walizkę ktoś musiałby mu przynieść i ktoś musi nacisnąć guzik. To jest system, który uruchamia tę broń. Nie sądzę, aby otoczenie Putina miało ochotę doprowadzać do tragedii, która dotknęłaby nie tylko ich, ale też całe otoczenie.
Na pytanie, jaka może być teraz reakcja rosyjskich wojskowych, którzy są wokół Putina, gen. Polko odpowiada: - Rzeczywiście wiele na to wskazuje, że wszyscy są zastraszeni. Ale myślę, że już zaczynają sobie uświadamiać, że zabrnęli za daleko. Przewroty na Kremlu mają swoją historię, zamachy już się tam odbywały. Szczerze mówiąc - liczę, że ten "dwór", upokorzony już przez Putina, odsunie go w końcu od decyzji. Bo nikt nie będzie chciał ginąć razem z szaleńcem. Mówiąc wprost, słabi ludzie, którzy jeszcze dają sobą tak pomiatać, rzucą się do gardła swojemu liderowi, kiedy zobaczą, że nie zapewnia im już wystarczającej ochrony - przekonuje były dowódca GROM.
Gen. Polko: Rosja używała tych rakiet wielokrotnie, choć się do tego nie przyznawała
W niedzielę agencja Reutera podała, że rozpoczęły się negocjacje ukraińsko-rosyjskie przy granicy białoruskiej. Niemal w tym samym czasie pojawiła się jednak informacja, że Rosja wystrzeliła z terytorium Białorusi takiety Iskander w kierunku Ukrainy. Jak to interpretować?
- Przede wszystkim doskonale wiedzieliśmy już wcześniej, że Ukraina nie ma obrony powietrznej. Jest bezbronna przed rakietami Iskander. Wiemy też, że Rosja używała ich już wielokrotnie - w Syrii czy w Gruzji, choć się do tego nie przyznawała. Jest to broń balistyczna dalekiego zasięgu, wielokrotnie grożono nią Polsce. Jest to na pewno demonstracja siły, ale jeszcze bardziej kluczowe wydaje się to, że Putin celowo wystrzeliwuje ją z terytorium Białorusi, żeby utrzymać przy sobie Łukaszenkę; żeby pokazać - byliśmy razem, a nie że sam podjął takie działania - podsumowuje gen. Polko.