Inwazja Rosji na Ukrainę. Atak 15 kilometrów od granicy Polski. "Szyby się zatrzęsły"
Mieszkańcy z gminy Horodło w woj. lubelskim relacjonują WP, że niedzielny atak rakietowy na ukraińską miejscowość Włodzimierz był słyszalny po polskiej stronie granicy. - Nie wiem, czy dziś zasnę. Sprawdzałem, czy pilnuje nas samolot NATO - mówi jeden z mieszkańców.
- Około godz. 6.30 usłyszeliśmy trzy wybuchy, od których zatrzęsły się szyby w oknach. Znajomi rolnicy mówili, że słychać je było w Mirczu i w okolicy Hrubieszowa. Później od ludzi przyjeżdżających przez przejście graniczne w Zosinie dowiedzieliśmy się, że to był ostrzał w pobliżu Włodzimierza. Uchodźcy czekający wówczas w kolejce do granicy Polski, widzieli dym - opowiada WP Marcin, który mieszka kilka kilometrów od granicy z Ukrainą.
Atak blisko Polski. Zatrzęsło szybami w oknach
Włodzimierz znajduje się w odległości 15 kilometrów do przejścia granicznego w Zosinie. W trwającej już czwarty dzień inwazji Rosji na Ukrainę ten incydent rozegrał się najbliżej granicy Polski. Wcześniej informowaliśmy, że blisko polskich granic spadły rakiety, które niszczyły bazę śmigłowców koło Sambora - to 30 km od granicy na Podkarpaciu.
Około godz. 10 polskiego czasu atak na Włodzimierz potwierdzili ukraińscy urzędnicy: Ihor Poliszczuk mer Łucka, a także Jurij Poguliajko, szef Wołyńskiej Wojskowej Administracji Obwodowej. Celem ataku były magazyny jednostki wojskowej. Użyto trzech rakiet, które prawdopodobnie nadleciały z terenu Białorusi. Władze wezwały mieszkańców, aby zachowali spokój i w razie alarmów korzystali z schronów. Zapewniano, że sytuacja w regionie jest pod kontrolą.
Skutki ataku widział też Pierre Mareczko, były dziennikarz, który w niedzielę rano stał w kolejce aut oczekujących na wjazd do Polski. "Wybuchy po stronie Włodzimierza Wołyńskiego, w pobliżu miejsca, w którym czekamy na przejście na stronę polską z innymi tysiącami uchodźców" - napisał na Twitterze. Opublikował też zdjęcia.
"Nie wiem, czy zasnę. Sprawdzałem, czy lata samolot NATO"
- Zadzwoniłem do kolegi z Ukrainy i ten opowiedział, że był alarm, ludzie chowali się w schronach, mówił także ktoś, że trzy osoby mogły zginąć. Chociaż w oficjalnych informacjach tego nie było. Budzi to wielkie obawy, bo niestety wojna jest coraz bliżej nas - mówi dalej Marcin, rozmówca WP.
Wtóruje mu właściciel gospodarstwa agroturystycznego: - Obudziły mnie te wybuchy i do tej pory czuję strach. Nie wiem, czy dziś zasnę. Sprawdzałem nawet, czy pilnuje nas samolot rozpoznawczy NATO. Widać go serwisach internetowych pokazujących trasy przelotów - opowiada.
- Sądzę, że większość mieszkańców spędziła niedzielę na oglądaniu wojny przed telewizorami. Nie znam nikogo, kto nie odwiedziłby dotąd granicy, pomagając uchodźcom - dodaje.
Przez polsko-ukraińskie przejście graniczne w Zosinie także przechodzą mieszkańcy Ukrainy uciekający przed wojną. W niedzielę korek samochodowy przy wjeździe do Polski rozciągał się na prawie 10 kilometrów.
Po drugiej stronie czekają Polacy, którzy oferują darmowy przejazd do większych miast w kraju. Niektórzy gotowi są udostępnić uchodźcom własne mieszkania, wynika z relacji zamieszczanych przez strażaków z OSP Horodło. Jak podał Hrubieszowski Ośrodek Sportu i Rekreacji, w jego hali sportowej przebywało już 250 osób.