PolskaPrzemówienie Kaczyńskiego. Antoni Dudek: "Akcja ratowania kościołów nie wystarczy"

Przemówienie Kaczyńskiego. Antoni Dudek: "Akcja ratowania kościołów nie wystarczy"

Prezes Prawa i Sprawiedliwości wygłosił przemówienie, w którym skomentował wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji i odniósł się do fali protestów jakie przetaczają się przez Polskę. Jarosław Kaczyński jednoznacznie zaapelował do zwolenników rządu o walkę w obronie Kościoła. Zapytaliśmy prof. Antoniego Dudka jakie będą polityczne konsekwencje tych słów.

Prof. Antoni Dudek uważa, że działania Jarosława Kaczyńskiego są obliczone na krótkotrwały efekt
Prof. Antoni Dudek uważa, że działania Jarosława Kaczyńskiego są obliczone na krótkotrwały efekt
Źródło zdjęć: © PAP | Mateusz Marek

27.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:24

Jan Rojewski, Wirtualna Polska: Jarosław Kaczyński przemówił. W swoim wystąpieniu prezes PiS wspominał, że walka w obronie Kościoła jest obowiązkiem sympatyków i członków PiS. Mówił też o tym, że "polski naród taki jaki znamy" jest zagrożony. Jest pan zaskoczony?

Prof. Antoni Dudek, historyk, autor "Historii politycznej Polski po 1989 roku": Kompletnie nie. To wpisuje się w scenariusz, który rysowałem już wcześniej. Proszę zwrócić uwagę na to, że do tej pory policja zachowywała się dość pasywnie, co oczywiście wynikało z rozkazów. Wkrótce zaczną się pod kościołami bijatyki manifestantów z tworzoną gorączkowo Strażą Narodową i innymi podobnymi grupami. Gdy pojawią się w końcu ofiary, policja wkroczy wreszcie do akcji i aresztuje najbardziej aktywnych uczestników. Później nastąpi, rozpoczęta zresztą już przez media sprzyjające rządowi, próba obciążenia młodych demonstrantów odpowiedzialnością za gwałtowny rozwój pandemii.

Prezes próbuje dzielić i rządzić. Słysząc jego słowa internauci zaczęli błyskawicznie tworzyć memy, które przypominają przemówienie Wojciecha Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981 roku.

Byłbym daleki od takich porównań. 13 grudnia 1981 roku kilka tysięcy działaczy Solidarności było już uwięzionych. Prezes jak na razie próbuje wzmocnić polaryzację, żeby wyjść z tej sytuacji obronną ręką. Dlatego, pod hasłem obrony Kościoła, konsoliduje swoich zwolenników. To ucieczka pod skrzydła trwalszej instytucji. Kościół w Polsce ma ponad tysiąc lat, a PiS zaledwie 20. Nie trudno przewidzieć, kto lepiej przetrwa nadchodzący kryzys.

Nie mamy więc wątpliwości, że przemocy na ulicach będzie tylko więcej. Zamieszki i epidemia to mieszanka, która może doprowadzić do wprowadzenia stanu nadzwyczajnego?

Nie sądzę. Oglądając dotychczasowe protesty miałem wrażenie, że są one raczej happeningowe. Trochę traktowane jako żart, a trochę serio. Daleko im do zorganizowanych grup opozycjonistów z lat 80., którzy potrafili stawiać policji opór. Nie możemy jednak wykluczać, że w wypadku eskalacji przemocy taka ewolucja będzie się dokonywać.

W protestach przeciwko władzy PiS uczestniczą młodzi ludzie, których prezes Kaczyński jeszcze miesiąc temu chciał zachęcić "piątką dla zwierząt". Dziś o jakimkolwiek porozumieniu z młodzieżą nie może być mowy.

Ten projekt okazał się zupełną fantazją prezesa. Miał przekonać do PiS-u część młodzieży. Nie dość, że tego nie zrobił, to zniechęcił do władzy rolników. W szwach zaczęło się rozchodzić samo Prawo i Sprawiedliwość, bo przecież 15 członków zagłosowało inaczej i zostało zawieszonych. Wyciągnięcie tematu aborcji miało pokazać, że wartości w PiS są niezmienne. Nawiasem mówiąc, śmieszy mnie kiedy prezes mówi, że wyrok ws. aborcji nie mógł być inny. Przez 27 lat był inny i żaden z kolejnych składów sędziowskich nie zdecydował się go zmienić. To nie przypadek, że protesty nie gromadzą się pod siedzibą Trybunału, a pod siedzibą PiS albo pod domem Jarosława Kaczyńskiego. Tłum nie ma wątpliwości, że ta instytucja o niczym nie decyduje samodzielnie.

W swoim przemówieniu prezes Kaczyński jako głównego wroga wskazuje Lewicę. Słowem za to nie wspomina o Koalicji Obywatelskiej. Czy obecny konflikt może osłabić partię Borysa Budki i wzmocnić lewicową koalicję?

Oczywiście. Głosy opozycyjne mogą przechodzić zarówno na Lewicę, jak i na ruch Szymona Hołowni. Trudno jednak przewidzieć, kto ostatecznie zyska najwięcej, bo do wyborów pozostały trzy lata. W dodatku głównym bohaterem protestów jest młodzież, która próbuje nie tylko wyrazić niezadowolenie z powodu wyroku TK, ale także pokazać, że ma dość niepewnej sytuacji epidemicznej. W pewnym stopniu, może to być także próba odreagowania przegranych wyborów prezydenckich.

Czy w tak burzliwej, politycznej rzeczywistości możemy być czegokolwiek pewni?

Tak. Tego, że PiS będzie słabł. Obóz władzy rozpada się od pewnego czasu i choć wciąż ma wysokie poparcie społeczne, trudno będzie ten trend odwrócić. Akcja "ratowania kościołów" niewiele da. Kościół Katolicki sam ma swoje problemy. Jednym z nich jest właśnie zblatowanie z jedną opcją polityczną.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1299)