PSL nie dało się zniszczyć PiS‑owi
Jarosław Kaczyński chciał politycznie zabić PSL. Wybory samorządowe miały być dla ludowców wyrokiem. Tymczasem kończą się tak, że PSL znów ma szansę współrządzić w sejmikach wojewódzkich, a wiosną dołączy do Koalicji Obywatelskiej przy okazji wyborów europejskich.
22.10.2018 | aktual.: 23.10.2018 17:16
- Siadamy do stołu i ruszamy z rozmowami. Wyniki do sejmików są takie, że tam walka będzie szła o każdy mandat, żeby stworzyć większość i rządzić w województwie. Na poziomie centrali dogadamy się z chłopakami z Platformy, trzeba mocno dyscyplinować radnych, żeby "na dole" nie było sporów. Wierzę, że jesteśmy w stanie współrządzić w dziesięciu sejmikach - mówi Wirtualnej Polsce dzień po wyborach działacz PSL. Jego partia zdobyła w nich prawie 14 proc. głosow. To więcej, niż wskazywały badania.
Polityk ludowców: - Tak naprawdę mamy z Platformą wspólny cel: nie dopuścić PiS-u do władzy w samorządzie, gdzie się da, a sejmiki są kluczowe. PiS samorząd niszczy, a my samorząd znamy. Jeśli będziemy rządzić w większości sejmików, PiS będzie upokorzone.
Doradca polityczny: - Proszę zauważyć jedną rzecz: jak w swoim wystąpieniu po ogłoszeniu wyników wyborów prezes PiS błyskawicznie zamknął temat wyborów samorządowych. Dla niego już nie ma tej sprawy, koniec. Wie, że swojego celu, czyli zdobycia ponad połowy sejmików, nie osiągnie.
Władek może sobie pogratulować
Przeciwko szefowi ludowców Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi w ostatnich tygodniach morderczej kampanii uruchomiono potężną machinę propagandową. Premier Mateusz Morawiecki podczas spotkań w całej Polsce straszył PSL-em, PiS wykupywało strony w tabloidach i oskarżało w nich ludowców o najgorsze, a TVP publikowało nagrania z "Sowy i Przyjaciół" mające "kompromitować" Kosiniaka. Rzeczniczka PiS tuż przed końcem kampanii stwierdziła, że PSL trzeba "wyeliminować z życia publicznego".
Tymczasem Kosiniak-Kamysz wydaje się być teflonowy. Jak twierdzą w PSL, jego autorytet w formacji rośnie, a bardzo wysokim tempem kampanii i setkami spotkań w terenie zyskał sobie sympatię partyjnych "dołów".
Działacze PSL oczekują od Kosiniaka, że ten dogada się z Koalicją Obywatelską (PO i Nowoczesną)
i parlamentarna opozycja wspólnie stworzy koalicje w sejmikach wojewódzkich. Grzegorzowi Schetynie jest to oczywiście również na rękę. Umówił się na spotkanie (z pewnością nie jedno) z prezesem PSL, by dogadać szczegóły.
Współpraca z PiS wykluczona
Oczywiście wszyscy czekają na osteteczne wyniki wyborów, ale jedno jest dziś pewne: żadnych układanek z PiS. - Żadnych koalicji nie będzie, PiS to partia antysamorządowa, niszcząca ten samorząd. Oni wprost mówią, że trzeba nas "eliminować z życia". Nie chcemy mieć z nimi nic wspólnego - mówi Władysław Kosiniak-Kamysz.
Senator Jan Filip Libicki (przeszedł do PSL kilka dni temu) dodaje, że "w wielu miejscach politycy PiS walczą z ludźmi z PSL jeszcze brutalniej, niż z PO".
- Wyobraża sobie pan gdziekolwiek koalicję z PiS? - dopytujemy. - Im wyższy szczebel, tym bardziej będę przed tą współpracą przestrzegał. PiS, jeśli zawiera z kimś koalicję, to tylko po to, żeby go "pożreć" i na końcu rządzić samodzielnie. To jest stała zasada funkcjonowania PiS - odpowiada Libicki.
Miłosz Motyka, wiceszef sztabu PSL: - Zbigniew Kuźmiuk, były działacz ZSL, dziś w PiS, stwierdził w dzień wyborów, że wyobraża sobie współpracę z nami w sejmikach. Odpowiadam jasno: to wykluczone. Zaangażowano wszystkie środki, by PSL zniszczyć, pluto na nas od dawna. Nie będzie żadnej współpracy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl