Pustki we Władysławowie? Jak dostawca smażalni rozpoznał kryzys
Parawan stoi przy parawanie, ciało smaży się obok ciała, pisk dzieci i pokrzykiwania dorosłych zmieniają się w jednostajny gwar, woń rozgrzanych kosmetyków do opalania unosi się nad urlopowiczami. - Tak powinno być na plaży we Władysławowie w szczycie sezonu, ale nie jest - przyznają przedsiębiorcy.
- Normalnie nasz pensjonat był już zapełniony na 100 procent, ale w tym sezonie po raz pierwszy od wielu lat 10 procent miejsc pozostaje wolnych - zwierza się WP przedsiębiorca z Półwyspu Helskiego.
- Czuje się, że ludzie oszczędzają. Część klientów już nie przyjeżdża na cały tydzień, ale przedłużony weekend. Rozsądni wyjdą na swoje, ale na mniejszym ruchu stracą ludzie, którzy pobudowali obiekty w ostatnich latach i windowali ceny. Oni nie wypracowali sobie grupy klientów, którzy stale powracają w to samo miejsce - rozmówca podsumowuje nastroje po pierwszych dniach lipca. Dodaje, że z zazdrością spogląda na parkingi przy hotelach w Juracie. Tam wypoczywa "klient bogatszy" i nie widać oszczędzania.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Tymczasem po ostatnim weekendzie stopniał tłum plażowiczów przy słynnym wejściu numer 5 na plaży we Władysławowie. W poniedziałek w sieci pojawiły się zdjęcia z kamer internetowych pokazujące, że turystów jest zaskakująco mało, mniej niż zazwyczaj. Tymczasem słońce przypalało jak zwykle, a zakwit sinic blokował kąpieliska tylko w okolicach Trójmiasta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Awantura o miecz dla ojca Rydzyka. "Oddaj kasę!". Na mównicy w Sejmie Sasin i Kowalski
- Widać nieco więcej luzu w porównaniu do ubiegłego roku, jednak nie słyszałam narzekań, że ten sezon turystyczny to jakaś tragedia - komentuje dla WP Barbara Mudlaff, dyrektor biura Stowarzyszenia Turystycznego "Kaszuby Północne".
Turystów jest mniej? Rozpoznano to po tackach w smażalniach
- Jako stowarzyszenie nie mamy dokładnych danych o liczbie turystów odwiedzających nasze kurorty. Na pewno jeszcze za wcześnie na podsumowanie sezonu letniego, obserwujemy ruch samochodowy, wsłuchujemy się w relacje biznesu, właścicieli atrakcji turystycznych, czy opinie pochodzące z punktów informacji turystycznych. Z początkiem września będziemy mogli powiedzieć więcej - dodaje.
- Słyszałam relację przedsiębiorcy, który dowozi zaopatrzenie do restauracji, że na podstawie zużycia tacek jednorazowych szacuje się, iż gastronomia ma mniej klientów - mówi dalej Barbara Mudlaff. Rozmówczyni dodaje, że być może część urlopowiczów decyduje się na samodzielne przygotowanie posiłków w wynajętych kwaterach czy apartamentach.
- Natomiast pod względem wydarzeń kulturalnych jest to jeden z najlepszych sezonów turystycznych w ogóle. Wszystkie samorządy zadbały o to, aby nikt się nie nudził, a to joga na plaży, a to zajęcia z tańca. Ruszył już 50. jubileuszowy letni festiwal organowy we Władysławowie. Frekwencja na tych wydarzeniach dopisuje - komentuje przedstawicielka Stowarzyszenia Turystycznego "Kaszuby Północne".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Tak normalnie wygląda Władysławowo
Według Kacpra Kowalskiego, fotografa, który co roku robi słynne już ujęcia zatłoczonej plaży we Władysławowie, to jeszcze nie szczyt sezonu. Trudno więc wyciągać wnioski na podstawie porównania zdjęć. Jego zdaniem prawdziwy szczyt sezonu nad polskim morzem przypada na początek sierpnia i długi weekend sierpniowy. W tym czasie najwięcej osób decyduje się na urlop.
- W tym roku także planuje zrobić zdjęcie zatłoczonego Władysławowa. Dla mnie to już coroczny rytuał - mówi WP fotograf.
"Nie widzę tego kolorowo"
Tymczasem nastroje wśród gastronomików i hotelarzy znad Zatoki Gdańskiej są pesymistyczne. Oceniają, że turystów, jeśli w danym obiekcie nie jest mniej, to i tak są bardziej oszczędni niż w poprzednich latach. Z kolei turyści tłumaczą, że przy coraz wyższych cenach na wiele pozwolić sobie nie mogą. Wejście w szczyt sezonu jest dla obu stron dużym wyzwaniem.
Piotr Dzik, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Restauratorów i Hotelarzy, pytany przez TOK FM o ocenę sytuacji, stwierdził : - Jest słabo, mniej ludzi i mniej turystów zagranicznych. Nie widzę tego kolorowo - komentował.
W tym sezonie wakacyjnym przetacza się lawina o komentarzy o tym, czy Polaków stać na wakacje, czy raczej widać oszczędzane i zaciskanie pasa wobec wszechogarniającej drożyzny. W Stegnie rozżalony właściciel baru oceniał, że słaby początek sezonu wakacyjnego to wina mediów, które publikują "paragony grozy". - Skończcie już to! To wasza wina, że jest mało ludzi - powiedział Wirtualnej Polsce.
Polacy całkiem słusznie przeczuwali, że wakacje w kraju mogą okazać się droższe, niż za granicą. W badaniu przeprowadzonym przez Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna dla Wirtualnej Polski 42 proc. osób powiedziało, że spędzenie wakacji w Polsce jest droższe niż za granicą. Przeciwnego zdania ("w Polsce jest taniej") było 19 proc. Z porównania ofert opracowanego przez analityków firmy Rankomat.pl wynika iż w połowie lipca tygodniowy pobyt w trzygwiazdkowym hotelu dla dwóch osób w opcji ze śniadaniem w Ustce kosztuje aż 3535 zł. To o 600 zł więcej niż na wyspie Rodos w Grecji.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski