Marsz na Warszawę
10 maja na poligonie w Rembertowie, pod pretekstem ćwiczeń zgromadzone zostały oddziały wierne Piłsudskiemu. Rząd nakazał powrót do koszar. Wojsko odmówiło. W nocy gen. Lucjan Żeligowski przekazał dowództwo Marszałkowi. Rano 12 maja Piłsudski pojechał do Belwederu, by żądać ustąpienia gabinetu Witosa. Niestety, nie miał z kim rozmawiać. Prezydent, mimo informacji o sytuacji w stolicy, zdecydował się na wyjazd do Spały. Około godz. 11.00 Piłsudski wrócił do Rembertowa. Wydał rozkaz, aby gen. Gustaw Orlicz-Dreszer obsadził stołeczne mosty. Przed godz. 14.00 wojsko wyruszyło z Rembertowa.
W tym czasie prezydent powrócił do Warszawy. Ogłosił odezwę, że warunkiem dochowania przysięgi żołnierskiej jest wierność legalnemu rządowi. O szesnastej na moście Poniatowskiego doszło do spotkania Marszałka i prezydenta Wojciechowskiego. Rozmowa nie przyniosła rozwiązania. Akcja Piłsudskiego - pomyślana jako zbrojna demonstracja - przekształciła się w bratobójcze, zacięte walki. Wojsko stanęło naprzeciwko siebie po obu stronach Wisły. Tego dnia oddziały Piłsudskiego liczące wówczas około 2 tys. ludzi zajęły Pragę. Na ulicach demonstrowali zwolennicy Marszałka.
Na zdjęciu: posterunek wojskowy przy wjeździe na Most Kierbedzia od strony Pragi. Na pierwszym planie widoczni również policjanci strzegący wjazdu na most.