Przesłanie Donalda Trumpa na rocznicę powstania. "Polacy mnie lubią, budują instalację i sami za to zapłacą"
Na miesiąc przed przyjazdem do Polski Donald Trump odniósł się do rocznicy Powstania Warszawskiego... nie mówiąc o powstaniu ani słowa. Podkreślił jednak, że Polacy budują dla USA "coś bardzo miłego", za co w całości zapłacą. Ta wypowiedź powinna pozbawić złudzeń na temat erudycji prezydenta oraz głębi sojuszu z Ameryką Trumpa.
02.08.2019 | aktual.: 02.08.2019 13:04
Kiedy w lipcu 2017 roku amerykański prezydent wygłosił w Polsce przemówienie przy pomniku Powstania Warszawskiego, zadziwił wszystkich wieloma odniesieniami do polskiej historii, a nawet z takimi szczegółami o powstaniu jak barykada w Alejach Jerozolimskich. Ale zapytany o 75. rocznicę powstania w czwartek, Trump zdawał się nie być w ogóle świadomy takiego wydarzenia. Zamiast tego wspomniał o swojej popularności wśród Polaków i o "miłych rzeczach" jakie Polska robi dla USA.
- Mam wiele szacunku dla Polski, ludzie w Polsce mnie lubią, a ja lubię ich. Niedługo będę w Polsce. Wiem, że budują tam instalację, na którą wykładają całe pieniądze, 100 proc. pieniędzy. Więc budują coś bardzo miłego dla Stanów Zjednoczonych - powiedział amerykański prezydent na pytanie korespondenta Polskiego Radia Marka Wałkuskiego.
Chaotyczną wypowiedź Trumpa zauważono nie tylko w Polsce.
"On nigdy nie słyszał o Powstaniu Warszawskim, więc jak zawsze zaczął mówić o sobie" - skomentował na Twitterze Hussein Ibish, publicysta Bloomberga.
"Ale wygłosił przemówienie przy pomniku Powstania Warszawskiego w 2017!" - zauważył związany z republikanami prawnik i mąż rzeczniczki Trumpa George Conway, znany krytyk Trumpa. Na to samo zwróciła uwagę Anne Applebaum, publicystka "Washington Post" i żona Radosława Sikorskiego.
Kto napisał przemówienie Trumpowi
Jak wytłumaczyć ten pozorny paradoks? Bardzo łatwo. Mimo zachwytów polskich publicystów nad znajomością polskiej historii przez amerykańskiego prezydenta ("Trump o szczegółach z historii Polski mówił z głowy. Gdyby jej nie poczuł i nie zrozumiał, zrobiłby jakiś kiks" - pisał Piotr Semka), Trump ma bardzo blade pojęcie na temat historii. A przeczytane przez niego warszawskie przemówienie było dziełem w całości przygotowanym przez jego doradców.
Jak donosiła w 2017 r. Wirtualna Polska, przygotowali je przede wszystkim Stephen Miller - ideolog "alternatywnej prawicy", który do przemówienia wrzucił wątki zderzenia cywilizacji - oraz Dina Powell, była już doradczyni, która reprezentowała umiarkowane skrzydło w Białym Domu. Za warstwę historyczną odpowiadał jednak kto inny: polsko-amerykański historyk Marek Jan Chodakiewicz, który przygotował na tę okazję obszerny zbiór faktów z historii Polski - w tym wątek powstańczej barykady - które można było użyć na potrzeby przemówienia.
To właśnie fakt, że Trump w niecharakterystyczny dla siebie sposób ściśle trzymał się tekstu sprawił, że jego mowa została dobrze przyjęta. Jak donosiliśmy w środę, część polityków PiS obawia się, że Trump może być mniej zdycyplinowany, kiedy przyjedzie do Polski z okazji 80. rocznicy rozpoczęcia II wojny światowej.
Przeczytaj również: Donald Trump w Warszawie Obawy PiS przed nieprzewidywalnym prezydentem
Prezydent ignorant
To, że Trump nie potrafił powiedzieć nic na temat Powstania Warszawskiego nie powinno dziwić: amerykański prezydent wielokrotnie w swoich wystąpieniach pokazywał, że nie ma zbyt imponującej wiedzy na temat historii - również historii własnego kraju.
Podczas jednego z wystąpień, o Fredericku Douglassie - legendarnym czarnoskórym XIX-w. prawniku i abolicjoniście - mówił tak, jakby nadal żył, dodając, że jego dokonania są "coraz bardziej doceniane". A podczas przemówienia z okazji amerykańskiego święta niepodległości wspominał, jak podczas amerykańskiej rewolucji armia Waszyngtona sprawowała kontrolę nad powietrzem i zajmowała... lotniska. Wspomniał też o znanej ze słów amerykańskiego hymnu bohaterskiej obronie Fortu McHenry, która miała miejsce nie podczas wojny o niepodległość, ale podczas amerykańsko-brytyjskiej wojny roku 1812.
Innym razem chwalił się znajomością faktu - "o czym mało osób wie" - że Abraham Lincoln należał do partii Republikańskiej, mimo że jest to wiedza powszechnie znana. Wspominał również bitwę - nazwaną rzekomo "Rzeką krwi" - która miała odbyć się na terenach jego pól golfowych, ale która według historyków nigdy nie miała miejsca. Zaś podczas spotkania z przywódcami państw bałtyckich miał sugerować, że to właśnie te kraje wywołały wojnę na Bałkanach
Przeczytaj również: Prezydenci państw bałtyckich "straumatyzowani" spotkaniem z Trumpem. Pomylił Bałtyk z Bałkanami
Wymowna wypowiedź Trumpa
Zdaniem dr. Macieja Milczanowskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa i weterana wojny w Iraku, wypowiedź Donalda Trumpa wiele mówi o sposobie jego patrzenia na świat.
- On rozumie hasło "America First" zupełnie dosłownie. Każda sytuacja jest dla niego "win-lose", czyli ktoś wygrywa. Więc jeśli Polska płaci za "instalacje" dla USA, to wygranym jest on. Tu nie chodzi o wzmocnienie bezpieczeństwa w Europie, ale czysty interes - mówi Milczanowski. Jak dodaje, nie znaczy to, że w "Fort Trump" nie warto inwestować. Zaznacza jednak, że nie należy nie polegać na USA zbyt mocno.
Zdaniem eksperta, choć wrześniowa wizyta Trumpa w Polsce jest ważna, sama w sobie znaczy niewiele.
- Nie powinniśmy nadmiernie się cieszyć z samego faktu przybycia prezydenta USA. Ważne jest co tu powie, jakie będą konsekwencje przyjazdu, jakie zostaną podjęte decyzje. Jesteśmy zbyt dużym europejskim krajem, by eskcytować się tylko z tego powodu, że będzie u nas przywódca sojuszniczego mocarstwa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl