PolitykaPrzesmyk suwalski kluczem do planów Rosji. Putin wykorzysta słabość NATO?

Przesmyk suwalski kluczem do planów Rosji. Putin wykorzysta słabość NATO?

Głównodowodzący sił zbrojnych USA w Europie gen. Ben Hodges już od dłuższego czasu alarmuje, że tzw. przesmyk suwalski na pograniczu Polski i Litwy jest jednym z najbardziej zapalnych punktów w Europie. Polscy eksperci nie mają złudzeń, że gdyby Rosja zdecydowała się zająć kraje bałtyckie lub uderzyć na Zachód, to ten region były zarzewiem konfliktu i stanowił autostradę dla wojsk Wladimira Putina.

Przesmyk suwalski kluczem do planów Rosji. Putin wykorzysta słabość NATO?
Źródło zdjęć: © AFP
Przemysław Dubiński

Generał Hodges już w październiku wskazał regiony, które są najbardziej zapalnymi punktami w Europie. Z map odtajnionych na potrzeby konferencji #CEPAForum2015 wynika, że jednym z nich jest tzw. przesmyk suwalski. 70-kilometrowy odcinek pogranicza jest strategicznie ważny dla Rosji, która mogłaby dzięki niemu połączyć obwód kaliningradzki z Białorusią, tworząc tym samym korytarz lądowy dla swoich wojsk. Zajęcie tych terenów umożliwiłoby również odcięcie krajów bałtyckich od Polski i reszty państw NATO.

Głównodowodzący sił zbrojnych USA w Europie podczas wspomnianej już konferencji podkreślał również, że bardzo poważnym problemem jest brak infrastruktury umożliwiającej szybkie przemieszczenie wojsk między Polską, a krajami bałtyckimi.

- Nawet jeśli mamy szpicę, której gotowość do działania jest bardzo wysoka, to przekroczenie przez nią granicy między Polską, a Litwą zajmuje dwa tygodnie. Przez to nawet nie zbliżamy się do szybkości reagowania, jakiej potrzebujemy w obliczu ewentualnego zagrożenia - wskazywał Hodges. W środę na konferencji prasowej w Pentagonie generał przyznał natomiast, że Rosja ma znaczące siły marynarki oraz piechoty zgrupowane w okręgu kaliningradzkim, które mogą odciąć dostęp do krajów bałtyckich.

Kluczowy strategicznie region

- Gdyby Rosja zdecydowała się zająć kraje bałtyckie lub iść na Zachód, to ten region byłby z pewnością zarzewiem konfliktu. Wiadomo, że nasi partnerzy z NATO nie będą o tym głośno mówić, ale ich analizy nie były oparte jedynie na mapach. Na pewno brali także pod uwagę informacje wywiadu. Już za czasów mojej służby wiedzieliśmy o tym, że Rosja bardzo mocno przygotowuje się do takich działań szkoląc ludzi. Prace były na tyle zaawansowane, że uczyli żołnierzy języka polskiego i jak przenikać przez granice, by prowadzić działania o charakterze dywersyjnym. Krótko mówiąc - jeżeli Rosja zdecyduje się prowadzić agresję na terenie krajów bałtyckich to drugim kierunkiem będzie Polska. Dzięki temu uniemożliwi się ewentualną interwencję i przyjście z pomocą państw natowskich - przekonuje w rozmowie z WP gen. Roman Polko, który dodaje, że kraje bałtyckie są solą w oku Wladimira Putina.

Tzw. przesmyk suwalski jest bardzo wygodnym regionem do działań wielokierunkowych na terenie Europy Środkowo-Wschodniej. Znajduje się tam również tzw. węzeł augustowski, przez który przebiegają główne szosy prowadzące z Polski na Litwę oraz główna linia kolejowa łącząca nasz kraj z Litwą, Łotwą i Estonią. Rosja zdaje sobie z tego sprawę, gdyż wraz z Białorusią prowadzi ćwiczenia, które jednoznacznie wykazują ten kierunek jako potencjalny do uderzenia.

Obraz
© (fot. WP)

Prezydent Estonii Thomas Hendrik Ilves mówiąc o terenach granicznych Polski i Litwy porównał je nawet do "przesmyku Fulda", w którym podczas zimnej wojny miało dojść do inwazji wojsk radzieckich na Zachód.

Według ekspertów nie ulega wątpliwości, że ostatnie działania Rosji dążą do nakreślenia na nowo mapy Europy, a kraje bałtyckie mogą stać się następnym terenem działań. Polska ze względu na swoje geopolityczne położenie może znaleźć się w ogniu międzynarodowej rozgrywki.

- Ten odcinek jest newralgicznym punktem całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. Położenie Litwy Łotwy i Estonii między Rosją, i to z dwóch kierunków, oraz ich stosunkowo niewielki obszar sprawiają, że potencjalna agresja Rosji, zarówno w wersji zielonych ludzików, jak i sił konwencjonalnych, może szybko doprowadzić do przejęcia kontroli nad tymi państwami. Sojusz będzie miał bardzo mało czasu na reakcję i wsparcie szczupłych sił tych państw, a jedyny lądowy kierunek pomocy wiedzie przez "przesmyk suwalski" - mówi ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych mjr rez. mgr inż. Mariusz Kordowski.

Były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Polko zwraca natomiast uwagę na fakt, że najważniejszy odcinek wewnętrznej granicy Sojuszu Północnoatlantyckiego jest lekceważony przez dowódców NATO.

- Jest to niedopuszczalne, że na szczycie NATO podjęto decyzję o stworzeniu tzw. szpicy i nadal nie udało się tego projektu zrealizować przez brak jedności wewnątrz Sojuszu. Po drugie, ostatnio przeprowadzono duże manewry na południowej flance, podczas gdy w najbardziej zapalnym punkcie, którym jest przesmyk suwalski, nie robi się praktycznie nic. Rosja jest nieobliczalna i wyraźnie grozi krajom NATO, tymczasem Sojusz nie jest w stanie przeprowadzić ćwiczeń, które zaangażują kilkaset tysięcy żołnierzy. Powinniśmy na Litwie, Łotwie i Estonii prowadzić manewry o adekwatnej skali do tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Jest to duża słabość NATO i warto o tym mówić twardo oraz otwarcie, a nie ze strachem i obawą przed Rosją - przekonuje Polko.

Wyścig z czasem?

Według doniesień "Financial Times" Pentagon planuje znaczny wzrost wydatków budżetowych na działania w Europie. W ten sposób Stany Zjednoczone chcą odpowiedzieć na działania Rosji. - Nie może być wątpliwości, że Stany Zjednoczone będą bronić swoich interesów, sojuszników, a także porządku międzynarodowego i spokojnej przyszłości dla dobra nas wszystkich. Rozwijamy i unowocześniamy nasze plany operacyjne w celu odstraszania i obrony przed zmienioną postawą Rosji - zapewnił minister obrony USA Ash Carter, ostrzegając przy tym Rosję przed kontynuowaniem "agresji" i "pobrzękiwaniem nuklearną szabelką".

Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że newralgiczny punkt całego Sojuszu Północnoatlantyckiego jest obecnie niedostatecznie chroniony, a niespodziewane działania Rosji mogłyby doprowadzić do bardzo poważnych konsekwencji, łącznie z rozpadem NATO.

- Położenie Łotwy może być dla Rosji kuszącym celem. Polska, która systematycznie umacnia swój potencjał, jest jedynym państwem NATO w tym regionie zdolnym do wydzielenia sił na kierunek estoński. Zajęcie przesmyku suwalskiego byłoby mocnym ruchem, którego dzisiaj Zachód się nie spodziewa. Zaskoczenie jakie osiągnąłby Putin mogłoby doprowadzić do braku odpowiedzi ze strony NATO, co de facto mogło by oznaczać jego koniec. Cała siła sojuszu leży w jego jedności i zdolności do kolektywnej obrony. Jeśli Rosji udałoby się zająć ten przesmyk, to NATO może nie zdążyć zareagować przed wkroczeniem na Litwę, Łotwę i Estonię - analizuje mjr rez. mgr inż. Mariusz Kordowski.

Narodowe Centrum Studiów Strategicznych poświęciło tej tematyce specjalne zamknięte seminarium. Starano się na nim w sposób kompleksowy przewidzieć możliwe warianty działania oraz środki, które należy wprowadzić, aby sprostać ewentualnym zagrożeniom.

Zdaniem gen. Romana Polki Polska jak najszybciej powinna podjąć zdecydowane działania i uruchomić procedury, które wzmocnią ten region.

- Już teraz należałoby uruchomić artykuł 3. paktu NATO, który mówi o budowaniu odpowiedniej zdolności krajów członkowskich do reagowania na wypadek zagrożenia. Myślę, że niektóre kraje członkowskie zapomniały o jego istnieniu. Mówię o zwłaszcza o tych, które nie pozwalają na to, by w Polsce stacjonowały silne bazy, które pozwolą na realizowanie tego zapisu w praktyce - tłumaczy były szef BBN.

Podobnego zdania jest mjr rez. mgr inż. Mariusz Kordowski. - Jeśli sojusz pokaże jedność i determinacje, wspartą konkretnymi działaniami umacniającymi jego panowanie nad tym obszarem, będzie to działanie, którego Putin nie będzie mógł zignorować. Można powiedzieć że mamy pewien czas, na to aby się umocnić i stworzyć wspólną strategię, ale Sojusz nie może tego czasu przespać. Jest to także wielkie wyzwanie dla Polski, która z jednej strony może czuć się zagrożona, ale z drugiej stoi przed wielkim wyzwaniem umocnienia swojej obecności w Sojuszu i zwiększenia jego koncentracji oraz aktywności w tym rejonie - kończy ekspert NCSS.

Kwestia wzmocnienia wzmocnienia newralgicznego punktu całego Sojuszu Północnoatlantyckiego będzie zapewne jednym z najważniejszych tematów rozmów podczas szczytu NATO, który odbędzie się 8 i 9 lipca 2016 roku w Warszawie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (941)