Psychiatra o matce Madzi: To nie próba samobójstwa
Połknięcie dwóch tabletek leku psychotropowego to nie targnięcie się na życie, ale... - mówi psychiatra Jerzy Pobocha o zachowaniu matki Madzi Katarzyny Waśniewskiej.
10.04.2012 | aktual.: 25.05.2018 15:09
- Katarzyna Waśniewska połykając w parku leki chciała zwrócić na siebie uwagę. To jej krzyk o pomoc – mówi psychiatra Jerzy Pobocha o tym, co w Wielki Piątek zrobiła matka Madzi.
– Nie zapominajmy, że to Katarzyna ma wybuchowy charakter. Na pewno i ona, i Bartłomiej ciężko znosili odizolowanie od świata, gdy wyjechali z Sosnowca. Bardzo prawdopodobne jest, że za zamkniętymi drzwiami ona wszczynała kłótnie. I w pewnym momencie nie wytrzymała i odeszła od męża. Ucieczka od problemów to klasyczne zachowanie – mówi Jerzy Pobocha.
– Z jednej strony Katarzyna świetnie daje sobie radę, ma prawdziwy talent do gry, posiada dużo samokontroli. Nie każdy na konferencji prasowej siedząc na przeciwko grupy dziennikarzy byłby w stanie zachować kamienną twarz. A jej się to udało. Z drugiej zaś strony – połyka detergent w areszcie i teraz dwie tabletki leku psychotropowego. To nie próba samobójcza, ale krzyk o pomoc. Takie próby, my psychiatrzy nazywamy samookaleczeniem.
Podejmujący je człowiek najpierw upewnia się, że może być odnaleziony i uratowany, więc idzie w publiczne miejsce lub zostawia otwarte drzwi, a dopiero potem sięga po żyletkę, czy silne leki – mówi lekarz.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Co się dzieje z Katarzyną? Jak się czuje? Gdzie jest...