Polska"Przez lata byłam molestowana, nikt mi nie pomógł..."

"Przez lata byłam molestowana, nikt mi nie pomógł..."

Pani Agata w dzieciństwie była molestowana przez konkubenta swojej matki. Odważyła się o tym powiedzieć dopiero po 30 latach. Ponieważ sprawa się przedawniła, prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania. Mimo to kobieta nie poddaje się. Wywiesiła baner: "Tu mieszkał Janusz K., pedofil, a to jedna z jego ofiar". W ten sposób chce zwrócić uwagę na problem molestowania dzieci oraz nieudolność polskiego prawa. Pani Agata walczy też ze społeczną znieczulicą - ofiary często bowiem pozostają osamotnione w swoim dramacie, bo świadkowie ze strachu lub zwykłej wygody wolą nie reagować. Sprawą zainteresowała się reporterka programu publicystycznego "Celownik" w TVP1 oraz Wirtualna Polska.

21.02.2011 | aktual.: 23.02.2011 13:14

Dramat zaczął się, gdy pani Agata miała siedem lat. Jej ojciec przebywał za granicą, Janusz K. zajął jego miejsce. Był bardzo opiekuńczy, pani Agata szybko mu zaufała. Były wspólne zabawy i wspólne odrabianie lekcji. I właśnie wtedy doszło do "tego" pierwszy raz. - On siedział ze mną przy biurku i to ze mną robił - opowiada kobieta.

Molestowanie trwało kilka lat. Matka niczego się nie domyślała. Pani Agata tłumaczy, że nigdy nic jej nie powiedziała, bo chciała ją chronić: - Zresztą nawet gdybym jej powiedziała i tak by mi nie uwierzyła. Dziwne zachowanie dziewczynki zauważyła jedna z nauczycielek. - W szkole podstawowej byłam bardzo zamknięta w sobie. Zwróciła na to uwagę moja nauczycielka. Pewnego dnia wyznałam jej wszystko, jednak ona nie zrobiła nic, by mi pomóc - wspomina kobieta.

O patologicznej sytuacji wiedzieli również sąsiedzi. Oni także nie reagowali. Dziś pani Agata wie, że ofiar Janusza K. było więcej. Mężczyzna znajdował je m.in. na placu zabaw. Jedna z sąsiadek była świadkiem takiej sceny: - Janusz K. stał przed małą dziewczynką. Ona siedziała na krzesełku i grzebała mu w spodenkach, bawiła się jego genitaliami. Zdaniem kobiety, scenę tę musiało widzieć więcej osób, ale nikt nie reagował. Dlaczego? Z relacji sąsiadów wynika, że Janusz K. zajmował ważne stanowisko. - My tam wszyscy mieszkaliśmy... Co mogliśmy mu zrobić - tłumaczą dziś.

Sprawa ujrzała światło dzienne w grudniu 2008 roku, po śmierci matki pani Agaty. Dopiero wtedy kobieta odważyła się opowiedzieć o dramacie, jaki przeżyła. O przestępstwie poinformowała prokuraturę. Niestety, po 30 latach, sprawa uległa przedawnieniu - odmówiono więc wszczęcia postępowania. Wtedy w geście rozpaczy pani Agata postanowiła wywiesić baner: ”Tu mieszkał Janusz K. pedofil, a to jedna z jego ofiar”. Zrobiła to, bo - jak mówi - chce ostrzec innych przed tym człowiekiem. Pani Agata walczy też o zmianę systemu prawnego w Polsce, żeby takie sprawy nie ulegały przedawnieniu.

Kobieta ma też nadzieję, że baner otworzy ludziom oczy na tragedie, które często rozgrywają się w ich najbliższym otoczeniu, i sprawi, że zaczną reagować. Trzeba walczyć ze społeczną znieczulicą. Ktoś, kto krzywdzi dziecko, nie może czuć się bezkarny. Nie wolno się bać takich osób, trzeba ich surowo karać.

Wiadomo, że baner pani Agaty już odniósł pierwszy skutek. Dostała maila od osoby, która dzięki jej historii odważyła się opowiedzieć o własnych traumatycznych przeżyciach.

Historia pani Agaty zostanie przedstawiona w programie "Celownik", który ukaże się w TVP1 w poniedziałek o godz. 16.40.

Paulina Piekarska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (204)