Białoruś. Niemiecki historyk: Solidarność to wzór dla ruchów wolnościowych na Wschodzie
Wiele z tego, co można dziś usłyszeć od białoruskiej opozycji, przypomina idee intelektualistów polskiej Solidarności sprzed 40 lat - ocenia historyk Heinrich August Winkler.
Nikt nie mógł przypuszczać, że to, co wydarzyło się latem i jesienią 40 lat temu w Polsce, okaże się preludium największego od 1945 roku wstrząsu dla relacji między Wschodem a Zachodem: pokojowych rewolucji z 1989 roku w Europie Środkowowschodniej – pisze niemiecki historyk Heinrich August Winkler w eseju pt. "Zaczęło się w Stoczni Lenina", opublikowanym we wtorek w "Sueddeutsche Zeitung".
Opisuje on historię powstania NSZZ Solidarność, podkreślając rolę papieża Jana Pawła II, wydarzenia, które doprowadziły do wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 oraz zapoczątkowanego w Polsce przełomu roku 1989 roku w całym regionie, w tym zjednoczenia Niemiec.
Powściągliwość kanclerza Schmidta
Pisząc o reakcji Zachodu na powstanie Solidarności i wprowadzenie stanu wojennego w Polsce, Winkler zauważa, że "wprawdzie sposób, w jaki generał Jaruzelski rozwiązał polski kryzys, natychmiast doprowadził do ostrych protestów, a krótko potem sankcji gospodarczych, ale nie do wielkiej konfrontacji miedzy Wschodem a Zachodem".
Swiatłana Cichanouska na UW. Przed uczelnią zebrał się tłum
"Szczególnie powściągliwie zareagował szef socjaldemokratyczno-liberalnego rządu federalnego, kanclerz RFN Helmut Schmidt, który 13 grudnia 1981 roku przebywał w drugim państwie niemieckim na negocjacjach z Erichem Honeckerem, pierwszym sekretarzem SED i przewodniczącym Rady Państwa NRD. Po zakończeniu rozmów w Schorfheide zapytany w wywiadzie telewizyjnym o wprowadzenie stanu wojennego w Polsce oświadczył on: Pan Honecker był tak samo wstrząśnięty jak ja, że było to konieczne" - przypomina Winkler.
Dodaje, że kierownictwo niemieckiej socjaldemokracji "z mieszanymi uczuciami" przyjęło już początki Solidarności, tak bardzo katolickiego i narodowego ruchu robotniczego. "Bardzo szybko wielu zaczęło się niepokoić, że to dążenie do wolności w Polsce może zagrozić dotychczasowym osiągnięciom wewnątrzniemieckiej polityki odprężenia" - pisze Wikler.
Solidarność a zjednoczenie Niemiec
Dodaje, że ten chłodny dystans wobec polskiej opozycji pozostał także po tym, gdy w lipcu 1983 roku, na kilka tygodni przed druga wizytą papieża Jana Pawła II w Polsce, stan wojenny został zniesiony, a nawet po dramatycznym przeorientowaniu sowieckiej polityki pod kierunkiem Michaiła Gorbaczowa po 1985 roku.
"Dysydenci w bloku wschodnim do końca odczuwali to, że nie oni, a kierownictwo państw i partii w krajach Paktu Warszawskiego, są preferowane jako partnery do rozmowy dla niemieckiej socjaldemokracji (od 1982 roku znów będącej w opozycji)" - ocenia niemiecki historyk.
Pisząc o negocjacjach Okrągłego Stołu i pierwszych częściowo wolnych wyborach w Polsce w czerwcu 1989 roku, Winkler podkreśla, że latem 1989 roku "polskie dążenie do wolności ostatecznie przekroczyło próg tej pokojowej rewolucji, która potem ogarnęła całą Europę Środkowowschodnią, prowadząc w konsekwencji do rozwiązania powstałego w 1945 roku imperium sowieckiego".
"Bez samowyzwolenia się Polaków nie byłoby zjednoczenie Niemiec. Nie wszyscy Niemcy są świadomi tej zależności" - podkreśla Winkler.
Nie ma lepszego wzorca
Jak pisze, w następnych latach związek zawodowy Solidarność podzielił się na kilka rywalizujących ze sobą kierunków. "Od 2015 roku jego narodowokonserwatywne i klerykalne skrzydło w postaci partii Prawo i Sprawiedliwość jest u władzy. Partia Jarosława Kaczyńskiego konsekwentnie poświęciła się demontowaniu niezawisłości sądownictwa i państwa prawa, o które walczyli z największym zaangażowaniem pionierzy solidarności, jak Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek. Wolnościowe idee pierwotnej Solidarności wciąż żyją w polskim społeczeństwie obywatelskim i opozycji parlamentarnej, i nie tylko tam" - podkreśla Winkler.
"Wiele z tego, co w ostatnich tygodniach można było usłyszeć od Marii Kolesnikowej i innych przedstawicieli opozycji wobec Łukaszenki na Białorusi, bardzo przypomina naznaczone trzeźwą świadomością swej odpowiedzialności analizy umiarkowanych intelektualistów Solidarności z lat 1980/81. Ruchy wolnościowe na wschód od polskiej granicy nie znajdą lepszego wzorca" - konkluduje historyk.