Przeżyła tydzień pod gruzami
Ratownicy wyciągnęli z ruin zawalonego budynku w tureckim mieście Konya 23-letnią kobietę, którą rano zlokalizowały psy i kamery
termowizyjne. Liczba ofiar śmiertelnych katastrofy, do której
doszło w ubiegły poniedziałek, wzrosła tymczasem do 85.
Yasemin Yaprakci została odwieziona helikopterem do wojskowego szpitala w Ankarze. Jest poważnie ranna, ma połamane żebra i objęte gangreną nogi.
"Odnaleźliśmy ją za pomocą kamery termowizyjnej i psów. Słyszeliśmy jej głos, prosiła o wodę" - powiedział jeden z ratowników. Inny ratownik dodał, że kobieta, pukając palcami w beton, wskazywała im miejsce, gdzie utkwiła w ruinach.
Yaprakci krótko rozmawiała przez radio z mężem Halilem. Katastrofę przeżyła też ich półtoraroczna córeczka.
Kobietę znaleziono niedaleko wejścia do budynku. Ratownicy przypuszczają, że w pobliżu może być więcej osób, które usiłowały uciec w momencie katastrofy.
W niedzielę, gdy ratownicy publicznie wyrażali już opinie, że z całą pewnością nikomu nie udało ocaleć pod gruzami, z rumowiska wydobyto żywego 16-latka. Kilka godzin później nadeszły informacje o wydobyciu z ruin 12 kolejnych zwłok. Ratownicy w poniedziałek wydobyli z ruin 10 kolejnych zwłok. Tym samym liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 85 i - jak mówią ratownicy - nie jest ostateczna, bo wciąż za zaginione uważa się 30 osób.
Dotychczas udało się uratować 32 osoby. W jedenastopiętrowym budynku było 37 mieszkań, w których mieszkało 138 osób. Nie wiadomo, ile osób było w domu w chwili katastrofy.
Wydobyty z gruzów w niedzielę 16-letni Muhammet Kalem został niezwłocznie przewieziony do szpitala i jest w dobrej formie. Ojciec chłopca Ahmet powiedział, że wciąż nie może uwierzyć, że syn żyje.