W imieniu prezydenta
39 tys. złotych za trzy miesiące pracy i własny program w TVP1 - tyle można załatwić wysyłając e-mail w imieniu szefa kancelarii prezydenta. W listopadzie 2010 roku zrobił to 24-letni wówczas Paweł Miter. Podszywając się pod Jacka Michałowskiego napisał, że prezydent Bronisław Komorowski chce zwrócić uwagę "na osobę młodego dziennikarza z Wrocławia Pawła Mitera", który ma pomysł na program publicystyczny skierowany do młodego pokolenia.
Wiadomość trafiła do Włodzimierza Ławniczaka, który był wtedy szefem TVP. Odpowiedź przyszła jeszcze tego samego dnia. Ze względu na problemy zdrowotne prezesa, sprawą zajął się dyrektor biura zarządu TVP Marian Kubalica. Miter otrzymał obietnicę trzymiesięcznego kontraktu na 39 tys. zł brutto oraz 5-7,5 tys. zł za każdy odcinek programu.
Program miał wystartować pod koniec marca 2011 roku. Do powstania programu ostatecznie nie doszło, ponieważ na miesiąc przed emisją projekt Mitera został oceniony negatywnie. Paweł Miter zapewniał dziennikarzy "Rzeczpospolitej", którzy opisali całą sprawę, że jego działania od początku były dziennikarską prowokacją, a nie próbą załatwienia świetnie płatnej pracy.
To już druga kontrowersyjna akcja Mitera. W wywiadzie opublikowanym w tygodniku "Wprost" dziennikarz przyznał, że to on dzwonił do sędziego Ryszarda Milewskiego.