Przez Chicago przeszedł marsz żałobny Polonii
Około pięciu tysięcy osób wzięło udział w marszu żałobnym, który przeszedł w niedzielę ulicami Chicago. Marsz zakończył się nabożeństwem w katedrze Najświętszego Imienia Jezus. Tak Polonia w Chicago pożegnała prezydenta RP Lech Kaczyńskiego, jego żonę Marię i pozostałe ofiary katastrofy polskiego samolotu rządowego pod Smoleńskiem.
Organizatorami marszu byli Kongres Polonii Amerykańskiej, Związek Podhalan w Północnej Ameryce i Związek Klubów Polskich w Chicago. Udział wzięli przedstawiciele 50 organizacji polonijnych.
- Polonia pokazuje, że potrafi się jednoczyć w trudnych chwilach - mówił do uczestników marszu zebranych pod kościołem Świętej Trójcy prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej, Frank Spula.
Żałobny pochód pobłogosławił proboszcz parafii, ks. Andrzej Maślejak. - Odeszliście od nas tak nagle i tak szybko, walcząc o historyczną prawdę. Chcieliście oddać cześć tym, którzy zginęli w Katyniu w 1940 r. My, chicagowska Polonia, nie zapominamy o was. Dziękuję wam za walkę o prawdę, która zakończyła się złożeniem ofiary z waszego życia - powiedział.
Tysiące Polaków niosących biało-czerwone chorągiewki przepasane kirem podążało za symbolicznym karawanem zaprzężonym w dwa konie, na którym umieszczono zdjęcia prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii oraz Wojciecha Seweryna z Chicago, który jako przedstawiciel Rodzin Katyńskich leciał do Smoleńska.
Tuż obok karawanu szli przebrani w stroje kosynierów członkowie fundacji parafii Strzelce Wielkie i przedstawiciele Stowarzyszenia Historycznego Armii Polskiej w Ameryce w dawnych mundurach, a także górale ze Związku Podhalan w Północnej Ameryce. Harcerze nieśli białe tablice z czarnym krzyżem i nazwiskami ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.
Polacy, którzy wzięli udział w marszu podkreślali, że przyszli po to, by oddać hołd nie tylko tragicznie zmarłym pod Smoleńskiem, ale także tym, którzy polegli w Katyniu 70 lat temu. - Żeby oddać hołd, uspokoić serce, żeby być razem i by pamiętać - podkreślali.
- Jestem tu dlatego, że to podstawowy obowiązek obywatela Polaka, w którego żyłach płynie polska krew i ma polską duszę - mówił pan Andrzej, który w Chicago mieszka od ponad 20 lat.
Kilkutysięczny marsz żałobny zakończył się pod katedrą Najświętszego Imienia Jezus w Chicago. Mszę w intencji ofiar katastrofy pod Smoleńskiem odprawił biskup pomocniczy Tomasz Paprocki. W nabożeństwie wziął udział arcybiskup diecezji chicagowskiej kardynał Francis George. Przybył również były prezydent Litwy Valdas Adamkus i kongresman Mike Quigley z Chicago, który miał razem z prezydentem USA Barackiem Obamą wziąć udział w pogrzebie prezydenta RP na Wawelu. Obecny był konsul generalny RP w Chicago Zygmunt Matynia.
- Chicagowska Polonia może być dumna - tak żałobne uroczystości w intencji ofiar katastrofy prezydenckiego w Smoleńsku podsumował prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej, Frank Spula. - Możemy być dumni, że mamy takich ludzi, który potrafią jednoczyć się w trudnych chwilach. Polska może być pewna, że chicagowska Polonia o niej nie zapomina - dodał.
Joanna Trzos