Przemoc wobec dzieci. Niewiarygodne, do czego są w stanie posunąć się matki w szpitalach
W ostatnich tygodniach cała Polska żyła historią Kamila z Częstochowy, który został skatowany przez swojego ojczyma. Problem przemocy wobec dzieci porusza ze swoją rozmówczynią reporterka Wirtualnej Polski Kinga Lewandowska. - Najgorsze są obojętność i tzw. tumiwisizm – myśl, że to nie moja rodzina, to nie moje dziecko, nie moja sprawa. To oburzające, ale wciąż powszechne – przyznaje Anna Jakubowska-Winecka z Zakładu Psychologii Zdrowia, Instytutu "Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka". Z jakimi formami przemocy spotykają się najczęściej pracownicy szpitali? - Z przemocą, która jest przed nami ukryta. Dzieci mocno poturbowane lub tak potrząsane, że z widocznymi śladami w mózgu, to sytuacje stosunkowo rzadkie. Widzimy bardziej wtórne ślady przemocy w zachowaniach dzieci, w ich społecznym i emocjonalnym funkcjonowaniu. W końcu przemoc może mieć różne formy – podkreśla Anna Jakubowska-Winecka. Jak dodaje, ludziom wydaje się, że w przemocy chodzi wyłącznie o okrucieństwo – bicie czy przypalanie papierosami. Ekspertka podaje tu przykład mamy, która po urodzeniu noworodka jest niewrażliwa na jego potrzeby – to już jest forma przemocy wobec dziecka, brak okazania mu poczucia bezpieczeństwa. Według rozmówczyni Kingi Lewandowskiej to zostawia głęboki ślad nie tylko w psychice takiego noworodka, ale i w całym rozwoju jego mózgu. – Zaniedbanie jest także przemocą, nie tylko same klapsy czy wrzaski – podkreśla gościni WP. - Zdarzają się sytuacje, kiedy rodzice prowokują objawy choroby u dziecka, podając np. własne leki czy dodając krew do jego moczu. Takie dziecko jest często poddawane hospitalizacji. To także jest forma przemocy. Taka mama nie chce zabić dziecka, ale wykorzystuje je do własnych celów – tłumaczy Anna Jakubowska-Winecka. Jak dodaje, chodzi o poczucie bezpieczeństwa dla matki, która w ten sposób zapewnia ciągłą opiekę dziecku. Czasami jednak chodzi wyłącznie o ciągłe kontakty towarzyskie z lekarzami. - To syndrom wiążący się z zaburzeniami osobowości i ze złymi doświadczeniami – podkreśla rozmówczyni WP. O przemocy fizycznej mówi się coraz więcej, ale to przemoc psychiczna wzrasta. Ludzie, którzy doświadczyli jej w dzieciństwie często przekazują fatalny wzorzec dalej. – To jest przekaz pokoleniowy, który jest absolutnie niebezpieczny. Tak samo jak klaps nie jest dobrą metodą wychowawczą i w żadnym stopniu nie jest efektywny – podsumowuje ekspertka.