"Przyłębska ma swojego następcę". Jego nazwisko od ponad roku zalega na biurku Dudy

Mariusz Muszyński i Piotr Pszczółkowski kończą dziewięcioletnią kadencję w Trybunale Konstytucyjnym, a Julia Przyłębska przygotowuje proces wyboru nowego prezesa TK.

Julia Przyłębska i Mariusz Muszyński podczas wspólnej konferencji prasowej 16.03.2017
Julia Przyłębska i Mariusz Muszyński podczas wspólnej konferencji prasowej 16.03.2017
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Patryk Michalski

04.12.2024 10:44

3 grudnia był ostatnim dniem dziewięcioletniej kadencji Mariusza Muszyńskiego oraz Piotra Pszczółkowskiego w Trybunale Konstytucyjnym. Kiedy obaj trafiali do gmachu przy alei Szucha, byli postrzegani jako prawnicy z orbity PiS.

Mariusz Muszyński od 2011 z ramienia PiS zasiadał w Trybunale Stanu, wcześniej w 2006 roku był pełnomocnikiem szefowej MSZ Anny Fotygi ds. stosunków polsko-niemieckich, a jak ujawniła "Gazeta Wyborcza" w latach 1993-2002 był oficerem UOP, a potem Agencji Wywiadu. W TK najpierw witał Julię Przyłębską w drzwiach, później zasiadał na wspólnej konferencji prasowej, aż w końcu kpił z niej i uderzał w jej kompetencje na swoim blogu. To platforma, na której okazjonalnie zabierał głos w różnych sprawach. Ostatni wpis z 6 listopada brzmi "Donald Trump zwycięża. Ameryka znów będzie normalna".

Piotr Pszczółkowski był z kolei znany jako pełnomocnik dwudziestu rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej - w tym Jarosława Kaczyńskiego. Właśnie dlatego jego zdania odrębne składane do wyroków m.in. wygodnych dla władz PiS początkowo budziły zaskoczenie, a z czasem stały się niemal regułą. Sędzia Pszczółkowski pośrednio odsłaniał w nich kulisy działania Trybunału i ręcznego sterowania nim. Jednak nigdy się nie godził na wywiady czy komentowanie sytuacji TK w mediach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Jedyny, który ratował honor" i "malowany wiceprezes"

Jak mówi w rozmowie z WP prof. Stanisław Biernat, były wiceprezes TK, teraz obaj odchodzą z TK ze zdecydowanie innym dorobkiem. - Nie można zrównywać Muszyńskiego i Pszczółkowskiego, bo Pszczółkowski nie był dublerem, a Muszyński był wybrany na wcześniej zajęte miejsce. W moim przekonaniu sędzia Pszczółkowski był jedynym, który ratował honor Trybunału w ostatnich latach. Wiele jego zdań odrębnych jest na bardzo wysokim poziomie prawniczym, w stylu starego trybunału i tu naprawdę nie ma się czego wstydzić – komentuje.

- Natomiast Muszyński na początku, kiedy jeszcze byłem w trybunale, de facto nim kierował z tylnego siedzenia. Później coś się zepsuło w relacjach z Julią Przyłębską. Choć formalnie był wiceprezesem, to faktycznie nie miał żadnych zadań. Według ustawy wiceprezes TK wykonuje zadania zlecone przez prezesa, a Przyłębska mu nie zlecała żadnych zadań. Był więc malowanym wiceprezesem, brał dodatek, a nie miał dodatkowych zadań – odsłania kulisy w tej instytucji Stanisław Biernat.

"Przyłębska szykuje miejsce dla następcy"

Profesor Biernat w rozmowie z WP zwraca również uwagę, że kadencja Mariusza Muszyńskiego jako wiceprezesa TK skończyła się niemal półtora roku temu. – Od tej pory prezydent nie powołał jego następcy. 20 lipca 2023 r. Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK podjęło uchwałę, w której wskazało dwóch kandydatów – Bartłomieja Sochańskiego i Jakuba Stelinę. Nie wiem, czy prezydent nie może się zdecydować, czy żaden z kandydatów mu nie odpowiada - mówi.

Inni rozmówcy WP, którzy znają kulisy konfliktów w trybunale, zwracają uwagę, że bezczynność prezydenta w sprawie wskazania wiceprezesa TK jest zastanawiająca. Według nieoficjalnych informacji rekomendowany Bartłomiej Sochański jest postrzegany od dawna jako stronnik Julii Przyłębskiej, którego najpierw promowała na wiceprezesa, a teraz widzi w nim nowego prezesa TK. Jak potwierdzają nasze źródła, właśnie w tym celu Julia Przyłębska zrezygnowała z funkcji prezesa TK, by móc dopilnować procesu wyboru kandydatów na następców.

Potwierdza to również Stanisław Biernat. - Julia Przyłębska ustąpiła ze stanowiska prezesa Trybunału Konstytucyjnego - choć w świetle prawa i tak nim już nie była – po to, by jako sędzia z najdłuższym stażem nadal kierować trybunałem, ale w innym charakterze. W charakterze osoby, która ma przygotować wybór nowego prezesa. Tak to sobie wymierzyła w czasie, by do końca swojej kadencji, czyli do 9 grudnia, mieć wpływ na wybór nowego prezesa TK – podkreśla profesor.

W nieoficjalnych rozmowach źródła WP twierdzą, że pracownicy trybunału dopatrywali się w decyzjach Julii Przyłębskiej w ostatnich miesiącach "gestów przychylnych Sochańskiemu". Chodzi o zarządzenie Julii Przyłębskiej opisane przez "Gazetę Wyborczą".

Dzięki niemu, sędziowie TK na stałe mieszkający poza Warszawą, będą mogli na koszt sądu kupić bilety lotnicze na trasie między domem a Warszawą. Wcześniej opłacane były przejazdy kolejowe lub zwracane były koszty podróży samochodem. "Ze Szczecina może dojeżdżać sędzia Bartłomiej Sochański, były radny PiS, a były poseł PiS Stanisław Piotrowicz ma dom na wsi na Podkarpaciu" – zauważa gazeta.

Przyłębska dogadana z Dudą? "Jest przekonanie"

- Myślę, że jej zależy na konkretnym wyniku rozstrzygnięcia. Mówi się, że Julia Przyłębska popiera sędziego Bartłomieja Sochańskiego i chce dopilnować jego wyboru. Takie są plotki w środowisku prawniczym. Z tego, co słyszę w grę wchodzi jeszcze Bogdan Święczkowski, ale Przyłębska z jakichś względów, których nie znam, woli Sochańskiego w fotelu prezesa Trybunału – dodaje profesor Biernat.

- Jest ciekawe, kiedy prezydent powoła teraz nowego prezesa: czy będzie się spieszył, jak przy powołaniu Przyłębskiej w grudniu 2016 r., czy będzie zwlekał jak w przypadku powołania wiceprezesa – podkreśla sędzia.

Źródła WP twierdzą, że w środowisku prawniczym jest przekonanie, że "powołanie nowego prezesa jest już uzgodnione z Pałacem Prezydenckim". Nasi rozmówcy dodają, że Bogdan Święczkowski jako były Prokurator Krajowy i człowiek Zbigniewa Ziobry ma zdecydowanie mniejsze szanse.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (83)