Likwidacja 36. specpułku
Niespełna tydzień po publikacji raportu Millera i dzień po nominacji nowego szefa MON premier Donald Tusk poinformował o pierwszych decyzjach Tomasza Siemoniaka. To rozformowanie (zlikwidowanie) 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego oraz dymisje 13 oficerów, w tym trzech generałów. Siemoniak zaznaczył, że dymisje nie mają "charakteru przepisywania odpowiedzialności karnej czy dyscyplinarnej". - To kwestia odpowiedzialności dowódców - stwierdził.
Specpułk przestał funkcjonować z końcem 2011 r., w miejsce rozformowanej jednostki powstała 1. Baza Lotnictwa Transportowego. Na jej wyposażeniu znalazły się śmigłowce Mi-8 i Sokół. W sierpniu 2011 r. premier Donald Tusk ogłosił, że przewozy najważniejszych osób w państwie z użyciem samolotów będą wykonywane już wyłącznie w formule cywilnej we współpracy z PLL LOT.
W październiku 2012 r. opinię publiczną poruszyła z kolei wiadomość o samobójstwie Remigiusza M., technika pokładowego Jaka-40. Badania toksykologiczne wykazały, że nie był on pod wpływem leków czy substancji odurzających.
Remigiusz M. był technikiem pokładowym Jaka-40, który wylądował na smoleńskim lotnisku godzinę przed katastrofą Tu-154 w 2010 r. Lotnik przekonywał, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego samolotu na zejście do wysokości 50 m - podczas gdy z opublikowanego stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na zejście do 100 metrów. Według niego, również załoga Jaka-40 dostała zgodę na zejście do 50 m, podobnie jak załoga rosyjskiego Iła z funkcjonariuszami ochrony, który po nieudanej próbie lądowania odleciał na inne lotnisko. Po rozwiązaniu specpułku transportowego, w którym służył, M. przeszedł on na emeryturę.