PolitykaPrzyjąłby pan uchodźców pod swój dach? Leszek Miller stanowczo mówi "nie"

Przyjąłby pan uchodźców pod swój dach? Leszek Miller stanowczo mówi "nie"

Były premier Leszek Miller ws. uchodźców okazuje się bezkompromisowy. Podkreślił, że nie przyjąłby ani jednego pod swój dach. Co więcej, jego zdaniem Polska powinna zgodzić się na nie więcej niż... 50 osób. - I musi być 100 proc. pewności, że to są ci ludzie, za których się podają - że to rzeczywiście uchodźcy - podkreślił.

Przyjąłby pan uchodźców pod swój dach? Leszek Miller stanowczo mówi "nie"
Źródło zdjęć: © WP.PL
Anna Kozińska

- Ja w tej sprawie nie wypowiadam się w imieniu SLD - powiedział Miller w rozmowie z "Super Expressem", zapytany o stanowisko ws. przyjmowania uchodźców. Tłumaczył, że "nie pamięta dyskusji na ten temat w łonie SLD", ale może mówić za samego siebie.

- Uważam, że jakąś grupę zweryfikowanych, prawdziwych uchodźców - to mogą być matki z dziećmi, syryjscy chrześcijanie - możemy do Polski przyjąć. Muszą być to jednak osoby zweryfikowane przez odpowiednie służby - stwierdził.

50 - tyle uchodźców przyjąłby do Polski Miller. Dlaczego akurat tyle? Jak podkreślił, Bruksela chce jedynie symbolicznego gestu. Zwrócił uwagę, że "czarna lista" krajów, które nie chcą przyjmować uchodźców została uszczuplona, ponieważ Austriacy zadeklarowali przyjęcie 50 migrantów. - I wtedy Bruksela wzięła ołówek i powiedziała: "to my was skreślamy". To jaki jest problem, żeby Polska zrobiła to samo? - zapytał Miller.

Zaznaczył jednocześnie, ze uchodźców nie powinno się lokować w obozach, ale "przydzielić im mieszkania, które będą wtopione w mieszkania polskich sąsiadów".

Jak dodał, Platforma Obywatelska, która zakłada, ze wygra wybory samorządowe, nie powinna deklarować podjęcia działań ws. uchodźców. Dlaczego? - Przyjmowanie lub nieprzyjmowanie migrantów nie leży w kompetencjach lokalnych samorządów. To jest polityka prowadzona przez instytucje państwa, głównie przez instytucje rządowe i sam rząd - zwrócił uwagę Miller. - Wydaje mi się, że Grzegorz Schetyna wkłada nie swoje buty - dodał.

Skomentował też stanowisko kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która powiedziała: "witajcie, damy sobie radę". - Dzisiaj powinna poczuć się za to wszystko odpowiedzialna - podkreślił Miller.

Czy urok Tuska wciąż działa?

Były premier odniósł się też do przesłuchania Michała Tuska przez komisję ds. Amber Gold. Przyznał, że widział, "jak pojaśniały twarze posłów PiS", kiedy przesłuchiwany mówił o "lipie". Jego zdaniem jednak ta wypowiedź nie oznacza, że prezydent Andrzej Duda wygra z Donaldem Tuskiem wybory prezydenckie.

- Ale Donald Tusk jeszcze nie wystąpił przed komisją. Zresztą zastanawiam się, czy się na to zdecyduje. Ale myślę, że tak, bo on potrafi odwrócić nawet niekorzystną sytuację - ocenił. - Tam, gdzie trzeba, to uwiedzie, tam, gdzie trzeba, to skarci. I zobaczymy, czy jego urok dalej działa - dodał Miller.

Jak podkreślił, to oczywiste, że Donald Tusk jest wzywany na przesłuchanie, żeby pokazać go w niekorzystnym świetle. - Każda komisja śledcza ma swoją większość polityczną, która poluje na swoich przeciwników. To samo jest z komisją ds. Amber Gold. Jest PiS-owska większość polityczna, która poluje na działaczy PO, a przede wszystkim na Tuska. Bo w potocznej opinii Donald Tusk uchodzi za potencjalnego rywala Andrzeja Dudy. Co więcej, rywala, który może wygrać z urzędującym prezydentem - tłumaczył.

- W związku z tym trzeba maksymalnie obniżyć jego szanse - podsumował.
Źródło: "Super Express"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)