Smoleńskie ekshumacje
Polskich prokuratorów, którzy wieczorem 10 kwietnia przyjechali do Rosji, nie dopuszczono do sekcji zwłok, twierdząc, że już zostały wykonane. Przez ponad rok Rosjanie nie przysłali jednak protokołów z sekcji. Skalę zaniedbań pokazały ekshumacje, które przeprowadzano w Polsce. Okazało się, że doszło do zamiany zwłok części ofiar.
Pierwszą była ekshumacja ciała Zbigniewa Wassermana dokonana 29 sierpnia 2011 r. wobec wątpliwości co do twierdzeń z rosyjskiej dokumentacji sądowo-lekarskiej (na zdjęciu fotografia zmarłego polityka w rękach jego córki Agaty). 19 marca tego samego roku przeprowadzono też ekshumację ciała Przemysława Gosiewskiego, a następnego dnia zwłok Janusza Kurtyki.
Ekshumacja ciała Anny Walentynowicz 17 września 2012 r. i ustalenie przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie w oparciu o wyniki przeprowadzonych badań DNA, że w grobie na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku-Wrzeszczu znajdowało się ciało innej ofiary katastrofy, Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej rozpoczęło "lawinę" ekshumacji innych ofiar, w tym Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie. Małgorzata Wassermann, córka posła PiS Zbigniewa Wassermanna stwierdziła w wywiadzie dla tygodnika "Newsweek", że nie ma cienia wątpliwości, że będą ekshumowane wszystkie ciała. - Bardzo współczuję tym, którzy mają to wciąż przed sobą - dodała.
Kiedy 20 grudnia 2010 r. Jarosław Kaczyński powiedział, że nie rozpoznał ciała brata po przywiezieniu go do Polski, jego również zapytano o ewentualną ekshumację. Prezes PiS stwierdził wtedy, że ani on, ani córka zmarłego prezydenta nie podjęli decyzji ws. ewentualnej ekshumacji. Prokuratura wojskowa ogłosiła, że nie ma wątpliwości, kto leży na Wawelu. W listopadzie 2012 r. we wspólnym oświadczeniu szef PiS Jarosław Kaczyński i Marta Kaczyńska napisali, że nie jest rozważany wniosek o ekshumację prezydentowej Marii Kaczyńskiej.
(js)