ŚwiatRosjanie w strachu. Tylko jedna odważna mówi wprost: Do cholery z tym Putinem!

Rosjanie w strachu. Tylko jedna odważna mówi wprost: Do cholery z tym Putinem!

Nie dowierzają albo boją się mówić inaczej, wypierają prawdę lub uznają, że widocznie tak trzeba było zrobić. Oskarżają Zełenskiego i Amerykanów. Albo wolą powstrzymać się od wypowiedzi, bo to niebezpieczne. Tylko jednak starsza pani ma odwagę, by krótko i dosadnie skwitować: "Do cholery z Putinem". Tak w obliczu wojny zachowuje się zdecydowana większość Rosjan.

Rosjanie nie wiedzą, co tak naprawdę wydarzyło się w Ukrainie. A ci, którzy dowiedzieli się, mówić o tym nie mogą (Current Time)
Rosjanie nie wiedzą, co tak naprawdę wydarzyło się w Ukrainie. A ci, którzy dowiedzieli się, mówić o tym nie mogą (Current Time)

05.03.2022 | aktual.: 05.03.2022 19:37

Opinie mieszkańców rosyjskich miast, zwykłych przechodniów spieszących się do normalnych ludzkich spraw i zajęć, zbierała reporterka "Current Time", rosyjskojęzycznej stacji telewizyjnej i cyfrowej sieci informacyjnej, realizowanej przez Radio Wolna Europa. Z tej ulicznej sondy, którą opublikował też polski kanał historyczny "Historia w 5 minut" wynika niezbicie, że Rosjanie nie powiedzą byle komu, pierwszej lepszej osobie z mikrofonem i kamerą, napotkanej na ulicy, co myślą naprawdę.

Starsza kobieta dębieje na widok pokazywanych przez reporterkę fotografii, przedstawiających to wszystko, co cały świat ogląda od dziesięciu dni w programach informacyjnych - zdruzgotane budynki, rozwalone pociskami blokowiska, ranni i zabici ludzie. Z sytuacji ratuje ją spoza kadru jakiś mężczyzna. - Chodźmy, chodźmy - mówi nieznoszącym sprzeciwu tonem i kobieta szybko się oddala.

- On wie, co robi. Widocznie tak trzeba. Ja w niego wierzę. Tak czy inaczej, nic negatywnego nie powiem - mówi młoda kobieta. I dodaje: - I tak nie mamy na to wpływu.

Kolejna tłumaczy, że nie podoba jej się ta sytuacja. - Myślę, że nikomu się nie podoba. Będą sankcje, to opróżni nasze portfele, będzie inflacja, bezrobocie, Ale może tak ma być, musimy być cierpliwi - kwituje.

Dziewczyna o szalonych, fioletowo-żółtych włosach jest smutna. - Rząd uczyni nasze życie gorszym. Inne kraje wycofują się ze współpracy z nami. Moglibyśmy razem żyć, a teraz sprawili, że to już niemożliwe.

Młody, sympatyczny chłopak nie zamierza kłamać. - To teraz zbyt niebezpieczne, by o tym mówić, wolałbym się wstrzymać - mówi. I dodaje, że jest za pokojem, nie chciałby wojny.

"Putin by tego nie zrobił". Rosjanie w strachu

- Putin tego nie zrobił! Tego nie podają w wiadomościach, mówią coś innego. Po co miałby napaść na Ukrainę, przecież tam żyją Rosjanie - mówi starszy człowiek, bezsprzecznie przekonany o tym, że reporterka kłamie lub jest źle poinformowana.

Inny tłumaczy, że to nie wina Putina, lecz Zełenskiego i Amerykanów. I tylko starsza, odważna pani nie boi się powiedzieć dosadnie: - Po co zginęło tam 500 naszych ludzi? Do cholery z tym Putinem!

Brak świadomości wielu Rosjan to skutek oficjalnej propagandy, która wojnę i inwazję nazywa obroną i tłumaczy akcję militarną koniecznością "denazyfikacji i demilitaryzacji" Ukrainy. A od kilku dni ci, którzy jakimś sposobem dowiedzą się prawdy, i tak nie puszczą pary z ust, chyba że w zaufanym gronie.

Do 15 lat więzienia grozi za "fałszywe informacje" o rosyjskich siłach zbrojnych i sytuacji w Ukrainie. Władimir Putin podpisał ustawę, wprowadzającą wysokie kary więzienia dla każdego, kto ośmieli się rozpowszechniać prawdę o ofiarach, krwawych działaniach, ludzkich nieszczęściach i niszczeniu miast.

Rada Federacji, wyższa izba parlamentu Rosji podkreślała w pracy nad przepisami, że nowa regulacja ma być narzędziem "w wojnie informacyjnej z Zachodem w związku z konfliktem w Ukrainie".

Kary mogą więc grozić nawet osobom, które będą mówić o wojnie czy inwazji. To, co toczy się u sąsiada, to rzekomo "operacja wojskowa", choć cały świat wie, że to wojna.

Na trzy lata może pójść do więzienia ktoś, kto rozpowszechnia takie wiadomości nieświadomie. Podawanie ich w sieci, przekazywanie w swoim zawodowym lub towarzyskim gronie, może skutkować 5- albo nawet 10-letnią odsiadką.

Wybrane dla Ciebie