"Przyłębska złamała prawo". Chaos w twierdzy Trybunału Konstytucyjnego
- Proszę do mnie nie dzwonić na mój prywatny telefon - tak Julia Przyłębska ucina rozmowę o sytuacji w TK. Rzeczniczka też jest nieuchwytna. "Nie wróciła ze spotkania" - słyszymy w biurze prasowym. Im więcej pytań o bunt grupy sędziów, tym bardziej budynek w alei Szucha przypomina twierdzę. - Przyłębska złamała prawo - nie ma wątpliwości Stanisław Biernat, były wiceprezes TK.
02.03.2023 20:14
W czwartek po południu w Wirtualnej Polsce ujawniliśmy treść pisma, które pięciu "buntowników" z Trybunału Konstytucyjnego napisało do Julii Przyłębskiej. Podkreślają w nim, że od 20 grudnia 2022 r. nie jest już ona prezesem TK, więc jako kierująca pracami Trybunału może jedynie zwołać Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK w celu wyłonienia kandydatów na nowego prezesa. List dowodzi, że środowe posiedzenie sędziów zostało zorganizowane przez Przyłębską w trybie pilnym, a "buntownicy" uznają je za nielegalne.
Pismo, które opisaliśmy szczegółowo jako pierwsi, w zupełnie innym świetle stawia opublikowany w środę przez Polską Agencję Prasową komunikat rzeczniczki TK. W zamyśle miał on zakończyć dyskusję na temat tego, czy Julia Przyłębska pełni jeszcze funkcję prezesa Trybunału Konstytucyjnego.
- Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK bezwzględną większością głosów, w obecności dwóch trzecich sędziów TK, podjęło uchwałę, w której stwierdzono brak podstaw do zwołania zgromadzenia w celu wyboru kandydatów na prezesa Trybunału - przekazała Aleksandra Wójcik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeszcze rano wielu osobom wydawało się, że tym samym Trybunał rozstrzygnął trwający spór. W rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie. Grupa "buntowników", która kwestionuje prezesurę Julii Przyłębskiej, nie zmieniła zdania. Wojciech Sych, Jakub Stelina, Mariusz Muszyński, Andrzej Zielonacki, Zbigniew Jędrzejewski oraz Bogdan Święczkowski wciąż uważają, że jej kadencja dobiegła końca.
Jednak Bogdan Święczkowski - jako jedyny z "buntowników" - nie podpisał się pod ujawnionym przez nas pismem i wziął udział w środowym spotkaniu sędziów. Według naszych informacji, zarówno on, jak i Piotr Pszczółkowski odmówili głosowania nad środową uchwałą, która dla Przyłębskiej miała stać się swoistym wotum zaufania. Jednak ich obecność - według interpretacji Przyłębskiej - dała środowemu posiedzeniu kworum i umożliwiła przyjęcie uchwały.
Prof. Biernat: Przyłębska nie miała kompetencji
Zupełnie inaczej uważa profesor Stanisław Biernat. Sędzia w stanie spoczynku i były wiceprezes TK uważa, że zwołane na środę spotkanie w ogóle nie powinno się odbyć.
- Moim zdaniem Julia Przyłębska złamała prawo, bo nie miała kompetencji do zwołania Zgromadzenia Ogólnego, które odbyło się w środę. Od 20 grudnia 2022 roku nie jest już prezesem Trybunału Konstytucyjnego. Obecnie jest tylko tymczasowym prezesem, a jej rola polega na kierowaniu bieżącą działalnością Trybunału. Przede wszystkim jej zadaniem jest zwołanie Zgromadzenia Ogólnego w sprawie wyboru kandydatów na nowego prezesa. Powinna była to zrobić do 20 stycznia - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Profesor w swojej interpretacji przedstawia analogiczną argumentację jak obecni sędziowie TK, którzy kwestionują przywództwo Przyłębskiej. - To ma kluczowe znaczenie, bo według mnie Julia Przyłębska w ogóle nie ma kompetencji do zwoływania Zgromadzenia Ogólnego w innych sprawach niż wyłonienie kandydatów na nowego prezesa. A spotkanie, które odbyło się w środę, miało być w jej zamyśle wyrażeniem wotum zaufania dla niej i rozstrzygnięcie kontrowersji co do tego, czy nadal jest prezesem. Trybunał nie jest uprawniony do tego, by zajmować się w takim trybie sprawą rozstrzygniętą już w ustawie - dodaje sędzia w stanie spoczynku.
Prawnik ma jeszcze inne wątpliwości. - Jeżeli wierzyć doniesieniom medialnym, w czasie głosowania nad uchwałą obecnych było 10 osób, czyli 2/3 składu TK, ale głos oddało tylko osiem osób. Nawet zatem, gdyby przyjąć, że Zgromadzenie Ogólne mogło się odbyć - choć w tym wypadku nie mogło - to ta uchwała i tak byłaby nieskuteczna. Mówiąc wprost, nie doszło do podjęcia uchwały ze względu na brak kompetencji do jej podjęcia i ze względu na to, że w głosowaniu brało udział mniej niż 2/3 ogólnej liczby sędziów - tłumaczy.
"Wojna nerwów w Trybunale"
Stanisław Biernat uważa, że obecna sytuacja całkowicie paraliżuje Trybunał. - Widać, że toczy się gra nerwów o to, kto dłużej wytrzyma. Sytuacja jest tym bardziej napięta, że na szybkie rozstrzygnięcie czeka wniosek prezydenta dotyczący nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Nie widzę możliwości, by taki pat trwał długo - mówi.
Były wiceprezes TK w rozmowie z Wirtualną Polską przedstawił scenariusze wyjścia z tej sytuacji. - Teoretycznie prezydent mógłby zmienić zdanie, wycofać ustawę z Trybunału i zawetować ją. Może to jednak zrobić wyłącznie w ciągu 21 dni od otrzymania ustawy z Sejmu. Ten termin mija akurat dziś, czyli w czwartek 2 marca. Jeśli prezydent tego nie zrobi, a zapewne nie zrobi, to ustawa będzie nadal tkwiła w Trybunale - wyjaśnia.
Nowa ustawa albo pożegnanie z KPO
Według sędziego Biernata możliwy jest jeszcze jeden scenariusz. - W takiej sytuacji rząd powinien jak najszybciej skierować do Sejmu nową ustawę o Sądzie Najwyższym. Ze świadomością, co nie podoba się prezydentowi i czego wymaga Komisja Europejska. Jeśli nowa ustawa zostałaby uchwalona, a prezydent by ją podpisał, wówczas obecna sprawa w Trybunale Konstytucyjnym podlegałaby umorzeniu. W przeszłości mieliśmy już podobne rozstrzygnięcia. Wówczas to byłby sposób na to, by przełamać kryzys - dodaje.
Dotychczas zarówno Pałac Prezydencki, jak i przedstawiciele sejmowej większości, podkreślali, że czekają, aż Trybunał sam dojdzie do porozumienia. To oznacza, że pat będzie trwał, przywództwo Julii Przyłębskiej będzie kwestionowane, a rozstrzygnięcie wniosku Andrzeja Dudy o zbadanie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym nie jest możliwe. Słowem, Polska na razie nie ma żadnych szans na pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.
Czytaj też:
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski