Prymas wyprasza sobie sugestie "lichej gazety"
Wypowiedź Bonieckiego, że nie wie i nie rozumie, dlaczego prymas
nie wrócił, opublikowała w poniedziałek "Trybuna". Wieczorem po
przylocie do kraju prymas Józef Glemp mówił, że wyjechał w
obowiązkach duszpasterskich, i wyprasza sobie sugestie "lichej
gazety".
05.04.2005 | aktual.: 05.04.2005 14:25
Kiedy zadzwonił ktoś z redakcji "Trybuny" pytając mnie, dlaczego w godzinach konania i śmierci Papieża Ksiądz Prymas nie przerwał swej wizyty w Argentynie i nie wrócił do Polski, odpowiedziałem, że nie mogę tego komentować i że odpowiedzi z pewnością udzieli Ksiądz Prymas. Na kolejne pytanie, czy rozumiem, dlaczego nie wrócił, powiedziałem, że nie, że nie rozumiem, bo rzeczywiście trudno mi to zrozumieć - napisał w oświadczeniu Boniecki.
Zapytany na koniec przez dziennikarkę "Trybuny", czy może to, co powiedziałem, wydrukować, wyraziłem zgodę. Przecież wszystkiego rozumieć nie muszę, a pozostaje faktem, że podobnie jak wiele innych osób bardzo odczułem brak obecności Księdza Prymasa w tym niezwykłym dla narodu momencie i chyba nie ma powodu, by tego odczucia się wypierać lub wstydzić - wyjaśnił naczelny "Tygodnika Powszechnego".
Prymas Polski Józef Glemp przebywał w Argentynie, gdy pod koniec ubiegłego tygodnia z Watykanu nadeszły wiadomości o pogorszeniu stanu zdrowia Jana Pawła II. Prymas nie wrócił z Argentyny i w ostatnich chwilach życia papieża nie było go ani w Polsce, ani w Watykanie.
Prymas przyleciał z Argentyny w poniedziałek wieczorem. Po przylocie powiedział dziennikarzom, że wypełniał obowiązek duszpasterskiej opieki nad emigracją i nie żałuje wyjazdu; dodał, że wcześniejszy powrót z Argentyny nie był możliwy. Nie będzie mi żadna licha gazeta mówić, co ma robić prymas - skomentował publikację w "Trybunie". We wtorek rano w wypowiedzi dla radia zapewnił, że nie żałuje tych słów.