PolskaPrzerażająca relacja lekarza: "Musieliśmy pasami przywiązać go do łóżka"

Przerażająca relacja lekarza: "Musieliśmy pasami przywiązać go do łóżka"

- Wszedłem na salę szpitalną na kilkanaście sekund. Ten w pasach był bardzo agresywny, groził, że mnie zabije - opowiada reporter WP. Chciał porozmawiać z "ofiarami" dopalaczy, którzy trafili do szpitala. Kilkanaście godzin po zażyciu tych substancji nadal byli bardzo pobudzeni i agresywni. - Pacjenci szaleją, skaczą, są agresywni, z ograniczoną świadomością lub nieprzytomni. Musimy przywiązywać ich pasami do łóżek aż stan pobudzenia minie. Inaczej zrobiliby krzywdę sobie i nam - mówi dr Mariusz Kicka z Regionalnego Ośrodka Ostrych Zatruć z Oddziałem Toksykologii Klinicznej w Sosnowcu. Dodaje, że gdy już odzyskają świadomość, w większości przypadków nie potrafią powiedzieć, co się z nimi działo.

Przerażająca relacja lekarza: "Musieliśmy pasami przywiązać go do łóżka"
Źródło zdjęć: © WP
Mariusz Szymczuk

W ciągu kilku ostatnich dni około 300 osób zatruło się w Polsce dopalaczami - informuje Główny Inspektorat Sanitarny. Z tego aż 260 trafiły od czwartku do szpitali na terenie województwa śląskiego. Sporo pracy mieli też lekarze w Wielkopolsce. Wielu pacjentów to ofiary specyfiku o nazwie "Mocarz". Efekty są podobne do tych po marihuanie i haszyszu, ale nawet kilkaset razy silniejsze. - Po wypaleniu takiego skręta pacjent doświadcza epizodów paniki, lęku, ale przede wszystkim olbrzymiego pobudzenia i agresji - opowiada dr Piotr Burda, krajowy konsultant ds. toksykologii.

- W tej chwili mam na oddziale dziesięciu pacjentów, w tym jednego w stanie bezpośrednio zagrażającym życiu. Trafiają do nas osoby w stanie skrajnie ciężkim - mówi Wirtualnej Polsce dr Mariusz Kicka. - Pacjenci szaleją, skaczą, są agresywni, z ograniczoną świadomością lub nieprzytomni. Musimy przywiązywać ich pasami do łóżek aż stan pobudzenia minie. Inaczej zrobiliby krzywdę sobie i nam - dodaje dr Kicka. Gdy już odzyskają świadomość, w większości przypadków nie potrafią powiedzieć, co się z nimi działo.

- Są to najczęściej osoby, które już nie raz miały kontakt z narkotykami. Niektórzy są już uzależni. Raczej nie ma mowy o tym, by ktoś sięgnął po dopalacze przypadkiem czy w sposób nieświadomy. Zażywają, bo chcą - wyjaśnia Kicka.

"Sami się okaleczają, uderzają głową w ścianę"

- Mówią, że przeżyli odlot - tak wrażenia swoich pacjentów po zażyciu dopalaczy opisuje dr Eryk Matuszkiewicz z Oddziału Toksykologii Szpitala Miejskiego im. Franciszka Raszei w Poznaniu. W tej chwili jest tam jedenastu pacjentów zatrutych dopalaczami, podczas gdy rok temu tyle samo osób przyjęto przez cały miesiąc. Opis ich zachowań jest podobny do tego ze Śląska. W zależności od przypadku bywają wulgarni, pobudzeni, agresywni, krzyczą, mają halucynacje, boją się wszystkiego lub chcą uciekać. Kopią, plują, drapią, gryzą. Sami się okaleczają, uderzają głową w ścianę. Tak wygląda to z perspektywy lekarza, którzy walczy o życie lub zdrowie kogoś, komu na zdrowiu nie zależy. Dochodzą do tego podwyższona temperatura i tętno, szybsza praca serca, podwyższone ciśnienie, silne napięcie mięśni. To wszystko może doprowadzić nawet do śmierci.

- Nawet jeśli konsekwencje nie są aż tak tragiczne, to nie znaczy, że nie ma ich wcale. Dopalacze mogą pozostać w młodym człowieku w postaci wszelkiego rodzaju chorób psychicznych, zaburzeń osobowości, psychoz. To nie pozwala normalnie funkcjonować. Widzą obrazy, słyszą głosy, czują zapachy. Te skutki mogą być bardzo odległe, ujawnić się po dłuższym czasie. Nawet po kilku latach. Ale bywa i tak, że pacjentów po dopalaczach odsyła się do szpitali psychiatrycznych natychmiast. Miałem taki przypadek w ostatni weekend - przyznaje dr Matusewicz. Młodemu chłopakowi wydawało się, że z jego ciała wydobywają się różne substancje. Twierdził, że skóra oddziela mu się od ciała. Nie był w stanie wrócić do domu. - Niezbędna była interwencja psychiatrów - dodaje lekarz.

- Produkt o nazwie "Mocarz" jest na rynku od około dwóch lat. W różnych miejscach w kraju jego skład może być rozmaity. To zależy od tego kiedy został wyprodukowany - mówi Wirtualnej Polsce krajowy konsultant ds. toksykologii. Działa podobnie jak marihuana. - Po naturalnej marihuanie człowiek ma zwykle dobry nastrój, jest zadowolony, jest mu przez jakiś czas dobrze, ale mocarz to nowoczesny, syntetyczny kannabinoid o sile dużo większej niż niesyntetyczna marihuana - opisuje dr Piotr Burda.

Promocja na "Mocarza"

Dlaczego o "Mocarzu" głośno zrobiło dopiero teraz i głownie na Śląsku? - Prawdopodobnie handlarze dopalaczami urządzili tam promocję - twierdzi doktor Burda. Produkt ten kosztuje około 15 złotych za pół grama substancji. To relatywnie mało. Zwłaszcza, że wcześniej jego cena była prawdopodobnie sporo wyższa.

Promocja wzięła się stad, że 1 lipca na listę środków kontrolowanych przez Ministerstwo Zdrowia trafiło kolejnych 114 substancji, z których produkuje się dopalacze. Ich rozprowadzenie jest zakazane i karane. - Podejrzewam , że w wiele z nich jest właśnie w składzie "Mocarza" i dilerzy wypchnęli na rynek zapasy, by pozbyć się kłopotu w postaci nielegalnych środków. Obniżyli jednocześnie ich cenę, by chociaż trochę na "Mocarzu" zarobić - przewiduje Piotr Burda.

Na Śląsku, pod zarzutem handlu dopalaczami, policja zatrzymała 8 osób. To pięciu mieszkańców Katowic i trzech Bytomia. Mają od 18 do 20 lat. Przy dwójce handlarzy znaleziono ponad 460 gram różnych substancji, z czego 80 gram "Mocarza". Policja nie wyklucza kolejnych zatrzymań.

Pacjent pobił pielęgniarkę

Próba pomocy osobie pod wpływem dopalaczy może tragicznie zakończyć się także dla osoby, która tę pomoc niesie. - Osoba mająca dobre intencje może paść ofiarą niepohamowanej i nieświadomej agresji. Człowiek po dopalaczach nie wie co robi. Nie da się jej uspokoić. Nie dziwi mnie więc, że taki pacjent pobił pielęgniarkę czy napadł na ratownika medycznego - wyjaśnia dr Burda. Zaleca, by nie próbować "walczyć" z osobą będącą pod wpływem dopalaczy. To może być niebezpieczne.

- W takim przypadku należy raczej powiadomić odpowiednie służby i nie próbować robić nic na własną rękę. Próby przekonywania, rozmowy nic nie dadzą. Taka osoba nie jest świadoma - wyjaśnia lekarz. Można pomóc dopiero, gdy straci przytomność. Wówczas należy wezwać lekarza i zastosować standardowe zasady pierwszej pomocy.

Wakacyjna zabawa

Po dopalacze sięgają głównie młodzi ludzie. Szczególnie w wakacje rodzice powinni być wyczuleni na każde zmiany w normalnym zachowaniu swoich dzieci.

- Na problemy z koncentracją, ze snem, szerokie źrenice. Trudne do uzasadnienia wybuchy agresji, opryskliwe odpowiedzi, towarzystwo, o którym nie chce mówić. Rodzica powinny też zastanowić częstsze niż zwykle prośby o pieniądze, albo ich podkradanie. Każdy z tych czynników może świadczyć o tym, że dzieje się coś niedobrego. Nie wolno takich sygnałów lekceważyć - apeluje dr Eryk Matuszkiewicz.

Posłuchaj relacji ludzi, którzy zażyli dopalacze
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (472)