"Przeklinają, wyzywają, grożą". Skandaliczne zachowanie turystów w Tatrach
Tatrzański Park Narodowy, niezależnie od pory roku, jest popularnym miejscem turystycznym. Ze względu na charakter obszaru, który podlega ochronie, obowiązują w nim pewne zasady. Jednak nie wszyscy ich przestrzegają. Część turystów śmieci, pali papierosy i wbrew zakazowi schodzi ze szlaków.
15.04.2024 | aktual.: 15.04.2024 14:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tatrzańskie szlaki zaczynają przypominać miejskie chodniki - alarmuje "Gazeta Krakowska". Turyści wyrzucają po drodze śmieci, których nie nadążają zbierać wolontariusze i pracownicy parku. Najczęściej spotykane są papierki po batonikach, chusteczki i opakowania po napojach alkoholowych.
- Już nawet nie upominam - mówi oburzona turystka cytowana przez "Gazetę Krakowską". - Przeklinają, wyzywają, a nawet grożą pobiciem, jak próbuje się takie osoby upomnieć. (...) Jak dalej będzie to się tak zmieniać, to nic z tych pięknych miejsc nie zostanie dla naszych dzieci i wnuków - dodaje.
W Dolinie Chochołowskiej, słynącej z licznie rosnących tam krokusów, notorycznie łamany jest zakaz schodzenia ze szlaku. Turyści nie zawracają uwagi na specjalne fladry z napisami "Ani krokus dalej" czy "Stop" i przechodzą pod linami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koniec sezonu narciarskiego w Tatrach
Wraz z nadejściem ocieplenia na szczytach szybko topnieje pokrywa śnieżna. Tym samym sezon narciarski w Tatrach dobiega końca. Tatrzański Park Narodowy przekazał, że dla turystyki narciarskiej otwarte są jeszcze dwa tereny: szlak - Czarny Staw - Rysy oraz rejon Kotła Gąsienicowego.
- Decyzje o zamykaniu szlaków są podejmowane corocznie na podstawie monitoringu przyrodniczego. Śnieg ginie w oczach i w wielu miejscach nie zabezpiecza wystarczająco roślinności i gleby. Obserwujemy już wybudzone niedźwiedzie, ptaki przystępują do lęgów, a samice wielu gatunków wkrótce urodzą młode - informują władze TPN.
Źródło: "Gazeta Krakowska", PAP
Czytaj także: