Putin i jego czarny koń. Losy wojny nie rozstrzygną się na froncie
Gen. Sergiej Szojgu nie kieruje już Ministerstwem Obrony Federacji Rosyjskiej. Zastąpił go Andriej Biełousow - technokrata i ekonomista. Z perspektywy Rosji może to być najlepszy z ruchów Putina w ostatnich miesiącach.
18.05.2024 | aktual.: 18.05.2024 11:07
Andriej Biełousow nigdy w armii nie służył. Jako student Wydziału Ekonomicznego MGU im. Łomonosowa, a potem Centralnego Ekonomiczno-Matematycznego Instytutu Akademii Nauk ZSRR był zwolniony z obowiązkowej służby wojskowej. Za to skupił się na matematyce, fizyce, finansach, szczególnie - na prognozowaniu w gospodarce.
Zainteresowanie ekonomią odziedziczył po ojcu, Remie, który pracował nad słynną reformą gospodarczą ZSRR, która rozszerzała niezależność przedsiębiorstw i ograniczała centralne kierowanie gospodarką przez Komitet Centralny. Sam Andriej początkowo trzymał się polityki z daleka, skupiając się na pracy naukowej.
Zmieniło się to dopiero w roku 1999, gdy został członkiem zarządu Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego Federacji Rosyjskiej. Od tego czasu zaczął w politykę wsiąkać. Już w 2006 r. był wiceministrem rozwoju gospodarczego i handlu, potem - szefem tego resortu, a od 2020 r. - dodatkowo pierwszym wicepremierem.
"Nowe" ma twarz Biełousowa
Dlaczego człowiek, który nigdy nie miał nic wspólnego z armią, został szefem najważniejszego obecnie w Rosji resortu?
Władimir Putin, rozpoczynając kolejną kadencję prezydencką, zapowiedział nowe rozdanie i zmianę priorytetów w polityce wewnętrznej i zewnętrznej Federacji. To "nowe" w Ministerstwie Obrony oznaczało wymianę szefa. Czarnym koniem Putina został Andriej Biełousow.
Biełousow jest przeciwnikiem militaryzowania przemysłu i zwiększania nakładów na zbrojenia. Nie chce powtórki z czasów ZSRR, kiedy nadmierna militaryzacja doprowadziła do zapaści ekonomicznej całego państwa. Z drugiej strony jest ogromnym zwolennikiem państwowego interwencjonizmu i narzucania przez państwo sztywnych regulacji.
Jako specjalista od zarządzania zasobami przede wszystkim otrzymał zadanie uporządkowania przemysłu zbrojeniowego i częściowego przestawienia przemysłu cywilnego na tory wojenne. Do tego, mając bardzo dobre kontakty ekonomiczne, prawdopodobnie będzie musiał udrożnić kanały handlowe, dzięki którym przemysł zbrojeniowy będzie mógł otrzymywać niezbędne produkty. Dziś jest z tym duży problem.
Rosjanie stracili niemal 30 proc. zapasów czołgów, jakie posiadali w chwili wybuchu wojny, z czego aż ponad 50 proc. stanowiły maszyny pierwszoliniowe. Produkcja wozów nie nadąża za potrzebami. Przykładowo: produkcja T-90Mi i modernizacja T-72 ledwie pokrywa straty bojowe, a maszyny te i tak wyjeżdżają z fabryk z ograniczonymi możliwościami bojowymi. To dlatego, że brakuje im choćby wyposażenia elektronicznego i systemów kierowania ogniem na odpowiednim poziomie. Brakuje, bo Rosjanie dotychczas sprowadzali je z zagranicy, a to źródło wyschło.
Pojazdy określone jako "zmodernizowane" to wozy, które wyciągnięto z głębokiej rezerwy i te remontowane po frontowych uszkodzeniach. W obu przypadkach są to pojazdy w bardzo złym stanie technicznym.
Tutaj Biełousow będzie miał duże pole do popisu. Choć będzie musiał nauczyć się zachowania balansu pomiędzy potrzebami frontu a naciągniętym do granic możliwości budżetem. Na razie minister stara się zyskać przychylność żołnierzy. Zapowiedział wypłaty dodatkowych świadczeń finansowych i poprawę sytuacji mieszkaniowej.
- Uważam, że to skandal, gdy uczestnicy specjalnej operacji wojskowej, którzy wracają na urlop, są odsyłani z cywilnych placówek medycznych do szpitali, które często są po prostu przepełnione. Ten problem musi zostać rozwiązany - powiedział Biełousow w inauguracyjnym przemówieniu.
Ekonomista leszy niż żołnierz
Przeszarżował: na razie będzie musiał się wstrzymać z realizacją zapowiedzi, ponieważ w budżecie nie zapewniono odpowiednich środków, choć na przemysł i armię płyną kolejne miliardy rubli. W 2023 r. wydatki Rosji na zbrojenia wzrosły o 36 proc. w porównaniu z 2022 r. Rosja przeznaczyła na zbrojenia ponad 6 proc. PKB. Ostatnim razem Kreml tak szastał pieniędzmi podczas wyścigu zbrojeń w latach 70. XX wieku.
Dzięki gigantycznym nakładom udało się znacznie zwiększyć produkcję zbrojeniową, choć nadal niewystarczająco. Jak informowała kremlowska agencja prasowa TASS, konglomerat zbrojeniowy Rostec w poprzednim roku zwiększył produkcję czołgów aż siedmiokrotnie, a bojowych wozów piechoty i kołowych transporterów - 4,5-krotnie. Te liczby jeszcze się zwiększą, ponieważ przemysł już niemal kończy przechodzenie na tryb wojenny.
W przyszłym roku na modernizację armii, budowę nowych fabryk zbrojeniowych i produkcję broni Kreml ma zamiar wydać 127 mld dol. Dla porównania: cały budżet polskiego MON w tym roku to 29,5 mld dol.
Putin od dawno zapowiadał, że należy "zmobilizować rosyjską gospodarkę", ponieważ wojna utknęła w martwym punkcie. Kreml uznał, że wojnę na wyczerpanie można wygrać wyłącznie na froncie wewnętrznym. Rosja posiada znacznie lepiej rozbudowany przemysł zbrojeniowy i ogromne zasoby energetyczne, a także bardzo duże zapasy siły żywej, którymi może dowolnie dysponować. Pytanie tylko, czy uda się jej wyprodukować nowe rakiety i naprawić uszkodzony sprzęt. Jeśli Rosjanom uda się to zrobić, wtedy w zasadzie mogą prowadzić wojnę latami.
Jak informuje estoński wywiad, wedle szacunków Putina zrujnowanie Ukrainy i "przeciążenie" produkcją wojenną gospodarek Zachodu, zmusi w końcu Kijów i jego sojuszników do negocjacji. Przyszłość wojny rozgrywa się więc z dala od frontu. I właśnie dlatego Biełousow zastąpił Szojgu. W wojnie na gospodarcze wyniszczenie lepszym szefem resortu obrony będzie ekonomista niż żołnierz.
Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski